O tym, co ważne - Erling Kagge "Cisza" - Recenzja
"Twierdził, że w zapale do korzystania z nowoczesnej techniki poświęcimy naszą wolność. Z ludzi wolnych przeobrazimy się w zasoby materiału ludzkiego. Ta myśl jest celniejsza dzisiaj niż była wtedy, gdy ją formułował. Niestety, nie jesteśmy zasobami dla siebie nawzajem, tylko czymś znacznie mniej przyjemnym. Zasobami dla formacji takich jak: Apple, Facebook, Instagram, Google, Snapchat czy państwo, które z naszą dobrowolną pomocą potrafią dowiedzieć się o nas przeróżnych rzeczy, następnie informacje te sprzedać lub samemu je wykorzystać. Przypomina to wyzysk." - s. 69-70
Przyznam, że mam kłopot z tą książką. Ma niezwykle piękną, magiczną okładkę, którą chce się postawić na honorowym miejscu na półce, ale książki nie ocenia się po okładce. Tutaj jest to aż nader mądre postępowanie. Sięgnęłam po "Ciszę" ponieważ zaciekawiło mnie, co można powiedzieć o rzeczy, której każdy potrzebuje, a której dzisiaj tak bardzo brakuje. Przyznam, że liczyłam na jakiś niemal filozoficzny esej, zwłaszcza że autora nazywa się filozofem.
Cóż... dostałam małą zgrabnie napisaną książeczkę, którą spokojnie można przeczytać w drodze do i z pracy, bo faktycznie przetestowałam i się da ;). Wgłębiałam się w świat kreślony przez Erlinga Kagge, zapowiadało się naprawdę ciekawie. Rozmowa przy obiedzie, potem wykład i w końcu długa refleksja nad tym, czym jest tytułowa cisza. Mam jednak wrażenie, że na tych wielkim oczekiwaniach się skończyło. Książka przyznam, jest całkiem sympatyczna, podobają mi się odniesienia do filozofii i sam fakt, że autor jest osobą oczytaną i myślącą, co bardzo dobrze o nim świadczy. Miło czytało mi się refleksje z wypraw, jakie pojawiały się na kartach, ciekawość świata, inteligentne przyglądanie się swoim emocjom, przeżyciom, otaczającemu światu. Za to wszystko pisarzowi należy się duży plus. Jeśli jednak idzie o temat główny padają tu stwierdzenia, że nie umiemy już przebywać w ciszy. Współczesnego człowieka przeraża sytuacja, gdy musi pozostać sam, a jeszcze gorzej, kiedy zostaje sam na sam ze swoimi myślami. Wystarczy przytoczyć choćby wspomniany przez autora eksperyment, w którym większość badanych wybierała rażenie prądem, niż czas przebywania bez żadnych bodźców. W zwariowanym, przepełnionym hałasem świecie cisza stała się czymś unikatowym, egzotycznym, niejednokrotnie niepożądanym. Z drugiej strony coraz większą popularność zdobywają ośrodki, które ją zapewniają i pomagają obłaskawić. Godzenie się z własnymi myślami, przerażenie natłokiem refleksji, doznań, emocji, jakie skumulowane są w człowieku i które wychodzą na powierzchnię, gdy pozwala sobie w pełni odczuwać i myśleć, to jedno z poruszanych zagadnień. To, co niegdyś wydawało się stałym elementem życia, dziś przybiera formę luksusu, jest nieujarzmionym żywiołem. Tak bardzo zmieniliśmy się przez lata, że nie potrafimy egzystować z czymś, co jest nieodłączną częścią każdego z nas. Właśnie o tym wspomina Kagge, bo przecież cisza to nie tylko zjawisko zewnętrzne, ona istnieje w muzyce, w przyrodzie, w człowieku. Wszechobecny gwar, mnogość bodźców, natłok doznań czyni jednak większość niezdolnymi do korzystania z dobrodziejstw ciszy. Dotyczy to nie tylko człowieka, już nawet przyroda, stara się przebić przez kakofonię dźwięków, które powołaliśmy na świat.
No właśnie, niby mądre wnioski, ale jak dla mnie za mało. Doceniam zmaganie się autora z tematem, jednak oczekiwałam czegoś więcej. Być może dla zabieganych, zapracowanych, przyzwyczajonych do hałasu, ta książka będzie czymś wspaniałym. Przypomnieniem, że powinniśmy wrócić do przebywania w ciszy, choćby przez chwilę dziennie, że trzeba odnaleźć ją w sobie i korzystać. Ja to już wiedziałam, nie potrzebowałam przypomnienia, o czymś w czym naprawdę lubię się zanurzać. Rozumiem jednak, że są ludzie, dla których, to co przekazuje autor będzie przypomnieniem, refleksją, która pozwoli się zatrzymać w codziennej bieganinie. Ja jestem jednak zawiedziona, chciałam więcej, a dostałam znane podstawy, które poza miłą lekturą urozmaicaną opowieściami z życia pisarza i cudowną okładką nie wniosły niczego więcej do mojego życia. Może poza utwierdzeniem się w przekonaniu, że jesteśmy nieświadomymi niewolnikami dóbr, które sami wytworzyliśmy i którym oddajemy naszą wolność, czas, siebie.
