Szybciej niż prędkość światła do granic wytrzymałości - Remigiusz Mróz "Ekspozycja" - Recenzja
Komisarz Forst po odsunięciu od
śledztwa postanowił zacząć współpracę z dziennikarką NSI Olgą Szrebską: „Taki
mam plan (…). Jestem gotów ruszyć z tobą ramię w ramię, o ile zagwarantujesz
mi, że nie puścisz żadnego materiału bez mojej zgody. (…). Kolejne warunki są
natury osobistej. Ale przedstawię ci je, kiedy się lepiej poznamy (s. 37)”.
Wiktor Forst nie sprawia
dobrego wrażenia. Współpracownicy nie mają o nim zbyt dobrego zdania, a co
dopiero komisarz, którego córkę niewygodny współpracownik uwiódł. Nie mniej
jednak trzeba przyznać, że policjant zna się na rzeczy i całkiem nieźle
kombinuje. Gdy dostaje zawiadomienie o tym, że na Giewoncie wisi nagi denat ze
starożytną monetą w ustach, rusza górskim szlakiem, by odnaleźć prawdę o tym
makabrycznym zdarzeniu.
Widok na naczelnym szczycie Tatr
wywołuje dreszcze, jednak bohater kontempluje go, starając się ustalić, jak
doszło do tego zdarzenia. Wszystko wskazuje na to, że nie jest to samobójstwo,
a jednocześnie nie ma śladów potwierdzających tezę, że ktoś zaciągnął tu
zmarłego siłą. Z biegiem czasu pojawiają się kolejne przesłanki. Groza jedynie
rośnie, śmierć nie była przypadkowa i krótka, ktoś napawał się jej widokiem i
przeciągał męki, tak długo jak to tylko możliwe.
-Ta moneta to ślepy zaułek – skwitowała. – Ktoś, kto zadał sobie tyle trudu, nie zostawiłby w gardzieli trupa poszlaki, która może do niego doprowadzić. To tylko podpis. Makabryczny, ale wciąż tylko podpis. (s.37)
Olga Szrebska przystaje na
warunki współpracy. Zaczyna prywatne śledztwo z odsuniętym z niewiadomych
przyczyn od postępowania policjantem. Czyjeś niejasne posunięcia zataczają coraz
szersze kręgi. Działanie tajemniczej osoby błyskawicznie zagęszcza sytuację, a
to dopiero początek problemów w prawem…
Szaleńczy bieg ku tarapatom
Rozmowa ze znanym profesorem nie
wyjaśnia wiele. Do tego policja zaczyna poszukiwać Forsta. Szrebska i Wiktor
starają się zgubić nadciągający pościg i samodzielnie dokończyć śledztwo.
Trafiają do lasu, gdzie babinka-poczciwinka dzięki naczelnemu radiu Polski wzywa
posiłki, a następnie ulega genialnej manipulacji policjanta. Dalszy bieg
wypadków to ekstremalnie karkołomny sport obejmujący pościgi, łapanki, tortury,
rozmowy przez skype’a z uznanym uczonym, tajemnice, uwięzienie, sprawę sądową,
pobyt w najgorszym z możliwych więzień, bijatyki, rozmowy z adwokatem,
ucieczki, współpracę z ministrem.
- Teraz pozostawało tylko unieruchomić alfę i jak najprędzej się stąd oddalić. Przestrzelenie opon nie wchodziło w grę – takie bzdury działały tylko na filmach. Guma była gruba i potrafiła odbić nawet pocisk. By ją przebić, trzeba było trafić pod dobrym kątem lub w odpowiednie miejsce, gdzie bieżnik był najcieńszy. Albo mieć coś ostrego. (s.81)
Bohaterowie zostają rozłączeni,
od tego czasu akcja będzie przez dużą część toczyć się w dwóch rożnych
miejscach. Spotkania z adwokatem i rzeczywistość więzienna. Dwa całkiem
absurdalne światy, do których trafiają w wyniku tego, że ktoś nie potrafi
słuchać. Nagłe zwroty akcji postępują jeden po drugimi. Ciągłe problemy zdają
się nie mieć końca, adrenalina rośnie z każdą sekundą, serce bije coraz szybciej
i mocniej, tętno i ciśnienie krwi wzrasta, zęby zaczynają nerwowo szczękać,
drżą ręce a gdy już wydaje się, że po wszystkim, że będzie spokojniej,
czytelnik dostaje obuchem w głowę. Nie mój drogi, to dopiero początek, zdaje
się mówić Autor. I tak, pędzi się za bohaterami zostawiając daleko za sobą
światło, bo przy tym, co dzieje się w tej książce prędkość światła, wydaje się
zaledwie powolnym spacerkiem.
