Remigiusz Mróz, Przewieszenie - Recenzja

         


Szaleńczy wyścig z czasem pośród górskich szczytów. Bestia z Giewontu powraca, a Zakopane pogrąża się w coraz większym mroku. Oliwy do ognia dolewa fakt, że pościg za złoczyńcą staje się sprawą osobistą. Włóżcie zatem wygodne buty i biegniemy!
„Piskliwy przeciągły krzyk rozszedł się echem między stromymi zboczami, kiedy spadała w przepaść. Eliasz wiódł za nią wzrokiem. Czuł ekstatyczne uniesienie, jakby zbliżał się do orgazmu. Jasińska krzyczała aż do momentu, gdy jej ciało trafiło na pierwsze skały. Głowa uderzyła o wystający kawałek kamienia, krew rozbryznęła się wokół. Dziewczyna spadła jeszcze trochę, a potem, ku zawiedzeniu Eliasza, zatrzymała się”. – Remigiusz Mróz „Przewieszenie”, s. 27.   

Szybka przebieżka po fabule

Kiedy Wiktor wchodził do szpitala miał nadzieję na rozwój relacji z Olgą Szrebską. Wszystko, co złe było za nimi. Chciał rozpocząć nowy rozdział, który mógł okazać się całkiem ciekawy, bo relacja była iście ognista i intrygowała. Tymczasem bohater zastał martwą dziennikarkę, której morderstwo ewidentnie sugerowało, że zabójca ma się dobrze i jest na wolności. Forst stanął przed widmem kolejnego polowania. Tym razem nie była to jednak tylko sprawa służbowa…

Zaczęło się od wizyty w Krakowie, gdzie schwytany Michał Sznajderman przepowiedział policjantowi iście koszmarny los. Armagedon, plagi egipskie, fatum to nic w porównaniu z tym, co ma spotkać Forsta. Żeby tego było mało w międzyczasie dochodzi do niewyjaśnionych wypadków na tatrzańskich szlakach. Początkowo sprawa faktycznie przypomina zwykłe tragedie, które zdarzają się w górach. Turyści często porywają się z motyką na słońce, nie biorąc pod uwagę swojej kondycji, warunków pogodowych czy braku odpowiedniego ekwipunku. Co innego jednak jeden wypadek, a co innego kilka i to praktycznie bez odstępów czasowych.

Wśród ratowników zaczynają pojawiać się wątpliwości, a to dopiero początek. Wiktor rusza na szlak, by złapać nieuchwytnego sprawcę i zatrzymać serię morderstw. Zaczyna się wyścig z czasem, który komplikuje się tym bardziej, że oto nagle w centrum podejrzeń staje główny bohater. Wszystkie fakty zdają się świadczyć przeciw niemu i potwierdzać współdziałanie z tajemniczą grupą odpowiedzialną za wcześniejsze zbrodnie. Sznajderman zaczyna mówić, pogrążając policjanta, który miał być członkiem Synów Światłości. Prokurator Dominika Wardyś-Hasnsen i Aleksander Gerc postanawiają wysłać za podejrzanym list gończy.

Niepokorny policjant za nic ma jednak zarzuty i z determinacją prowadzi śledztwo. W działaniach nieoficjalnie pomaga mu jego dowódca. Gdy zostaje porwana córka Osicy, poszukiwania stają się osobistą wendetą obu policjantów. Czy bohaterowie zdążą ocalić Agatę? Kto stoi za wszystkimi zbrodniami? Czy uda się oczyścić Forsta ze stawianych mu zarzutów i złapać szaleńca mordującego niewinnych ludzi?

Bieg przez płotki czyli Temida kontra Forst

„- Zadbamy o to, żebyś cierpiał – odezwał się Sznajderman. – W życiu doczesnym zaznasz wielu krzywd komisarzu. (…) Spotka cię więcej cierpienia, niż jesteś w stanie sobie wyobrazić. (…) Zanim spłoniesz w piekle, będziesz błagał o to, by to wszystko wreszcie się skończyło. Będziesz zastanawiał się, czy samemu tego nie zakończyć. Będziesz łkał w samotności jak…” – Remigiusz Mróz „Przewieszenie”, s. 48