Cóż... dostałam małą zgrabnie napisaną książeczkę, którą spokojnie można przeczytać w drodze do i z pracy, bo faktycznie przetestowałam i się da ;). Wgłębiałam się w świat kreślony przez Erlinga Kagge, zapowiadało się naprawdę ciekawie. Rozmowa przy obiedzie, potem wykład i w końcu długa refleksja nad tym, czym jest tytułowa cisza. Mam jednak wrażenie, że na tych wielkim oczekiwaniach się skończyło. Książka przyznam, jest całkiem sympatyczna, podobają mi się odniesienia do filozofii i sam fakt, że autor jest osobą oczytaną i myślącą, co bardzo dobrze o nim świadczy. Miło czytało mi się refleksje z wypraw, jakie pojawiały się na kartach, ciekawość świata, inteligentne przyglądanie się swoim emocjom, przeżyciom, otaczającemu światu. Za to wszystko pisarzowi należy się duży plus. Jeśli jednak idzie o temat główny padają tu stwierdzenia, że nie umiemy już przebywać w ciszy. Współczesnego człowieka przeraża sytuacja, gdy musi pozostać sam, a jeszcze gorzej, kiedy zostaje sam na sam ze swoimi myślami. Wystarczy przytoczyć choćby wspomniany przez autora eksperyment, w którym większość badanych wybierała rażenie prądem, niż czas przebywania bez żadnych bodźców. W zwariowanym, przepełnionym hałasem świecie cisza stała się czymś unikatowym, egzotycznym, niejednokrotnie niepożądanym. Z drugiej strony coraz większą popularność zdobywają ośrodki, które ją zapewniają i pomagają obłaskawić. Godzenie się z własnymi myślami, przerażenie natłokiem refleksji, doznań, emocji, jakie skumulowane są w człowieku i które wychodzą na powierzchnię, gdy pozwala sobie w pełni odczuwać i myśleć, to jedno z poruszanych zagadnień. To, co niegdyś wydawało się stałym elementem życia, dziś przybiera formę luksusu, jest nieujarzmionym żywiołem. Tak bardzo zmieniliśmy się przez lata, że nie potrafimy egzystować z czymś, co jest nieodłączną częścią każdego z nas. Właśnie o tym wspomina Kagge, bo przecież cisza to nie tylko zjawisko zewnętrzne, ona istnieje w muzyce, w przyrodzie, w człowieku. Wszechobecny gwar, mnogość bodźców, natłok doznań czyni jednak większość niezdolnymi do korzystania z dobrodziejstw ciszy. Dotyczy to nie tylko człowieka, już nawet przyroda, stara się przebić przez kakofonię dźwięków, które powołaliśmy na świat.
No właśnie, niby mądre wnioski, ale jak dla mnie za mało. Doceniam zmaganie się autora z tematem, jednak oczekiwałam czegoś więcej. Być może dla zabieganych, zapracowanych, przyzwyczajonych do hałasu, ta książka będzie czymś wspaniałym. Przypomnieniem, że powinniśmy wrócić do przebywania w ciszy, choćby przez chwilę dziennie, że trzeba odnaleźć ją w sobie i korzystać. Ja to już wiedziałam, nie potrzebowałam przypomnienia, o czymś w czym naprawdę lubię się zanurzać. Rozumiem jednak, że są ludzie, dla których, to co przekazuje autor będzie przypomnieniem, refleksją, która pozwoli się zatrzymać w codziennej bieganinie. Ja jestem jednak zawiedziona, chciałam więcej, a dostałam znane podstawy, które poza miłą lekturą urozmaicaną opowieściami z życia pisarza i cudowną okładką nie wniosły niczego więcej do mojego życia. Może poza utwierdzeniem się w przekonaniu, że jesteśmy nieświadomymi niewolnikami dóbr, które sami wytworzyliśmy i którym oddajemy naszą wolność, czas, siebie.
Erling Kagge, Cisza. Opowieść o tym, dlaczego straciliśmy umiejętność przebywania w ciszy i jak ją odzyskać, przeł. Iwona Zimnicka, wyd. Muza, Warszawa 2017.
Komentarze
Prześlij komentarz