Szalona historyczka w opałach - Magdalena Wala "Przypadki pewnej desperatki" - Recenzja
„Był dziwnym przedstawicielem swojego gatunku. Miał wszystko: pracę, mieszkanie, dziewczynę (chwilowo byłam to ja), było nam razem dobrze – a jemu zachciało się żenić lub przynajmniej doprowadzić do tego, bym u niego zamieszkała. To ostatnie mogę jeszcze zrozumieć – miałby praczkę, sprzątaczkę i kochankę w jednej osobie, na stałe, na dodatek za darmo! Ale po co ślub? Na miłość boską, miał zaledwie dwadzieścia sześć lat i dużo czasu na stabilizację. W każdym razie ja miałam”. – s. 19
To moja pierwsza książka z „serii
z babeczką” i pierwsza od jakiegoś czasu lekka lektura. Przyznam, że rzadko
czytam typowo babskie książki, ale tu zaciekawił mnie tytuł. Pomyślałam, że
może być zabawnie, szczególnie po zapoznaniu się z tym, o czym jest lektura i
ładnie uśmiechnęłam się do Wydawnictwa Czwarta Strona. Książka doszła i muszę
powiedzieć, że to był strzał w dziesiątkę! J
Julia Mężyk jest na pierwszym roku
studiów magisterskich na wydziale historii. Trzeba podkreślić, że badanie przeszłości
nie jest tylko kierunkiem jej studiów. Bohaterka autentycznie oczarowana jest
tym, co działo się kiedyś i ma ogromne upodobanie do odwiedzania ruin, starych
cmentarzy i radosnego buszowania po wszelkiej maści piwnicach i strychach w
celu odnajdywania skarbów. Nie, nie chodzi o antyki, biżuterię ani inne cenne
rzeczy. Najbardziej interesują ją pamiętniki, stare listy, dokumenty, których
nikt nie miał jeszcze w swoich rękach. Odkrywanie tajemnic, które skrywają
mroki czasu. Z pasją zagłębia się w dawne historie, którymi żyje pomiędzy
uczęszczaniem na zajęcia, prowadzeniem lekcji, zmaganiami z chimeryczną
dyrektorką i ze swoim chłopakiem, ogarnianiem domu i tysiącem innych rzeczy.
Wybryki znajomych głównej
bohaterki, szczególnie zaś bliźniaków Wacka i Krzysia dawały mi wiele okazji do
uśmiechu i przyprawiały o lekkie ukłucie zazdrości, że takich numerów nie było
u mnie na studiach. Choć zastanawiam się, czy by przeszły ;). Zgrana paczka
przyjaciół lubiących ploteczki i nabijająca się z Aśki Karpackiej chyba
najbardziej infantylnej i pustej postaci w tej książce, która swoimi
pomysłami sprawiała, że szczęka opadała mi z powodu braku używania przez nią
organu potocznie zwanego mózgiem, zyskała moją gorącą sympatię. W reakcji na poczynania wspomnianej studentki nie byłam osamotniona, gdyż bohaterowie mieli podobnie ;). Szkolne
wariactwa szanownej młodzieży, która bywa postrachem nauczycieli i całkiem
ciekawe i rozbrajające reakcje historyczki bawiły mnie i sprawiły, że doszłam
do wniosku, że nigdy nie można być pewnym tego, co nastolatkowie jeszcze
wymyślą. Ten wniosek tylko utwierdziły perypetie Andrii, siostry narratorki. Imprezy
organizowane przez rozrywkowego kujona czyli Emilkę, najlepszą przyjaciółkę
Julii a do tego kwestia zbliżającego się małżeństwa z Pawłem stanowiły kolejne
odsłony tej historii. Dodajmy do tego wątek związany ze znalezionym na strychu
w Lubiczy pamiętnikiem niejakiej Agnety i popełnianymi w jej otoczeniu
morderstwami i mamy „Przypadki pewnej desperatki”.
Nie mogę powiedzieć, że jestem
fanką historii i z zapałem czytałam pamiętnik Agnety. W zasadzie pochodziłam do
niego trochę jak sama bohaterka, pewne ustępy przyciągały moją uwagę, inne już
nie, choć uświadamianie panien co do obowiązków małżeńskich nieco mnie rozbawiło.
Ale takie były czasy ;). Owszem zastanawiałam się, kto jest sprawcą morderstw,
które dość szybko się wyjaśniły. Najmocniejszym punktem tego wątku były kartki
z cytatami z Pisma Świętego, dodające popełnionym czynom aury tajemniczości i
pobudzające wyobraźnię, dlatego nieco szkoda mi, że wątek tak szybko został
rozwiązany. Rekompensatą były za to szkolne i osobiste perypetie narratorki,
która z humorem i ironią opowiada o swoim życiu.
