Kwadrans Uważności - etap czwarty WDZIĘCZNOŚĆ - dzień pierwszy PIĘKNO -KWIAT
Przyznam, że dzisiejsze ćwiczenie mogło okazać się trudniejsze niż może się wydawać. W Parku Narodowym wszystkie rośliny są objęte ochroną, więc myślałam, że po prostu kupię jakiś kwiat, ale okazało się, że w miejscu, w którym mieszkam na dole pojawił się bukiet przepięknych kwiatów, z którymi mogłam spędzić chwilę.
Miałam dużo czasu, by w spokoju obserwować ten cud natury. Poskręcane, średniej wielkości liście, łodygę z delikatnym meszkiem, w końcu kruche płatki układające się w fantastyczny wzór. Żółty środek pełen pyłków, otoczoczny kilkoma warstwami płatków od wewnątrz mocno różowych, stopniowo zaś przechodzących w coraz jaśniejszy odcień tego koloru, by w końcu stać się na brzegach białymi. Nawet faktura płatków delikatne paseczki, niemal nieazuważalne, poza bardziej wydatnymi nerwami, zachwycała. Trochę bałam się go dotkać, wydawał się taki kruchy w moich dłoniach, ale dotyk sprawiał mi radość. Trzymałam w dłoni małe dzieło sztuki. To właśnie płatki zachwyciły mnie najbardziej, oczarowały i na nich dłużej skupiłam moją uwagę.
Moja mama kochała kwiaty i chyba zachwyt nimi mam po niej :-). Jeremias Gotthelf napisał: "Szczęśliwi, którzy nauczyli swoje dzieci, cieszyć się drobnymi rzeczami". Myślę, że tego nam brakuje w codziennym życiu, pomijając już fakt, że nazywa się nas marudami. Chcemy rzeczy wielkich, spektakularnych sukcesów, osiągnięć, które wybiją nas spośród tłumu. Czujemy się często niespełnieni, nieszczęśliwi, niedowartościowani, bo nie doceniamy tego, co mamy. Dzieci potrafią cieszyć się z kwiatu, chmur, słońca, uśmiechu drugiego człowieka. Z wiekiem gubimy tę piękną i cenną umiejętność dostrzegania małych cudow i radowania się nimi. Tymczasem daje to naprawdę sporą dawkę szczęścia, którego tak pragniemy.
Pewnie, że też mam wielkie marzenia, że czasami świat spowija mnie mgłą i trudno mi dostrzec dobre rzeczy, ale jestem ogromnie wdzięczna mojej mamie, że nauczyła mnie zachwytu nad światem, nad drobnymi rzeczami, ulotnymi chwilami, rozwijając we mnie wrażliwość. To dlatego dziś staję nad kwiatem, jestem nim zachwycona i cieszy mnie jego widok. Może i moje myśli nieco uciekają przy tym do innych obiektów moich zachwytów. Może nie zawsze mi łatwo zauważać małe rzeczy, ale ustawiczne nad tym pracuje, bo to piękne i potrzebne.
I tak, jestem wdzięczna za mojego brata kwiat, jakby powiedział Św. Franciszek z Asyżu, bo obdarowuje mnie swoim pięknem, radością która rodzi się z kontemplowania tego cudu natury. I może ktoś uzna mnie za romantyczkę albo jeszcze kogoś innego, ale to naprawdę wspaniałe, czuć radość z powodu takich malutkich darów, zwłaszcza w trudne dni :-). I tej umiejętności życzę każdemu :-).
Komentarze
Prześlij komentarz