Kwadrans Uważności - etap trzeci OBECNOŚĆ - dzień piąty PANIE, PRZENIKASZ I ZNASZ MNIE


Dzisiejsze ćwiczenie wymagało nieco inwencji, ale było również tym, co już znam, więc z ochotą do niego zasiadłam. Wiem, że dziś nie piszę ze szlaku, ale miałam wyścig z czasem, by zdążyć przed burzą ;) na szczęście dopadła mnie już w mieście.

Najpierw miałam sobie wyobrazić czas przed moimi narodzinami, gdy moja mama nosiła mnie pod sercem. Wówczas byłam już Bogu znana. Cóż stanęły mi przed oczami zdjęcia dzieci z poszczególnych tygodni ciąży i pomyślałam, że ktoś mnie już wtedy znał i był przy mnie, miłe uczucie które poprowadziło mnie do kolejnej, już łatwiejszej części zadania.



Wspomnienie z dzieciństwa. Biegam po ośrodku w Bieszczadach. Mama patrzy z balkonu. Szukam jaszczurek, huśtam się byle wyżej, bo wtedy można lepiej zobaczyć znad drzew góry. Chodzę po rzece w upalny dzień, koloruję wielką kolorowankę. Wokół czuć zapach igliwia i żywicy, jest słonecznie, pięknie. Jestem szczęśliwa a ktoś poza mamą patrzy na mnie uśmiechnięty, widząc zachwyt i radość na mojej dziecięcej twarzy. Czuję się kochana i bezpieczna.

Dzisiejszy dzień. Korzystając z chwilowej poprawy pogody postanowiłam wejść nad Czarny Staw pod Rysami. Trochę to było targowanie się z Bogiem. Niech pada, ale trochę później. Moje chodzenie po górach ma trochę specyficzny charakter. Mam lęk wysokości i jak już włażę na jakąś górę, to czasami myślę sobie, że mam nadzieję, że Bóg lubi szaleńców ;). Lubię myśleć, że idzie obok, gdy wdrapuję się na szczyty i bardzo dobrze mi z tym. Na górze przy Czarnym Stawie jest krzyż. To on wychodzi na spotkanie wędrowcom. Spotkałam Cię Panie po raz kolejny. 



W zasadzie dzisiejsze ćwiczenie trwało trochę dłużej niż zwykle, gdyż jak wspominałam w górach zawsze bliżej mi do Boga i częściej z Nim rozmawiam podczas dnia niż zazwyczaj. Takie wędrówki mają podróżniczo-duchowy charakter i czuć tę wyjątkową obecność, którą gubi się często podczas zwykłych dni. 

Komentarze