„Jestem głęboko przekonany, że pomimo wszystkich ograniczeń, jakimi się zniewalamy, pierwotna część ludzkiej psychiki ma nomadyczną naturę, przejawiającą się jako pragnienie swobodnej wędrówki. Świadectwem tego pragnienia jest przemieszczanie się australijskich aborygenów oraz duchowe wędrówki pierwotnych mieszkańców Ameryki. Pragnienie to manifestuje się również w naszej kulturze, wyrażane poprzez muzykę i literaturę, od Thoreau, przez Steinbecka, do Kerouaca. Każde pokolenie uważa, że to ono odkrywa »zew drogi«”. – s. 118
Niewielu jest takich szczęśliwców jak Alan Christoffersen. Mężczyzna ma wszystko, jest zdrowy, młody, ambitny, bogaty, szczęśliwy. Ma piękną i kochającą żonę, która co prawda wydaje za dużo pieniędzy i nie umie gotować, ale poza którą od szczenięcych lat świata nie widzi. Dzięki swojej inwencji posiada bardzo dobrze prosperującą firmę reklamową i choć życie ponad stan nadwątla jego finanse, to bardzo lukratywny kontrakt z ogromną firmą, ma być lekiem na wszelkie finansowe niedociągnięcia. Los jednak odwraca się od bohatera i niczym w reakcji łańcuchowej wszystko zaczyna się walić jak domek z kart. Ukochana McKale spada z konia i łamie kręgosłup, a kilka tygodni później umiera. Kyle partner Alana w tym trudnym czasie odbiera mu klientów, współpracowników i odchodzi z nimi do swojej firmy. Wierzyciele zaczynają zajmować jego dobytek i upominać się o pieniądze. Zrezygnowany i zdruzgotany mężczyzna podejmuje decyzję o wyruszeniu w podróż do Key West. Załatwia ostatnie sprawy i po prostu wychodzi z domu.