Spacer z autorem - Remigiusz Mróz :-)
Remigiusz Mróz jest niewątpliwie jednym z najlepszych współczesnych pisarzy. Żaden gatunek mu nie straszny. Niczym mitologiczny Midas zmienia w złoto wszystko, czego się dotknie. Jego książki zaskakują z pozycji na pozycję. Z każdym nowym tytułem jest lepiej, choć wydaje się to nieprawdopodobne. Mocne, niezwykle żywe i charakterne postaci, wciągająca akcja, która nie daje czytelnikowi złapać oddechu, świetny język i doskonały humor to tylko niektóre z cech książek autora. Jakim jest człowiekiem? O czym marzy? Jak pracuje nad kolejnymi książkami i co chciałby przekazać swoim czytelnikom? Przekonajcie się sami J. Zapraszam na spacer z Remigiuszem Mrozem J
Zwyczajnym. A w tamtym konkretnym
momencie zadowolonym, bo siedzącym przy stoliku i cieszącym się z tego, że jego
książki wywołują u innych emocje.
2. Niejednokrotnie
można zobaczyć Pana zdjęcia z górskich wojaży. Czym dla Pana są góry?
Inspiracją? Miejscem wypoczynku? Co daje Panu zdobywanie kolejnych szczytów?
Temat rzeka! Góry postrzegam
przede wszystkim na płaszczyźnie osobistej, choć to w naturalny sposób
przekłada się na tę literacką. Są więc przede wszystkim miejscem (być może
jedynym), gdzie przez dłuższy czas nie myślę o książce, nad którą aktualnie
pracuję. Miejscem, które pozwala oderwać się od codzienności i nabrać trochę
perspektywy – do życia, pisania, właściwie do wszystkiego.
Jednocześnie trudno je od samego
pisania oddzielić, skoro człowiek czuje się z nimi w jakiś sposób związany – Ekspozycja stanowiła jedynie preludium
do tego górsko–książkowego związku, ale akcja drugiego tomu rozgrywa się już w
całości w Tatrach Wysokich, polskich i słowackich.
Co do zdobywania szczytów – nie
ma chyba dobrej, wyczerpującej odpowiedzi na to pytanie. Każdy chodzący po
górach wie, dlaczego pnie się coraz wyżej i wyżej, ale właściwie trudno to
wytłumaczyć. Gdyby chodziło o same widoki, nie chodzilibyśmy w niepogodę. Gdyby
chodziło o stawianie sobie wyzwań, znalazłoby się dużo innych, bardziej
wymagających. Jest w tym coś więcej. Coś niedookreślonego – coś, co sprawia, że
ludzie od pokoleń próbują zdobywać najwyższe szczyty.
3. Jakie
nieliterackie marzenia ma Remigiusz Mróz?
Chyba takie, jak każdy inny
człowiek – być szczęśliwym, żyć spokojnie w otoczeniu bliskich, nie martwiąc
się o przyszłość.
4. Tworzy
Pan w książkach świetne duety damsko-męskie, a jednak nie widzimy rozwijających
się związków, dlaczego? Czy w kolejnych książkach, np. „Zaginięciu” będziemy
mogli obserwować rozwój relacji między bohaterami?
Tam, gdzie sytuacja pozwala,
staram się rozwijać i postacie, i związki między nimi. W jednym tomie zazwyczaj
trudno to zrobić, stąd na przykład ewolucyjny charakter relacji Chyłki i
Kordiana czy równia pochyła, na której znajdzie się Wiktor Forst.
W Zaginięciu rzeczywiście relacja dwójki głównych bohaterów postępuje
naprzód, choć bynajmniej nie w linii prostej. Ciekawi mnie ogromnie, jak
odbiorą to czytelnicy i jak będą zapatrywać się na to, co dalej będzie czekało
duet z kancelarii Żelazny & McVay. Sprawa jest rozwojowa, a dla autora
obserwowanie kierunku, w którym zmierza, to czysta przyjemność.