Nie są to zdecydowanie słowa rzucone na wiatr. Forst stanie przed próbą wniknięcia w psychikę mordercy, będącego stale o krok przed nim. Próba schwytania psychopaty, zmaganie się z lawiną, prokuraturą, czyhającymi na niego zagrożeniami oraz wspomnieniami o Szrebskiej, poszukiwanie Agaty, dociekanie prawdy i widmo nieciekawej przyszłości, to wszystko składa się na „Przewieszenie”. Bohater będzie miał ręce pełne roboty, zwłaszcza że licho nie śpi. Tym razem jednak może liczyć na wsparcie przełożonego, który nie wątpi w jego niewinność. Oczyszczenie z zarzutów nie jest jednak proste, szczególnie gdy wymiar sprawiedliwości może być ślepy jak Temida i iść najkrótszą i najprostszą z dróg.

Dwie twarze prokuratury       

W drugiej części przygód o komisarzu Forście pojawiają się nowe postacie, które dodają powieści smaku i sprawiają, że akcja przyspiesza. Warto zwrócić uwagę na prokuratorów prowadzących sprawy zabójstw z obydwu tomów. Dwie skrajnie różne osobowości, które doskonale ukazują, jak upływ czasu, chęć pięcia się po szczeblach kariery i szybkiego rozwiązywania spraw, może wpłynąć na śledztwo.

Czytając książkę Remigiusza Mroza miałam wrażenie, że Aleksander Gerc ma niewiele cierpliwości i pasuje na przedstawiciela wymiaru sprawiedliwości, jak kwiatek do kożucha. Powierzchowne sądy, brak jakichkolwiek wątpliwości, nieczyste zagrania, sprawiają, że postać ta wydaje się antypatyczna i budzi negatywne emocje. W opozycji do niego autor sytuuje Dominikę Wardyś-Hansen - lubującą się w łacińskich sentencjach, spokojną, wyważoną prokurator, która pragnie by ludzie byli bezpieczni, a złoczyńcy ukarani. Jest dużo ostrożniejsza w wydawaniu sądów i rzucaniu oskarżeń. To osoba zdystansowana, nieco chłodna w obyciu, ale dużo sympatyczniejsza od swojego współpracownika.

Bohaterem, którego polubiłam najbardziej jest mąż pani prokurator, Gjord, który jako rasowy Skandynaw wydaje się lepiej znać na kryminalnych sprawach niż para prokuratorów. Nie boi się powiedzieć, że coś jest podejrzane i ma w swoim mniemaniu sporo racji.

Wiktora portret własny

Lepiej poznajemy również komisarza, który nadal tryska ironią, totalnie lekceważy polecenia przełożonych, gasi pożary, które wybuchły, nie przejmując się przyszłymi. Działa z prędkością błyskawicy, stosuje wszelkie dostępne metody śledcze i jak zwykle pakuje się w masę kłopotów. Autor nie oszczędza go, sprowadzając na Forsta wszelkie możliwe strapienia od oskarżeń, przez lawinę po pobicia. Bohater to jednak prawdziwy twardziel, który nie poddaje się i jest nie do zdarcia.

Mimo trudności nie działa już po omacku. Potrafi wniknąć w umysł przeciwnika, co przy emocjonalności Wiktora wywołuje u czytelnika dreszcze, bo nie wiadomo jak to wszystko się skończy. Przyznam, że ciężko mi rozgryźć komisarza. Z jednej strony to człowiek z przeszłością, trochę aspołeczny, mało empatyczny, zamknięty w sobie, kompletnie nieprzewidywalny i zdolny do wszystkiego. Z drugiej ma swój kodeks moralny, jest w nim dobro i pokłady uczuć, choć mocno schowane pod warstwą gruboskórności. Obserwując współpracę z Osicą czytelnik ma możliwość poznania przeszłości bohatera i zrozumienia relacji, jakie łączą tych dwóch mężczyzn, dzięki czemu stają się oni mniej tajemniczy i bliżsi.

Coraz bliżej bestii

„Nie jestem psychopatą” – podkreślił jeszcze raz. „Jestem artystą, a zarazem publicznością dla swoich dzieł. Są moje. Nie dzielę się nimi z nikim”. – Remigiusz Mróz „Przewieszenie”, s. 81

Iwo..., prawdziwy koszmar owiany mgłą tajemnicy. Wbrew temu, co twierdzi, jest rasowym psychopatą. Niezwykle inteligentny, pozbawiony uczuć, wywyższający się, przerażający. Dopiero drugi tom odkrywa nieco człowieka, który stoi za morderstwami, ale autor nie ujawnia wiele. Sama satysfakcja, jaką Eliasiewicz czerpie z zabijania, nie zaspokaja ciekawości czytelnika i rodzących się w jego umyśle pytań. Nie wiadomo do końca, co poza sadystyczną przyjemnością i antypatią do "głupiej ludzkiej masy" kieruje tym człowiekiem.

