Podsumowanie 2023 roku

 


2023 był naprawdę dobrym książkowo rokiem. Po raz pierwszy udało mi się przekroczyć liczbę 100 przeczytanych książek, co wydawało mi się zawsze nieosiągalne. Jestem z siebie dumna i mam nadzieję, że 2024 wcale nie będzie gorszy. Patrząc na moje lektury z perspektywy czasu, widzę, że nie było jakichś spektakularnych zachwytów. Na pewno w przyszłym roku będę starała się czytać więcej reportaży, literatury popularnonaukowej, klasyki i literatury wysokiej. Lubię kryminały, thrillery i lekkie powieści, ale chcę się rozwijać i muszę dostosować trochę do tego moje wybory. 


Dla mnie ten wynik mówi sam za siebie, zwłaszcza że od jesieni miałam bardzo mało czasu wolnego. W zasadzie to byłam trochę jak chomik w kołowrotku. Wiem, że wśród przeczytanych przeze mnie książek jest trochę krótkiej literatury dziecięcej, powieści młodzieżowych, komiksów oraz audiobooków, ale nie mam z tym problemu. W tej liczbie jest 17 audiobooków, jeśli się nie mylę i to wynik jak dla mnie zupełnie niespodziewany, ponieważ przez bardzo długi czas miałam ogromne problemy ze słuchaniem i nic z tego nie wychodziło. Jasne, że przesłuchałam głównie kryminały, ale to i tak duży zwrot w moim czytelnictwie. 


Wynikło to ze spotkania, które prowadziłam w pracy. To jednak nie był mój pierwszy kontakt z autorką reportażu "Samotny jak Szwed". Już wcześniej czytałam jej książki, które są naprawdę warte uwagi. Szczególnie podobał mi się nieoczywisty przewodnik po Sztokholmie, choć czytanie o społecznych zwyczajach Szwedów i ich stosunku do literatury i książek było ogromnie ciekawe. Zachwyciłam się również dziełami Grzegorza Piątka, z którym również miałam przyjemność rozmawiać. Jestem pod ogromnym wrażeniem tytanicznej pracy, jaką wykonuje, przygotowując się do pisania. 


A teraz krótkie podsumowanie tego, co najbardziej zapadło mi w pamięć, podbiło moje serce, a co okazało się zupełnie nietrafione, zbędne, kiepskie w każdym calu. 


To moje osobiste przemyślenia i moje zdanie. Nie ma ono na celu obrażania kogokolwiek. Jeśli któraś z tych książek Wam się podobała, to super. Kolejność jest podana miesiącami, od początku roku. Nie ustawiałam ich rosnąco czy malejąco pod względem tego, jak dobre czy złe były. 

C.J. Farrington "Śmierć w Transsyberyjskim ekspresie"

Nudna, przegadana w zasadzie miałka. Miało być jak u Agathy Christie, ale nic nie kliknęło. Opowieść o morderstwie w samym sercu rosyjskiej zimy i dróżniczce, która rozwiązuje sprawę. Niewiele z niej pamiętam poza rozczarowaniem i jeżem, któremu nie udało się uratować fabuły, a przecież wiecie, że jak jest jeż, to jestem kupiona. Tutaj jednak nawet on nie pomógł. 

Weronika Anna Marczak "Skarb. Rodzina Monet"

Będę się powtarzać. Ta książka nie ma grupy docelowej. Bohaterka ma 14 lat, jest niemożebnie dziecinna, więc żadna 16-latka (a od takiego wieku można ją czytać) nie będzie się z nią utożsamiać. Po "Rodzinę Monet" przychodzą dzieci w wieku 8-12 lat. Czyli w wieku, który pod żadnym pozorem nie powinien sięgać po ten tekst. A w środku znajdziecie: seksizm, przemoc psychiczną, przemoc fizyczną, zaburzenia odżywiania, sceny erotyczne, traumę, lęk przed własną rodziną. Panaceum na wszystko jest bicie ludzi i załatwiania spraw prezentami. Bohaterce grozi niebezpieczeństwo, musi sięgać po broń, ale nikt jej nie wyjaśnia dlaczego dzieje się tak, jak się dzieje. Bracia traktują zarówno ją jak i inne kobiety przedmiotowo (choć ona i tak ma lepiej). Jest tak "fajnie", że boi się chodzić po wielkim domu, nie ma możliwości iść na randkę. Bracia wypowiadają się o swoich dziewczynach bardzo "uroczymi" słowami, piją, palą, generalnie terroryzują wszystko i wszystkich. Nie powiem już nic o poziomie językowym i stylistycznym tego dzieła. 

Natalia de Barbaro "Przędza"

Dla mnie ta książka jest kompletnie zbędna. Czas poświęcony na jej przeczytanie, uznaję za stracony. To zbiór najbardziej podstawowych rzeczy dotyczących psychologii, takich które pojawiały się na łamach kobiecej prasy już lata temu, które zna absolutnie każdy, opakowanych w nowy papierek z baśniowymi motywami. Bo jest jakaś Królowa Śniegu i inne postaci, których już nie pamiętam. Rozumiem, że podstawy warto odkurzać i powtarzać, ale tu czułam, że oczywistości są mi sprzedawane w nowym opakowaniu, jako coś wyjątkowo wartościowego.

Emily Jane Brontë "Wichrowe wzgórza"

Ile razy ja chciałam przeczytać ten klasyk. Jak bardzo liczyłam, że będzie to wyjątkowa książka i była, wyjątkowo irytująca. Nie poczułam klimatu, nie wydała mi się niezwykła pod żadnym względem poza obłędem, jaki prezentuje bohater. Jeśli ktoś powie Wam, że to książka o miłości absolutnie mu nie wierzcie. To powieść o egoistach, którzy żądają świata na swoich warunkach, do których każdy musi się dostosować. Catherine to rozpuszczone dziecko, które roi sobie, że każdy ma jej ulegać, Heatcliff to personifikacja nienawiści i obłędu. Tylko tyle i aż tyle. Gdyby nie to, że styl i język są całkiem dobre, doceniam że jest to chyba pierwsza tak dogłębna próba opisania obłędu i zła, to wyrzuciłabym tę książkę z mojego regału. Obroniła się tylko tym, bo autorce zdarza się też momentami przynudzać. 

Eliza Mikulska "Zaczarowana pani bibliotekarka"

O tej książce dla dzieci też już pisałam i nie zmieniłam zdania. Miało wyjść dobrze i ciekawie, wyszło fatalnie. Pokazywanie bibliotekarki jako obrzydliwej, zimnej, nieludzkiej, takiej która odpycha, której imienia nikt nie pamięta, wywołującej lęk, by uzasadnić przemianę dzięki małej bohaterce, to tani chwyt. Można było to zrobić z taktem i w sposób, który nie zraża dzieci i ludzi do bibliotekarzy, wokół których i tak narosły stereotypy. Ale nawet nie o to chodzi. Gdyby bibliotekarka była panią sprzątającą, sklepikarką, kominiarzem, fryzjerem, czy kimkolwiek innym, moja opinia byłaby taka sama. Nie jest dobrym pomysłem kreowanie takiego wizerunku w literaturze dla dzieci, nawet jeśli ma to na celu pokazanie, że inni się mylą. Nie aż takimi słowami, aż w taki sposób. Najbardziej zdumiał mnie fakt, że to nie jest pierwsza książka autorki i nie jest ona młodziutką debiutantką, ale dorosłą kobietą, która powinna lepiej wiedzieć takie rzeczy. 

Agata Przybyłek "Festiwal lodowych serc"

Ostatni niewypał roku. Cóż mogę powiedzieć, gdy czekałam na dalsze losy bohaterów, a po lekturze stwierdziłam, że lepiej by tej kontynuacji nie było. Autorka stworzyła powieść, w której praktycznie nic się nie dzieje poza kłótniami i wyjściami do różnych miejsc. Ciążę i jej oczekiwanie przedstawiła w sposób niezwykle karykaturalny, co mnie dziwi, bo jest ciepłą i rodzinną osobą. "Festiwal lodowych serc" jest w większości o niczym. Rozmowy są jałowe i pozbawione głębi. Problemy rozwiązują się wymianą kilku zdań lub za pomocą innych osób, bo bohaterowie sami nie są w stanie sobie poradzić. Trochę takie deus ex machina z dość słabym stylem, językiem i kilkoma niedociągnięciami logicznymi. 


A teraz czas na perełki tego roku. Najlepsze pod różnym względem.

Donatella Di Piertantonio "Opowieść sióstr"

Z pozoru opowieść jakich wiele, bo fabuła nie jest żadną nowością. Jednak język autorki, styl oraz szczegóły opisywane tak, że czuje się je, tworzą niepowtarzalny klimat. Chłonęłam każde zdanie i delektowałam się każdym słowem, by jak najdłużej być z tą książką. Pełna recenzja TUTAJ.

Ursula Vernon "Harriet niesamowita"

Jeśli moja koleżanka mi coś poleca, wiem że to będzie dobre. A tu nie ma odgrzewanych kotletów. Harriet jest wszystkim tym, czym nie powinna być księżniczka i to jest w niej najlepsze. Kpi z każdego możliwego schematu, każdej bajkowej kliszy, wykorzystując do tego sarkazm i logikę. To zupełnie inny typ bohaterki, którą powinna znać każda mała dziewczynka. Świetnie bawiłam się przy tej książce. 

