Podróż w poszukiwaniu pamięci - E. Lockhart "Byliśmy łgarzami" - Recenzja

             
   

 
„Straciłam tatę. Przybyłam tutaj, na tę wyspę z domu pełnego łez i fałszu i ujrzałam Gata, i zobaczyłam tę różę w jego dłoni,i w tej jednej chwili, kiedy oświetlał go blask słońca wpadający przez okno,na kuchennym blacie leżały jabłka,a w powietrzu unosił się zapach drewna i oceanu,w końcu nazwałam to miłością.” – s. 26 

Mówi się, że pieniądze szczęścia nie dają, ale jak niektórzy potem dodają, zdecydowanie ułatwiają życie ;-) Czy tak rzeczywiście jest? Na pewno fajnie jest móc sobie pofolgować i kupić to, co chciałoby się mieć, spełnić marzenia o podróżach po całym świecie bez zamartwiania się o kasę, ale czy warto być obrzydliwie bogatym? Myślę, że nie, bo po pierwsze może komuś uderzyć do głowy woda sodowa, po drugie niby od przybytku głowa nie boli, ale jakoś życie jest sztuczne. 

Cadence Sinclair-Eastman jest dziedziczką wielkiej fortuny. Należy do bogatej, szanowanej i powszechnie znanej rodziny. Takiej, które są chlubą Ameryki i  niejako jej wizytówką. Co roku dziewczyna spędza wakacje na wyspie Beechwood, która jest własnością jej dziadków. To właśnie tam znajduje się Clairmont, w którym mieszkają patriarchowie rodu oraz Red Gate, Cuddeldown i Windermere będące siedzibą Dennisów, Sheffieldów i Eastmanów. Wyspa ta jest oazą wspomnianej rodziny, miejscem wytchnienia, pokuszę się nawet o stwierdzenie, że swego rodzaju arkadią. Dni płyną tam sielsko, magicznie i bardzo leniwie. Czas wypełniają pływanie, czytanie książek, wyprawy do okolicznych miast, opalanie się, snucie marzeń, zabawy, koktajle, wspólne posiłki. To czas i miejsce całkowitego odpoczynku oraz walki o spadek.

Bohaterka a zarazem narratorka wprowadza czytelnika w ten letni, wakacyjny klimat wspominając o swoich kuzynach a zarazem przyjaciołach, Johnym, Mirren oraz jej pierwszej miłości Gatcie. Dni płyną, kończą się kolejne lata aż dochodzi do przełomowego roku piętnastego, kiedy wszystko się zmienia. Narratorka ulega wypadkowi, w wyniku czego traci pamięć i zmaga się z przejmującymi bólami głowy. Nie potrafi przyswoić sobie wielokrotnie powtarzanej wiedzy dotyczącej wydarzeń sprzed wypadku. Jeden wieczór zmienia wszystko. Z radosnej nastolatki, która błyszczała w szkole i była całkiem wysportowana, staje się cichą, tajemniczą dziewczyną zamkniętą w swoim świecie, którego nie potrafi poskładać. Lato szesnaste spędza w Europie podróżując z ojcem, pisząc do swoich kuzynów i ogromnie za nimi tęskniąc. Na Beechwood trafia dopiero po dwóch latach, starając się dowiedzieć, co takiego zaszło feralnego piętnastego roku. Nie ułatwiają jej tego jednak ani ciotki, ani lakoniczne odpowiedzi i dość specyficzne zachowanie kuzynów. Dziewczyna, która przyjeżdża z nadzieją na odnalezienie części układanki, którą stała się jej pamięć, nie poddaje się. Drąży temat, aż w końcu zaczynają powracać przebłyski przeszłości. Co odkryje Cadence? Jakie tajemnice kryje w sobie milczenie jej ukochanych?

