Spacer po roku 2017 i grudniowe książki :)




Sama nie wiem, kiedy minął ten rok. Były duże zmiany, wielkie plany, sukcesy i porażki. Obserwowałam to, co dzieje się zarówno na blogu jak i w moim życiu. Dobre chwile przeplatały się ze słabszymi, po prostu życie. 

Od dawna marzyła mi się praca związana z moją pasją i udało się. Zagrzałam miejsce w mieście, o którym nigdy nie myślałam, że mogłabym w nim mieszkać, pracuję w bibliotece, w której jest cała masa świetnych książek i jeszcze wspanialsi ludzie. Chodziłam ulicami Warszawy i poznawałam nowy świat.

Z czytaniem było różnie. Nauczyłam się przede wszystkim korzystać z czasu, który spędzam w komunikacji miejskiej, bo naprawdę upływa mi tam trochę życia. I faktycznie w przeczytałam w autobusie i metrze sporo rzeczy. 

Chciałam faktycznie sprostać wyzwaniu przeczytania 52 książek, ale stwierdziłam, że nic na siłę. Były dni, w których nie sięgałam po nic, bo po prostu nie miałam ochoty, a wychodzę z założenia, że nie ma sensu się zmuszać do niczego, ponieważ w ten sposób można zatracić radość czytania. Czasami goniłam z lekturą, bo chciałam napisać recenzję, zdarzało się, że czytałam a jakoś nie mogłam zmobilizować się do pisania. Przede wszystkim jednak wyklarowało się we mnie trochę inne podejście do bloga. Staram się robić lepsze zdjęcia, choć udaje się różnie. Ale jestem zadowolona z postępów. Dobieram nie tylko lektury, które są na topie, ale sięgam również po to, co chcę przeczytać i tak zaczynam Nowy Rok. Mam trochę książek do zrecenzowania i poza tym chcę się skupić na klasyce i tym, co niekoniecznie głośne i modne, ale na pewno wartościowe. Pewnie usytuuje się w jakiejś niszy, ale chodzi mi przede wszystkim o dzielenie się z Wami moimi przemyśleniami o książkach, które mnie poruszyły. Nawet takimi, które są według niektórych stare i mogą wydawać się nieciekawe. Mam trochę literatury związanej z rozwojem i motywacją i po to też chciałabym sięgnąć, bo ciekawi mnie ten temat i jak już wszyscy zdążyli się przyzwyczaić będzie literatura religijna. 

W tym roku poza zwykłymi książkami przeczytałam kilka ebooków, wysłuchałam kilku audiobooków, przeczytałam komiks. I myślę, że będę to kontynuować, zwłaszcza że mam jeszcze trochę audiobooków do ponownego przesłuchania i chętnie Wam o nich opowiem. Planuję pewien projekt, ale o nim opowiem z czasem ;). 

A zatem, by nie przedłużać. W tym roku, kiedy to piszę przeczytałam 60 książek i dwie kończę ;) może uda mi się dobrnąć do końca przed Nowym Rokiem. Zaskoczyła mnie ta liczba, ale też cieszy, bo uwielbiam literaturę. 

Były lektury, które zapamiętałam i do których chętnie wrócę oraz takie o których chętnie bym zapomniała. 

Książki, o których wspomnę nie są jakoś poukładane od tej jedynej do niższej. Po prostu piszę o nich, bo są dla mnie ważne i wiele mi dały. Klikając w tytuł przeniesiecie się do recenzji, choć nie o wszystkich pisałam.



1. "Idź własną drogą" Marek Kamiński - Nie wiem, co bardziej zrobiło na mnie wrażenie filozoficzna natura autora, o której nie miałam pojęcia, jego podejście do życia czy mądrość zawarta na kartach. W każdym razie to książka, która zostaje na dłużej, o której się myśli. 