Poszlaki, z początku wydarzeń,
nabierają nowych znaczeń. Trop wzbogaca się, ale jednocześnie nie zostaje
wyjaśniony do końca. Dochodzą nowe okoliczności, które rzucają na morderstwa,
bo tak moi drodzy, trupów przybywa, ścielą się gęsto nie tylko przez mordercę, całkiem
inne światło. Ofiar pozornie nic nie łączy, brak jakichkolwiek pomysłów, ale z
biegiem czasu, coś zaczyna się klarować. Autor zdumiewa. Każe czytelnikowi
kroczyć ścieżką wątku religijnego, historycznego, osobistą tragedią. Tajemnicze
monety, stare rękopisy, okrutna karta z polsko-ukraińskiej historii, a w tym
wszystkim bohaterowie, którzy zostali wrzuceni wprost w ocean, a nie na głęboką
wodę. Aurę tajemniczości dopełniają krótkie odniesienia do pewnego starca,
który zdaje się znać rozwiązanie tajemniczych morderstw i nic z tym nie robi…
„Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało naraz” – Tadeusz Boy Żeleński
Postaci w „Ekspozycji” jest wiele
i Remigiusz Mróz zadbał, by były dopracowane, szalenie realne, żywe,
ekspresyjne i ciekawe. Wiktor Forst powala swoim urokiem i ciągłym nagabywaniem
Szrebskiej. Jego ironiczny ton i żarty, nawet w najmniej spodziewanych chwilach
po prostu powalają. Jest niezwykle inteligentny, trzeźwo ocenia sytuacje i w
myśl swojej zasady „by gasić trwające pożary i nie przejmować się tymi, które
dopiero wybuchną” (s.108) odnajduje zawsze jakieś rozwiązanie problemu, nawet
gdy wydaje się to niewykonalne. Jest w nim jednak pewna mroczniejsza struna,
której nie poznajemy do końca…
-Gdybym miała obsadzać kogoś w
roli Jamesa Bonda to obsadziłabym Wiktora Forsta – przyznaje blogerka Ewelina
ze Spaceru wśród słów – choć, nie to byłaby ujma dla tego człowieka, bo Bond to
pikuś przy Forście. Takich mężczyzn nam trzeba, silnych, nieprzewidywalnych, a
jednak potrafiących się zachować.
Policjant jednak ma swoje
słabości. Zostaje poddany przeróżnym próbom, które wpływają na jego psychikę.
To człowiek, który zmienia się w czasie trwania akcji. Doznaje wielu krzywd,
które odbijają się w jego duszy. Nie jest to postać statyczna. Wiktor nie tyle
dojrzewa, bo jest ukształtowanym człowiekiem, co przechodzi przemianę, po
wydarzeniach i czynach, które musi popełnić, ale odnosi się wrażenie, że
wychodzi z tego cały, choć zakończenie mocno sugeruje nadciągającą ciemność.
Olga jest jego doskonałym
uzupełnieniem. Twarda, nieustępliwa, nieufna wobec szaleńczego i
nieobliczalnego partnera, z czasem przywiązuje się do niego, choć stanowczo
temu zaprzecza. Los łączy ich a nawiązana współpraca owocuje nicią sympatii. Ten
niezwykły duet jest po prostu wybuchowy i kibicowałam mu przez całą książkę.
„Zastrzelić łatwo, podłożyć ładunek wybuchowy łatwo, pewnie nawet zadźgać kogoś łatwo. Ale żeby zatłuc na śmierć? Trzeba być wyjątkowo zdeterminowanym”. (s.310)
Pod względem językowym „Ekspozycji”
nic nie można zarzucić. Wszystko jest tu przemyślane. Język jest dostosowany do
postaci, miejsc, sytuacji. Kiedy trzeba Remigiusz Mróz serwuje brutalność, innym
razem ironię, humor czy encyklopedyczną wiedzę. Nie ma tu pustosłowia. Rozdziały
są klarowne, przemyślane, akcja urywa się w najciekawszym momencie i czytelnik zostaje przeniesiony do kolejnej
odsłony historii, by tylko wzmocnić w nim uczucie napięcia i oczekiwania. Autor
niczym wirtuoz prowadzi akcję i czytelnika, wodzi go za nos, doprowadza na
skraj wytrzymałości czytelniczej, by potem z uśmiechem i gracją, powiedzieć „mój
drogi, wszystko jeszcze przed tobą”. Czytając tę książkę, nie można czuć się
bezpiecznie, ale historia tak wciąga, że nie sposób oderwać się od niej. Jest niczym
narkotyk, którego ciągle mało, a gdy dochodzisz do końca…, chcesz więcej.
-Przyznam, że zakończenie było
dla mnie totalnym zaskoczeniem a zarazem złamało mi serce. Nie tego się spodziewałam!
Miałam ochotę tupać, krzyczeć, rzucać książką, zrzucić ją z Giewontu a jednocześnie błagać o więcej.
Tak nie można robić z człowiekiem!!! – płacze wspomniana blogerka.
Jeśli zatem macie na tyle
odporności psychicznej, nie boicie się doskonale prowadzonej akcji, która
wzniesie was na wyżyny odporności psychicznej, nie pozwoli ruszyć się z fotela
do końca, będzie przerażać, bawić, zadziwiać, wodzić was za nos. Jeśli jesteście
na tyle odważni, by zmierzyć się z prawdziwą literaturą w najlepszym wydaniu,
przygotujcie zapas kawy, herbaty, kanapki, koc, żarówkę i wygodny fotel i
powędrujcie od szlaku na Giewont, przez Polskę, Białoruś, Rosję, po mroczne
miejsca w historii i ludzkiej duszy. Ja gorąco polecam!!!
Remigiusz Mróz, Ekspozycja, t.
1., wyd. Filia, Poznań 2015.
Bardzo ciekawie napisane. Jestem pod wielkim wrażaniem.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Staram się, by opinie były jak najlepsze.
UsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń