Po pierwsze kochaj - Bp Grzegorz Ryś "Skandal miłosierdzia" - Recenzja
"Miłosierdzie jest miłością bez wzajemności, która realizuje się nie tam, gdzie trwa pokój, ale tam, gdzie toczy się wojna, nie między przyjaciółmi, ale pomiędzy śmiertelnymi wrogami. Chrystus kocha nas jako swoich wrogów. Nie przez to, ale pomimo tego, że uporczywie brniemy w śmierć, padając ofiarami naszych osobistych zabójców. Jezus wkroczył w świat nie przez nasz grzech, ale dla nas - nie ze względu na grzech, lecz pomimo niego." - s. 36
Przeczytałam tę książkę w dwa dni. Nie mogłam się oderwać. Pochłonęła mnie bez reszty, została we mnie. Jest, działa, skłania do refleksji. I tylko pytam siebie, dlaczego tak późno po nią sięgnęłam a jednocześnie wiem, że to był dobry czas, gdy wiele w moim życiu uległo zmianie, gdy szukałam odpowiedzi i bliskości Boga.
Miłosierdzie jest dla mnie niepojęte, nie będę udawać, że rozumiem jak można kochać pomimo wszystkiego, jak można wybaczać już nawet nie siedemdziesiąt siedem razy, ale siedemset siedemdziesiąt siedem. Jak można oddać życie za ludzi, którzy cię odtrącili. To niezwykłe, niezrozumiałe. Jest to jednak coś, czego potrzebujemy bardziej niż wody, powietrza, czegokolwiek. Człowiek bez miłosierdzia byłby skazany na piekło. Czym tak naprawdę jest ten przymiot Boga wyjaśnia bp Grzegorz Ryś i czyni to w naprawdę jasny, zrozumiały i ciekawy sposób.
Kapłan odwołuje się do znanych przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, Synu marnotrawnym. Wspomina o ofierze Abrahama, o Kainie i przy okazji tych przykładów podaje informacje, z którymi dotychczas się nie spotkałam. Wyraźnie akcentuje nienawiść jaka panowała między Żydami i Samarytanami, wyjaśniając że Jezus mówi o ludziach, którzy udawali się do świątyni i minęli potrzebującego człowieka i o wrogu narodu wybranego, który tą świątynią jest, bo mieszka w nim Bóg. Pisze o hesed - miłości, która opiera się o przymierze z Bogiem i rahamim - czyli matczynym uczuciu. Te dwie wspaniałe miłości łączy w sobie ojciec przygarniający zagubionego syna. W tym kontekście innego znaczenia nabiera również obraz Rembrandta. Izaaka ukazuje nie jako małego chłopca, ale dorosłego, silnego mężczyznę, który przecież nie miałby problemu z ucieczką, ale sam zgadza się być ofiarą. Do czego te wszystkie przypowieści prowadzą? Do wolności, gdyż tylko w niej możliwa jest miłość, a idąc dalej miłosierdzie. Dostrzeżenie drugiego człowieka, bliźniego w potrzebie, tym bardziej, gdy jest on kimś mi niemiłym, to właśnie miłosierdzie.
Miłosierdzie nie dzieli ludzi na dobrych i złych, wierzących i pogan. Jonasz przymuszony przez Boga idzie ratować lud, którego klęski pragnął. Bóg jednak widzi inaczej. Broni Kaina, bo jego miłość jest większa niż sprawiedliwość, a może warto powiedzieć inaczej, z miłości dopiero rodzi się sprawiedliwość. Najmocniejsze wrażenie jednak wywołały na mnie słowa, że w ranach Jezusa zapisane jest imię każdego człowieka, zapisane krwią przy użyciu gwoździ i nic tego nie zmaże.
"Ludziom z łatwością bowiem przychodzą dobre intencje, ale z trudem podążają za nimi dobre uczynki. Sami nie dorastamy do siebie. Pękamy. Bo jest w nas pycha, chciwość, zawiść, bo w każdym z nas jest nieczystość. Te głębokie rany, jakie w efekcie mamy, w języku religijnym nazywane są zarzewiem grzechu. To żar, który się w nas tli, a który wystarczy podsycić lekkim podmuchem, by wybuchł ogień. Lekceważymy pokorę i dmuchamy w pychę - rana się otwiera, pęknięcie pogłębia." - s. 30
Człowiek jest podatny na grzech, ale właśnie w miłosierdziu powinien upatrywać swojej siły, w Bogu mieć nadzieję i oparcie mówi autor. "Skandal miłosierdzia" zabiera czytelnika na duchową wędrówkę. Ukazuje całkiem inne spojrzenie. Tłumaczy to, co niejasne, wciąga, fascynuje. Nie jest to łatwa książka w tym sensie, że miejscami boli. Boleśnie uświadamia, jaka jest natura ludzka, jakie są konsekwencje grzechu, jednocześnie również ukazuje niezmierzoną miłość Boga, który stale przychodzi do człowieka, pochyla się nad nim i jest tym miłosiernym Samarytaninem, który opatruje swojego wroga, bo widzi w nim bliźniego, kogoś kogo trzeba kochać. "Skandal miłosierdzia" nie pozwala oderwać się od lektury. Skłania do refleksji, każe przemyśleć swoje postępowanie. Daje nadzieję i siłę do czynienia dobra. To nie jest lektura którą odkłada się po przeczytaniu. To książka, która zapada w czytelnika, domaga się powrotów, stałej pracy, która towarzyszy w duchowym wzrastaniu. Świetna dla wszystkich poszukujących, zagubionych i tych bardziej wtajemniczonych.
Mnie całkowicie porwała i na pewno wrócę do niej przy okazji następnej wizyty w domu.
Bp Grzegorz Ryś, Skandal miłosierdzia, wyd. II, wyd. WAM, Kraków 2016.
Komentarze
Prześlij komentarz