2. "Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz" Anna Kamińska - Tutaj trzy rzeczy. Po pierwsze siła i niezłomność kobiety, która warta jest naśladowania, choć na pewno nie należała do łatwych ludzi i nie do końca potrafiła zbudować szczęśliwe życie. Nie chodzi mi najbardziej o sukcesy, ale parcie do przodu mimo wszystko, niepoddawanie się i wspinanie, to zauroczyło mnie w bohaterce. Druga rzecz to sposób, w jaki napisana jest książka, rzeczowy, obiektywny i pokazujący, że autorkę faktycznie postać Wandy interesowała. Po trzecie sama Pani Ania jest po prostu niezwykle uroczą, elokwentną i ciepłą osobą, pod której wrażeniem pozostaję :). 

3. "Odłóż tę książkę i zrób coś dobrego" S. Małgorzata Chmielewska, Błażej Strzelczyk, Piotr Żyłka - Jak już pisałam w recenzji rewolucja miłosierdzia w najlepszym wydaniu. Siostra Małgorzata nie boi się mówić otwarcie, dosadnie i burzyć schematów. Porywająco o tym, czym są fundamenty wiary i jak żyć. Nic dodać, nic ująć. 

4. "Całe życie" Robert Seethaler - Zaskoczenie, że na tak niewielu stronach można znaleźć tyle mądrości, pokory, refleksji i głębi. Krótka historia udowadniająca, że nie trzeba udziwnień a najprostsze tematy nadal są najpiękniejsze :). Powieść, która zachwyca tematem, językiem, klimatem i zakrada się do serca. 

5. "Skandal miłosierdzia" Grzegorz Ryś - Jeśli ktoś czytał jakieś książki autora chyba nie dziwi się, że znalazł się w tym zestawieniu. Proste słowa, przepełnione wiarą, drążące serce, zachwyt nad tym, jaki jest Pan, ale nie żadne tam bezrefleksyjne uwielbienie. To odkrywanie istoty Boga, na tyle na ile człowiek jest w stanie ją poznać. Piękna książka, źródło nadziei i prawdy o Stwórcy i Jego przymiocie. 

6. "Jaka piękna iluzja" Magdalena Tulli, Justyna Dąbrowska - Rozmowa, która prowokuje do snucia refleksji nad przedstawionymi zagadnieniami, buntowania się przeciw wnioskom lub zgadzania się z nimi. Może i mało optymistyczna, ale wyrywająca czytelnika z marazmu, bo nie sposób przejść obok niej obojętnie. Wywołuje skrajne emocje od zachwytu po odrzucenie wysuwanych w niej tez, ale wartością literatury jest właśnie to, że zmusza do myślenia, kształtowania poglądów, polemizowania. 

7. "Krwawe morze" Maria Paszyńska - Cóż ja mogę powiedzieć. Cokolwiek napisze autorka, ja to kupię, połknę, będę siedzieć smutna, że już skończyłam, po czym czekać na kolejne książki. Moja historia z Marią Paszyńską to pasmo pięknych literackich wspomnień i wielkiej radości, że w dzisiejszym świecie, w którym wszystko musi być szybkie, jeśli nie błyskawiczne, są autorzy którzy dopieszczają każdy szczegół, tworzą literackie perełki, które są jak miód na serce czytelnika zarówno pod względem fabuły, klimatu jak i cudownego wręcz języka. Więcej chyba pisać nie muszę. 

8. "Luonto" Melissa Darwood - Tu wielkie zaskoczenie, jeśli idzie nie tylko o polską młodzieżówkę, ale i o sam wydźwięk książki. Naprawdę przystępnie przekazane treści ekologiczne, twist fabularny, który po prostu zostawia człowieka całkowicie bezradnego i zakończenie, którego również mało kto się spodziewa. Ukłon za udowodnienie, że nawet najwytrawniejsi czytelnicy i tak nie spodziewaliby się czegoś, co zaserwowała autorka. 