Powoli wnikamy w jego psychikę i motywy działania, ale to zaledwie uchylenie rąbka tajemnicy. Remigiusz Mróz zdaje się droczyć z czytelnikiem, pozwalając mu zaglądnąć na ulotną chwilę przez dziurkę od klucza. Jest ona jednak zbyt krótka, by znaleźć odpowiedzi na dręczące go pytania. To ukłon w stronę odbiorców, ale autor nadal trzyma wszystko w garści.

Mróz, „Przewieszenie” – moja opinia

Moja polonistka zwykła mawiać o kiepskich książkach, które miały luki logiczne, że są to książki spod znaku „zabili go i uciekł”. Odkąd poznałam Frosta, to stwierdzenie nabrało dla mnie całkiem nowego znaczenia i jak ulał pasuje mi do trylogii o hardym komisarzu. Tu bowiem fabuła zapewnia takie niespodzianki, że wszystko jest możliwe i nie wynika to z braku konsekwencji czy logiki. Autor niczym magik wyciąga nagle królika z kapelusza i mówi, nie zauważyłeś drobnego szczegółu, a przecież to takie oczywiste.

Jeśli wydawało mi się, że już nic mnie nie zaskoczy w książkach Remigiusza Mroza to grubo się myliłam. Po raz kolejny zapewnił on czytelnikom doskonałą rozrywkę, intrygującą i wciągającą fabułę, pełną pościgów, nieprzewidzianych zwrotów akcji a wszystko to w przepięknej górskiej scenerii, która tylko potęguje grozę wydarzeń. Czytając „Przewieszenie” przechodzi ochota na samotne górskie wędrówki. Majestatyczne szczyty, malownicze trasy, pokora i respekt, jaki budzą góry nieco blakną w starciu z szaleńcem, który pozbawia życia innych, by zaspokoić niejasne dla nas popędy.

Makabryczne wydarzenia, szaleńcze tempo wydarzeń, zaskakujące rozwiązania i finał, po którym nie można się pozbierać, bo napisać, że opadła mi szczęka a ostatnie zdania wbiły w fotel, to nie powiedzieć nic. Początkowo zastanawiałam się czy dobrze przeczytałam ten fragment. Potem czy przypadkiem czegoś nie poplątałam, nie przeoczyłam, ale nie... Pisarz po raz kolejny wprowadza czytelnika w stan totalnego i permanentnego osłupienia i ogłupienia. Syndrom Mroza w najczystszej i najpiękniejszej postaci kończy przygodę z „Przewieszeniem”. 

Po lekturze „Ekspozycji” byłam przekonana, że to niemożliwe, by tempo akcji mogło być jeszcze szybsze a moje zdumienie większe, ale ogromnie się myliłam i podejrzewam, że w kolejnym tomie znów spotka mnie niespodzianka. Spotęgowana i całkiem druzgocąca... Aż strach się bać..., zwłaszcza że pytania domagają się odpowiedzi a adrenalina rośnie. Przez sentyment do Forsta, pragnę więcej…

Kończąc - krótko, musicie to przeczytać!!! Innej opcji nie ma :-). Satysfakcja gwarantowana.

Remigiusz Mróz, Przewieszenie, t.2, wyd. Filia, Poznań 2016.

Komentarze

  1. Książka kilka dni temu trafiła w moje ręce! Cieszę się, że polecasz, chociaż i tak nie miałam wątpliwości, że chcę ją przeczytać! W końcu autor cieszy się już takim uznaniem i sławą, że większość czytelników uległo już swoistej Mrozomani ;)) Muszę przeczytać jak najszybciej :) Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto! Ja nie mogłam się od niej oderwać. Co do Mrozomanii, nie dziwi mnie, ponieważ Autor naprawdę staje się z książki na książkę coraz lepszy i świetnie się go czyta. Miłej lektury i daj znać, co myślisz o "Przewieszeniu". Pozdrawiam :-)

      Usuń

Prześlij komentarz