Rebecca Serle "Pewne włoskie lato"

Pokochałam tę powieść za cudowne włoskie miasto, które chciałabym zobaczyć na żywo. Za opisy, dzięki którym czuć słońce, zapachy i smaki. Za opowieść o bardzo niedojrzałej dorosłej kobiecie, która musi zmierzyć się z obrazem idealnej matki, który stworzyła sobie w głowie. To rzecz o podporządkowywaniu życia drugiej osobie, która nie mówi wystarczająco dosadnie, że pora dorosnąć i zacząć podejmować własne decyzje. Choć z jednej strony piękna, z drugiej bardzo toksyczna relacja z matką to wynik nieodciętej pępowiny. Językowo i stylistycznie jest dobrze, ale najbardziej porusza mnie treść, choć momentami bywa mocno wkurzająca, bo ma się ochotę potrząsnąć bohaterką i powiedzieć jej, żeby się ogarnęła. Pełna recenzja TUTAJ.

Phil Hickes "Aveline Jones i duch z Malmouth"

Idealna powieść na jesień. Klimatyczna, leciutko straszna, dużo lepiej napisana niż większość książek dla dorosłych odbiorców, jeśli chodzi o nastrój niepokoju i niesamowitości. To też opowieść o samotności. 

Sophie Anderson "Śnieżna dziewczynka"

Kolejna książka dla młodszej młodzieży. Historia dziewczynki, stroniącej od rówieśników, co nie jest trudne, zwłaszcza że przeprowadziła się do dość odludnego miejsca, które nie jest łatwo opuścić, gdy spadnie śnieg. W swojej samotności lepi z dziadkiem śnieżną dziewczynkę, która ożywa. Tak zaczyna się historia niezwykłej przyjaźni i zmian w życiu bohaterki. Autorka porusza temat traumy i radzenia sobie z nią zarówno od strony rodziców, jak i Taszy. Mądra, wartościowa powieść, która wzrusza. 

Hannah Gold "Ostatni niedźwiedź"

Nie spodziewałam się, że powieść dla młodszej młodzieży może być tak mądra i głęboka. To nie jest łatwa książka, bo znajdziecie na kartach nieprzepracowaną żałobę, zaniedbanie dziecka, zamknięcie się w swoim świecie, odtrącenie, samotność. Zdumiewające jak mądre i odpowiedzialne mogą być dzieci, jak szybko dorastają w obliczu trudnych wydarzeń. A jednak "Ostatni niedźwiedź" tchnie nadzieją na lepsze. Pokazuje jak może zaistnieć przyjaźń między człowiekiem i zwierzęciem. Jest tu kilka nieprawdopodobnych rzeczy, ale reszta jest tak dobra, że nie sposób nie docenić tej książki. Dla mnie była ważną lekturą. 

Taylor Jenkins Reid "Carrie Soto powraca"

Jak dobrze, że musiałam odłożyć tę książkę i mogłam doczytać ją dopiero pod koniec roku. Tak bardzo potrzebowałam lekkiego stylu pisarki, historii, która pochłonie mnie, pozwoli odpocząć i da mi wytchnienie. Poza tym, choć absolutnie się tego nie spodziewałam, polubiłam Carrie. Wracając z emerytury na kort, by obronić swój rekord, tenisistka odbiera największą życiową lekcję. Przypomina sobie, co jest w sporcie najważniejsze, przechodzi mordercze treningi, uczy się o sobie samej. Odbudowuje nadszarpniętą więź z ojcem, porusza tematy, które przez wiele lat omijała. To przełomowy moment w życiu Carrie pod wieloma względami. 

Wyróżnienia

Tu chciałabym powiedzieć o dwóch fantastycznych książkach. Pierwszą z nich jest powieść Joanny Szarańskiej, która ogromnie mnie poruszyła i bardzo czekam na jej kontynuację. "Malarka wiosennych łąk" ma w sobie coś nieuchwytnego, magicznego i mądrego. Więcej o niej przeczytacie TUTAJ. Drugą książką jest tomik poezji Magdaleny Podobińskiej. Poezja jest niezwykle trudną materią, jeśli chodzi o recenzowanie. Wiem, że często bywa trudna, wymagająca, czasami potrafi przytłoczyć, gdy mówimy o bogatej metaforyce i nie udawajmy, większość ludzi ma złe wspomnienia ze szkoły. "Ocalały karp" jest jednak wyjątkowy, bo to poezja dla każdego (i to w bardzo pozytywnym znaczeniu). Jest piękna w prostocie, a jednocześnie znajdziecie w niej odwołania do szeroko pojętej kultury. Pełna wersja recenzji TUTAJ


To wszystko o ubiegłym roku. Dajcie znać w komentarzach, jak u Was wyglądał 2023. 

Komentarze