9. "Świątynie wygnane" Piotr Durak - Tekstu tu mało, choć podobały mi się malutkie refleksje o kulisach powstawania tego albumu. Sama do końca nie wiem, co najbardziej mnie urzeka w tej publikacji - ciche, osamotnione sacrum, piękny pomysł upamiętnienia świątyń, które odchodzą w zapomnienie i znikają z powierzchni ziemi czy bardzo mi bliski, nostalgiczny klimat przesiąknięty refleksją i ciszą. Dość przyznać, że fotografie wywołują wiele emocji i dla mnie stanowią znacznie więcej niż ważny dokument historyczny. 

10. "Rdza" Jakub Małecki - O tej książce i pozostałych dwóch poniżej nie wspominałam jeszcze. Każde spotkanie z tym autorem pozostawia po sobie mocny ślad. To moja kolejna literacka ostoja, fascynacja i miód na serce czytelnika. Powieść prowadzona z dwóch przeplatających się perspektyw młodości i starości, nienachalne refleksje, szerokie pole do interpretacji, smutno-gorzka historia z klimatem, balansująca na granicy jawy i snu i cudownie literacki i dojrzały język. Kocham takie perełki. 

11. "Tekst" Dmitry Glukhovsky - Pierwsza powieść tego autora, którą skończyłam, choć podczytywałam wcześniej "Metro". Historia ciemna, pozbawiona kolorów, brutalna, a jednocześnie hipnotyzująca, na tyle, że czytelnik traci poczucie rzeczywistości a fabuła wydaje się bardziej realna niż prawdziwe życie. Gorzka prawda o cieniach rosyjskiego życia, technologii i ludzkości, która zdaje się zbytnio ufać urządzeniom. To też swoista refleksja nad kondycją współczesnego człowieka, jego uzależnieniami. Rzecz świetna zarówno pod względem klimatu, fabuły jak i języka. Chapeau bas!

12. "Sankofa. Nie zmarnuj życia" O. Tomasz Gaj, Magdalena Pajkowska - chciałabym zawołać, gdzie była ta książka kilka lat temu? Po głowie kołacze mi się, czy pewne rzeczy mogłyby wówczas pójść inaczej? Spekulacjom może nie być końca. Trafiłam na nią dzięki temu, że przejeżdżam pół Warszawy, by uczestniczyć w Eucharystii u Dominikanów na Służewie. Po ogłoszeniach podeszłam by ją kupić, a koniec końców wylądowałam na wycieczce po stolicy, by móc spokojnie wrócić na wieczorne spotkanie z autorami. I to chyba najlepiej zainwestowane pieniądze w moim życiu. Czytałam ją wszędzie, w pokoju, autobusie, metrze, z książki niemal wysypują się znaczniki, a ja doskonale wiem, że nim o niej napisze czeka mnie powtórna lektura i późniejsza praca z tym, co pojawia się na jej kartach. Czy to przewodnik po życiu? Nie, bo sądzę, że takich nie ma, tak jak nie istnieją proste rozwiązania i odpowiedzi na poważne sprawy. Ale to świetna pozycja, która pozwala poukładać wiele rzeczy, wskazuje problem, podpowiada, a reszta zależy od czytelnika. Mądra i niezwykle wartościowa pozycja dla dorastających, ale i dorosłych, bo zmieniamy się całe życie. Myślę, że śmiało mogę powiedzieć, że to jedna z książek, którą każdy powinien przeczytać. 

Tak to wspaniale książkowo upłynął mi rok. A na koniec książki, które pojawiły się u mnie w tym miesiącu :). 



A ile książek Wy przeczytaliście i co Wam zapadło w pamięć? Dajcie znać, właśnie buduję listę pozycji na rok 2018. :) Wszystkiego dobrego dla Was :*.

Komentarze

  1. Bardzo udany czytelniczy rok. Życzę Ci, aby 2018 był równie udany albo, jeszcze lepszy.:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :). Tobie również życzę wszystkiego dobrego w Nowym Roku. A jaki będzie? Myślę, że tak jak pisałam zabiorę się za lektury, które może są mniej popularne, ale z którymi chciałabym się zmierzyć i będzie na pewno więcej zajęć poza blogiem ;).

      Usuń

Prześlij komentarz