Kwadrans uważności - dzień pierwszy - DOTYK







Cieszę się, że temperatura trochę spadła, bo ciężko byłoby zrealizować to ćwiczenie w 30 stopniowym upale ;-). 

Dziś zmierzyłam się z dotykiem, a właściwie z reakcją mojego organizmu na ciepło. Przygotowałam sobie kawę z mlekiem i usiadłam do ćwiczenia. Powiem szczerze, że ciężko było utrzymać mi zamknięte oczy, co jakiś czas powieki same zaczynały się otwierać, choć nigdzie mi się nie spieszyło. Przyjemny zapach kawy, który unosił się dookoła i po kilku minutach zaczął mieszać się z moim owocowym olejkiem, który kupiłam do pokoju, zadziwił mnie. Nie podejrzewałam, że będę czuć te zapachy tak mocno.

Starałam się skupić na cieple, które przez długi czas było bardzo intensywne i przywoływało uczucie bezpieczeństwa. Odprężało, zwłaszcza że lubię czuć ciepło. Zadanie to jednak okazało się dość trudne. Do głowy przychodziły mi kolejne myśli i choć moje mięśnie się rozluźniły i czułam się spokojna, to myślałam o wielu rzeczach. Szczególnie intensywnie o tych, które wywoływały we mnie silne emocje. Przypomniałam sobie, jak łatwo się rozproszyć, jak wiele odrywa nas od tego, co ważne. Gdy starałam się skupić, by nie zatrzymywać się nad żadną konkretną sprawą, jak na złość słyszałam coraz wyraźniej samochody zajeżdżające na parking. Pomyślałam, że w ciągu dnia atakuje nas tak wiele bodźców, że naprawdę trudno o całkowite skupienie. Gdy jeden zmysł odpoczywa, inne nasilają swoje działanie, bo przywykliśmy do natłoku bodźców.

Jedna rzecz zaskoczyła mnie najbardziej. Ustawiłam alarm na 15 minut, czyli kwadrans, który powinno trwać ćwiczenie. Po pewnym czasie byłam niemal zszokowana, że alarm nie dzwoni. W stale zabieganym świecie nagle wszystko zwolniło. Uczucie było trochę surrealistyczne, zwłaszcza, że brzęczyk usłyszałam znacznie później. To tylko 15 minut, jedna chwila, a czułam się jakbym wykonywała ćwiczenie znacznie dłużej. Może nie znajdowałam się w warunkach całkowitego wyciszenia, ale to doświadczenie okazało się bardzo oczyszczające. Pomyślałam sobie, że na przerwie w pracy, szczególnie w ciężki dzień, mogłoby naprawdę pomóc wrócić do sił. Skoro w wolnym dniu, w którym nie musiałam się tak spieszyć, jak w pracującym, moje spotkanie z tym ćwiczeniem okazało się tak niesamowite, co byłoby gdybym wypróbowała je podczas męczącej zmiany? 

Myślę, że taki kwadrans, to świetny pomysł na oderwanie się od zabiegania. Na początku nie jest łatwo, bo myśli o sprawach do załatwienia skradają się i wyskakują jak przysłowiowy diabeł z pudełka, jednak nawet mimo wszelkich rozproszeń, czuję się naprawdę dobrze, po takim krótkim oddechu. 

Komentarze