Przyznam, że „Byliśmy łgarzami” to ogromnie zaskakująca książka. Owszem bohaterowie są specyficzni, bo Johny marzy o wielkich rzeczach, ale odnosi się wrażenie, że jest zbyt leniwy przynajmniej na wyspie, by je spełnić. Nie brakuje mu jednak sprawności, pomysłów i dość niespotykanego humoru. Umie być irytujący, szczególnie gdy wszystko ma być po jego myśli. Mirren jest spokojniejsza, bardziej ugodowa, choć w starciu ze swoją rodziną nie brak jej charakteru i uszczypliwości. To nieco zagubiona postać, która pragnie znaleźć swoje miejsce w życiu, ale nie do końca wie, gdzie się ono znajduje. W końcu Gat, chłopak całkiem inny od Sinclairów, nie tylko ze względu na pochodzenie i ciemniejszy kolor skóry, ale przede wszystkim na zapatrywania. To jedyny bohater, który przejmuje się innymi, który jawnie nie zgadza się na zło na świecie i głośno o tym mówi, zmuszając innych do weryfikacji swoich sądów. To nienasycony wiedzy, stale zadający sobie pytania, pragnący uczynić świat lepszym miejscem intelektualista. Jednocześnie to także zwykły chłopak lubiący zabawę i odpoczynek. I pomimo, że Sinclarowie to jednak egoiści, którzy owszem przyjmują do zrozumienia problemy świata, ale które nie są ich troską, o czym mówią, to Gat mimo irytacji, którą potrafi wywołać, wpływa na nich, szczególnie zaś na Cadence. Nie jest to tylko związane z faktem, że bohaterka się w nim kocha. To myśląca i szukająca siebie dziewczyna, która nosi w sobie pokłady wrażliwości.  Po wypadku oddaje swoje rzeczy, nie do końca wiadomo jednak czy z potrzeby serca, czy nowego startu. Z jednej strony nie chce współczucia, z drugiej robi wszystko, by je wywołać. Jest zagubiona, samotna i zdezorientowana. Odnosi się wrażenie, że Cadence czuje, że ktoś wyrwał jej życie z rąk i nie wie, co zrobić, by je odzyskać. To najbardziej zróżnicowana postać w książce. Jeśli miałabym określić bohaterów „Byliśmy łgarzami” to powiedziałabym, że są to młodzi ludzie, którzy szukają swojej tożsamości. Są nieco zmanierowani przez bogactwo, nie stanowi one jednak dla nich najwyższej wartości, można powiedzieć, że nie przejmują się losami świata i jego problemami, ale wobec siebie są lojalni i oddani. Mimo, że noszą maski i są urodzonymi łgarzami, którzy swoje brudy piorą we własnym domu, mimo utarczek słownych darzą się miłością i potrafią przyznać do błędów.

Tajemniczy klimat książki, w której razem z narratorką szukamy odpowiedzi na dręczące ją pytania, dopełniają krótkie snute przez nią opowieści, charakteryzujące jej rodzinę i spojrzenie na nią. Nie brak tu słów krytyki, rozważań, pytań. „Byliśmy łgarzami” to z pozoru prosta książka opowiadająca o nastolatkach i ich życiu, o zdarzeniu, które wywraca wszystko do góry nogami, ale to tylko pierwsza warstwa historii. Jeśli się przez nią przebijemy zrozumiemy lepiej sens bajek, pytań, działanie psychiki i bohaterów, którzy tylko na pozór są płytcy. Samo zakończenie jest naprawdę zaskakujące i dostarcza wielu emocji. Język powieści jest specyficzny. Krótkie zdania, dużo szorstkich wypowiedzi, ale bardzo autentycznych oraz zabawy słowne składają się na bardzo ciekawą całość. Dodajmy do tego zapatrzonych w pieniądze dorosłych i pragnących być innymi, wiernymi przyjaciołom i swoim wartościom młodych i mamy książkę E. Lockhart. Przyznam, że przywykłam już, że powieści Young Adult albo dzieją się w jakimś postapokaliptycznym świecie albo mają coś ze świata nierealności. Tutaj taki klimat stwarza wyspa, ale poza tym, to bardzo życiowa książka, którą śmiało polecam starszym i młodszym.

E. Lockhart, Byliśmy łgarzami, przeł. Janusz Maćczak, wyd. YA!, Warszawa 2015. 

Komentarze