Historia dwóch światów - Tomasz Fijałkowski „Antipolis” - Recenzja

  


„Szedł na czworakach, by po chwili podnieść się i ruszyć wolno, ociężale, przytrzymując się ścian. Tam, gdzie oparł dłonie, mur pękał. Boazeria trzeszczała i rwała się na drzazgi. Światło elektrycznych lamp mrugało, po czym gasło. 
Wyraz twarzy idącego był niezmienny – puste, jakby rozmarzone oczy, wpatrzone gdzieś wyżej, w miejsce, gdzie sufit łączy się ze ścianą. Lekko rozchylone usta raz wyrażające zdumienie, raz przyjemność z wypełniania ciała nowymi siłami. Ciała, w którym kiełkują zawiązki energii zdolnej skruszyć wszystko”. – s. 270-271
 
 Przyznam się, że praktycznie nie czytam fantastyki. „Antipolis” mnie jednak zaciekawiło. Nim trafiłam na końcówkę spotkania z Autorem na Warszawskich Targach Książki, czytałam naprawdę dobre opinie o tej książce. Postanowiłam się skusić i powiem szczerze, że nieco się bałam, bo dedykacja, którą mam wpisaną, jest ogromnie sympatyczna i niesamowicie mi się podoba. Czego się bałam? Tego, że po prostu okaże się, że to nie moja bajka. Jak skończyła się moja przygoda z dziełem Tomasza Fijałkowskiego? Przeczytajcie sami.

Jest rok 1936, świat nie przypomina tego, który znamy z historii. Na terenie Korony, która jest odpowiednikiem państwa polskiego znajduje się Antipolis, wielkie miasto, które jest miejscem akcji większości wydarzeń z książki. Do niego przyjeżdża Tomasz, nauczyciel który ma przygotować do egzaminów pewną pannę przybyłą z Rosji. W innej części miasta młody mężczyzna zabija kilka osób w tym swojego kochanka. Tymczasem komisarz Śnieg dowiaduje się, że seria morderstw to jedno z mniejszych zmartwień. Zbliża się bowiem coś większego. Niektórzy ludzie zaczynają ujawniać szczególne zdolności, dochodzi do niewyjaśnionych zdarzeń. Pojawiają się bogowie, a ich świat zdaje się dążyć do kontaktu z naszym. Zenit – tajemnicze zjawisko znane z przeszłości znów staje się realną rzeczywistością. Czy świat istot wyższych pragnie podporządkować sobie nasz? Jaki ma cel? Czy uda się uniknąć katastrofy?

Czytając dzieło Tomasza Fijałkowskiego zostałam zaproszona do niezwykłego świata, pełnego dziwów. Wypada zacząć od tego, że to rzeczywistość znacznie bardziej skomplikowana od naszej. Bogowie ingerują w świat, a jest ich zważywszy na rozliczne kulty wielu. Pojawia się mowa o tajemniczym Zenicie, którego znaczenie z czasem się wyjaśnia. Zdarzenia paranormalne nie są tu niczym niezwykłym, choć owiane mgłą tajemnicy, stanowią część codzienności. Bohaterowie, chociaż wiemy o nich mało są żywi i realni. Wywołują emocje i powiem szczerze, że czytając nie zastanawiałam się zbyt długo, jak wyglądają, chciałam raczej wiedzieć więcej o tym, jakie zdolności posiadają i jaka jest ich historia. Autor przeskakując od historii jednej postaci do drugiej, stopniuje napięcie, choć nie zwalnia ani na moment. Ciągle trzyma czytelnika w niepewności i ciekawości tego, co się zaraz wydarzy. 

Choć nie jestem fanką fantastyki to z rosnącym zainteresowaniem czytałam o losach bohaterów. Urzekło mnie to żonglowanie historiami powiązanych ze sobą ludzi, bo nic tu nie jest przypadkowe. Ludzie, Istota, duchy wszystko łączy się w logiczną całość. Powieść przesycona jest klimatem niepewności, mroku, tajemnicy. Zagadka, której rozwiązanie chce poznać czytelnik, zmusza go do zadawania sobie kolejnych pytań. Wszystko to pisane świetnym językiem, z polotem, rozmachem, wielką wyobraźnią. 

„Antipolis” to znakomita, wciągająca powieść, która zaciekawia, porywa, oczarowuje. Przeszłość miesza się w niej z przyszłością, prawda z fikcją, rzeczywistość tego świata z innym. Historia jest niebanalna i aż prosi się o rozwinięcie. Słowem kawał bardzo dobrej literatury nawet dla bardzo wymagających. Jeśli mogę coś jeszcze dodać, to tylko, chcę więcej!!!!!!!

Tomasz Fijałkowski, Antipolis, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2015.

Komentarze

Prześlij komentarz