5. Remigiusz
Mróz nie zamyka się w jednym gatunku, nie lubi być szufladkowany. Jednocześnie
doskonale radzi sobie z różnymi typami książek. Czy ma Pan ulubiony i
znienawidzony gatunek literacki?
Thriller lub kryminał, a
najlepiej coś pośrodku, gdzie występuje odpowiednia dawka suspensu, ale
autorowi udało się wyważyć proporcje na tyle odpowiednio, by poziom zainteresowania
czytelnika nie spadł poniżej krytycznej granicy. Znienawidzonego gatunku nie
mam, choć gdybym poczytał najnowsze bestsellery literatury erotycznej, może
zmieniłbym zdanie.
6. Gdyby
miał Pan stworzyć kanon, powiedzmy 5 książek, które koniecznie trzeba
przeczytać, jakie tytuły, by Pan wymienił i dlaczego?
Nie wiem, czy uda mi
się wymienić tylko pięć – a tym bardziej, czy uda mi się wymyślić właściwe
kryteria. Może przyjmę koncepcję refleksyjno–rozrywkowo–historyczno–literacką,
żeby wszystko było na miejscu.
Traktat o łuskaniu fasoli Wiesława Myśliwskiego – by poświęcić
życiu trochę refleksji.
Ostatnie królestwo Bernarda Cornwella – by wyrwać się ze świata na
historyczną przygodę.
Dallas ’63 Stephena Kinga – by wyrwać się ze świata, tym razem na przygodę
w czasie.
Listy do młodego pisarza Mario Vargasa Llosy – by zanurzyć się w
świecie pisania.
Boże igrzysko Normana Daviesa – by sprawdzić, w jakim kraju się
żyje.
7. Czytelnicy
są stale zaskakiwani książkami, które Pan pisze. Kiedy wydaje się, że nie może
być lepiej, nagle okazuje się, że poprzeczka znów została podwyższona. Jaka
jest recepta na coraz to lepsze pozycje?
Nie wiem, nikt nie wie! Każdy
pisarz liczy na to, że następna książka będzie podobała się czytelnikom
bardziej niż poprzednia – właściwie przecież właśnie po to piszemy kolejne
pozycje. Ale jak to osiągnąć? Być może się nie da, bo gusta są tak
zróżnicowane, że nie sposób wyciągnąć ze wszystkich opinii jednej, obiektywnej
prawdy. Z pewnością jednak pomaga ciągła praca nad sobą i próba samodoskonalenia
– jeśli choć jedna osoba zobaczy progres, autor ma poczucie, że rzeczywiście
się rozwija.
8. Bohaterowie
Pana książek są bardzo mocnymi, charakternymi osobowościami, od czego zwykle
zaczyna Pan tworzenie takich postaci?
W ogóle ich nie tworzę, podobnie
jak historii. Jestem protokolantem zarówno dla bohaterów, jak i rozwijającej
się fabuły. W trakcie pracy nad książką mogę mieć tylko nadzieję, że uda mi się
opowiedzieć tę historię jak najlepiej – ale nie jest tak, że zamykam oczy,
siedzę i ją wymyślam. Ona już gdzieś istnieje, zupełnie niezależnie ode mnie.
9. Stawia
Pan swoich bohaterów przez lawiną trudnych wydarzeń. Czasem odnosi się
wrażenie, że wprost piętrzy Pan przeszkody i rzuca kolejne kłody pod nogi,
czyżby nie lubił Pan tworzonych przez siebie postaci?
Jako protokolant nie mam na to
wielkiego wpływu. Czasem dwoję się i troję, by coś nie skończyło się tak, jak
życzy sobie tego opowiadana historia, ale ostatecznie po prostu inaczej się nie
da. Bywają momenty, kiedy myślę sobie: „Nie, tego nie można zrobić tej postaci.
Wszystkim innym tak, ale tej nie”, jednak ostatecznie nie mam wielkiego wyboru.