Julii nie nazwałabym stanowczo desperatką.
Jeśli już to kochaną zołzą J.
Trzeba przyznać, że jest to dość barwna postać, która ma ognisty charakterek,
co widać na kartach książki. Z finezją potrafi sprowadzić Pawła do parteru,
nieźle mu dogryźć, podporządkować sobie niesforną siostrę i szalenie
pomysłowych gimnazjalistów. Choć czasami może i przesadza, to nie jest na pewno
wredną babą. Ma swoje zdanie i nie waha się go wypowiedzieć. Do tego ma
niezwykły dar przyciągania kłopotów, bo a to spadnie w klasie telewizor i tynk
posypie się na jej głowę, a to mało uczeń nie zabije jej krzesłem. Poza tym to dość
żywiołowa dziewczyna, która jest raczej domatorką i w przeciwieństwie do jej
koleżanek wcale nie marzy o ślubie i ustatkowaniu się, a wierzcie mi jej
mężczyzna jest kimś, kogo chciałaby mieć przy sobie większość płci pięknej. Z
czasem jednak nieco się zmienia i z lekkim zdenerwowaniem i załamaniem
stwierdza, że nie jest tak źle jak wydawało się na początku.
Paweł, cóż jak już wspomniałam
niemal chodzący ideał. Ze stoickim spokojem znosi fochy i wszelkie życzenia swojej
kobiety. Wysoki, przystojny, silny, zaradny i zawsze gotowy do pomocy. Czasami
znajduje się na miejscu, by wybawić ukochaną z opresji, nawet gdy ona nie
dzwoni. Po prostu właściwy człowiek, na właściwym miejscu i we właściwym czasie.
Opanowany, szarmancki, uroczy, rozpieszczający narratorkę, po prostu doskonały.
Trzeba mu przyznać, że jest mocno zakochany w bohaterce i nie szczędzi
wysiłków, by postawić na swoim i uczynić ją żoną. Zdarza mu się nieco
manipulować lub stawiać ją przed faktem dokonanym, ma też swoje wady, ale jeśli
nawet Julia przyznaje, że są nieliczne, śmiało można go zaliczyć w poczet
facetów, których chciałoby się spotkać na swojej drodze ;).
Również pozostali bohaterowie,
choć autorka nie poświęca im tak dużo czasu i są to raczej postaci drugoplanowe,
wnoszą powiew żartobliwości i oryginalności do książki. Przyznam szczerze, że
chętnie spotkałabym się z paczką Julii, a na pewno chodzenie na zajęcia z
takimi osobowościami byłoby bardzo ciekawe.
Magdalena Wala zaserwowała
czytelnikom lekką, pełną ciepła i humoru
opowieść pisaną prostym, współczesnym językiem. Podobało mi się, że w „Przypadkach
pewnej desperatki” odwróciła role i to Paweł jest tym, który pragnie ślubu i
wspólnego życia. Julia zaś nie tyle waha
się, co właściwie dochodzi do wniosku, że jest za młoda na małżeństwo, zakładanie rodziny,
bycie żoną i matką. Postanawia zatem wszelkimi możliwymi sposobami odwieść
swojego partnera od naciskania na zdeklarowanie się i udzielenie odpowiedzi na
jego niedawne oświadczyny. Przeplatając wątek miłosny studencko-szkolnymi
przygodami, autorka stworzyła naprawdę dobrze czytającą się lekturę, która bez
wątpienia poprawia humor i jest świetną pozycją na pochmurne i deszczowe
jesienne wieczory. W moim przypadku to właśnie wyżej wspomniane wątki królowały
podczas lektury, spychając nieco tajemnicę związaną z pamiętnikiem Agnety,
która była miłym, ale jedynie małym urozmaiceniem. Jeśli zatem chcecie
odpocząć, poczytać coś przy czym uśmiechniecie się nieraz i lubicie babską
literaturę (w końcu seria z babeczką :D) to gorąco zachęcam do zapoznania się z
„Przypadkami pewnej desperatki” dobra zabawa murowana ;)!
Za egzemplarz recenzencki
serdecznie dziękuje Wydawnictwu Czwarta Strona
Magdalena Wala, Przypadki pewnej desperatki, seria z babeczką, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2015.
Komentarze
Prześlij komentarz