Podobnie jest w sytuacji, kiedy wiem, że jakiś element powinien się w książce pojawić – i byłoby dla niej znacznie lepiej, gdyby
tak się stało. Tyle tylko, że tak się nie stało. A cała rzecz sprowadza się do
pisania, a nie dopisywania.
10. Który
etap pracy nad książką sprawia Panu największą radość?
Są dwa takie momenty. Pierwszy
przychodzi mniej więcej w jednej czwartej, może jednej trzeciej opowiadanej
historii. Czuję wtedy, że książka zaczęła już żyć własnym życiem – i odnoszę
wrażenie, że gdybym przestał ją pisać, napisałaby się sama. To miła świadomość,
bo zdejmuje z autora całą presję.
Drugi moment jest jednak jeszcze
lepszy. To chwila, w której nagle wszystko układa się w logiczną całość.
Występuje na różnych etapach pracy, ale sprowadza się do tego samego –
wszystkie rozbite elementy układanki układają się w całość tak ciasno, że autor
od razu wie, iż widzi cały obraz.
11. Jak
Remigiusz Mróz odnajduje się w promowaniu swoich książek? Co w promocji lubi
Pan najbardziej?
Spotkania z czytelnikami, bezapelacyjnie.
To niesamowita sprawa, bo wówczas spotykają się dwie osoby, które mimo że
wcześniej się nie znały, umówiły się między sobą na wyjątkową relację. Autor zobowiązał
się do zapewnienia ram opowieści, a czytelnik do wypełnienia ich swoją
wyobraźnią. Taka relacja nie występuje przy żadnym innym środku przekazu – w
filmach czy serialach mamy obraz, tutaj jedynie słowa, które kształtu nabierają
dopiero w czyimś umyśle.
12. „Ekspozycja”
wywołała masę emocji u czytelników, śmiało można ja nazwać Pana najlepszą
książką, skąd pomysł na taki temat?
Zawsze chciałem napisać coś, co
poruszałoby tematy zawarte w Ekspozycji –
coś związanego z antyczną zagadką, naszą przeszłością czy w końcu coś wpisanego
w górski krajobraz. Poza tym potraktowałem to jako pewien eksperyment, bo
zacząłem pisać z założeniem, że przyjmę mocno sensacyjne tempo i nie będę
stopował rozwijającej się historii. Sam trup na Giewoncie pojawił się w mojej
wyobraźni, kiedy pewnego razu przyjechałem do domu z kilkudniowego wypadu w
Tatrach. Pewnie było to jakieś odzwierciedlenie górskiej melancholii.
13. Na
koniec, co chciałby Pan przekazać swoim czytelnikom?
Że są, bez dwóch zdań, najlepsi.
Serdecznie dziękuję Panu za odpowiedzi i życzę dalszych literackich sukcesów J. Zdjęcia pochodzą z archiwum Autora.
Po tym wywiadzie mogę spokojnie stwierdzić, że Remiugiusza Mroza cenię nie tylko za to, że świetnie pisze, ale również za jego kontakt z czytelnikami! Naprawdę wspaniała rozmowa! Gratuluje :)
OdpowiedzUsuńDziękuję. Tak, potwierdzam i podpisuję się pod tym obiema rękami, to niewątpliwie Autor, który ogromnie ceni sobie kontakt z drugim człowiekiem i jest na niego niesamowicie otwarty.
UsuńNiezwykle interesujący wywiad, po którym nabrałam jeszcze większej ochoty na "Zaginięcie". Ciekawa jestem, jak potoczą się losy Chyłki oraz Zordona. Mam tylko nadzieję, że nie będzie to podobne, do zakończenia "Ekspozycji". Nie potrafię zrozumieć, jak można z książki na książkę tworzyć coraz lepsze historie, ale w końcu po co mi to wiedzieć? Ważne, że Remigiusza Mroza dobrze się czyta.
OdpowiedzUsuń