Spacerowe rozkminy #22
Nie mogę uwierzyć w to, jak szybko minął styczeń. Dni umykały mi między pracą, obowiązkami domowymi i znowu pracą. Narastało we mnie poczucie frustracji, świadomość tego, że życie przecieka mi między palcami. W nieliczne wolne chwile patrzyłam za okno i zastanawiałam się, dokąd to wszystko zmierza. Choć obiecywałam sobie, że będzie inaczej, po raz kolejny gonił mnie czas. Wyrywałam momenty, by czytać, pisać na bloga, nadganiać rzeczy do zrobienia, choć uczciwie powinnam odpocząć. Zatrzymać się, zająć się realizowaniem projektów, które sobie zamierzyłam. Nie zmieniło się jednak nic..., po raz kolejny wpadałam w pułapkę początku roku, gdy wręcz przepracowuję się.
Pisałam Wam, że o czymś myślę i muszę podjąć ważną decyzję. Zastanawiałam się, co z blogiem, bo niejednokrotnie pisałam na siłę, czując presję, że muszę publikować. Nieraz miałam wrażenie, że moja radość z tworzenia tego miejsca odeszła. Ale włożyłam w nie całe moje serce i choć pojawiały się myśli, by odpuścić po tych wszystkich latach, nie potrafiłam. Nie dzieliłam się przygotowaniami do ślubu czy podróży poślubnej, bo to miejsce książkowe i pomimo wielkiej sympatii do tych, którzy tu zaglądają, a przecież niektórych znam bliżej, były to dla mnie sprawy intymne. Widzieliście nasze zdjęcie z sesji - książkowe właśnie i to był moment, by powiedzieć Wam - jestem szczęśliwa z kimś, kto czyta jak ja i z kim postanowiłam iść przez świat dalej. Tyle wystarczy, bo przecież jesteście tu dla książek, a jeśli dla mnie, to powiedziałam Wam o mojej radości :).
Styczeń był trudny. Przyniósł jednak pewne wnioski, o których chcę Wam powiedzieć. Jedna, chyba najważniejsza decyzja jest w toku, jeśli uda mi się zrealizować to, co zaplanowałam, podzielę się tym z Wami, ale jeszcze za wcześnie. Tymczasem blog będzie żyć nieco inaczej. Chciałabym co tydzień publikować jakiś tekst, ale daję sobie wolność, nie zawsze się uda. Czas odpocząć i zająć się też sobą. Ubiegły rok pokazał mi, że dbanie o siebie jest niezwykle ważne. Będę zatem może w nieco krótszej formie (jak się uda). Jeśli nie dam rady, wybaczcie jestem tylko człowiekiem.
Chcę wyczytywać to, co mam na półkach. W czytatniku widzieliście część lektur, które chcę przeczytać, prawie wszystkie znajdują się w mojej biblioteczce czy na czytniku. Czas zaprzyjaźnić się z nimi. Biorę udział w książkowym wyzwaniu Przestrzeni teksu, do którego również Was zachęcam. Luty to miesiąc, w którym obchodzimy Dzień Języka Ojczystego, więc będzie dużo polskiej literatury. I to póki co tyle.
Wrzucam także małe 11 punktowe wyzwanie na cały rok. Polega na dbaniu o siebie - jeśli spodoba się Wam, dajcie znać. Możecie je zapisać, udostępnić, co tylko chcecie. Pamiętajcie, że w świecie, w którym jesteśmy stale zabiegani i pod presją awansów - doścignięcia innych, budowania swojej marki, bycia na topie i wielu innych rzeczy, robienie czegoś dla siebie i innych i to w swoim czasie, nie jest niczym złym. To Wasze życie - to Wy je kształtujecie, ma być dobre dla Was. Także odpoczywajcie, uczcie się nowych rzeczy, cieszcie się każdym dniem, doceniajcie to, co macie, a jeśli coś jest dla Was złe i toksyczne - zmieniajcie to. Szans jest wiele, ale życie jedno. Zrobiło się filozoficzno-nostalgicznie. Po prostu starajcie się żyć tak, by rano móc powiedzieć jestem szczęśliwy, a wieczorem czuć wdzięczność za to co przyniósł dzień.
Ja też w tym roku chciałabym wyczytać moją biblioteczkę, te książki których nie przeczytałam i te do których miło byłoby wrócić. Ile razy w ciągu ostatnich dwóch lat łapałam się na tym, że skupiam się na nowościach, na tytułach z kolorowych flatlay, które w sumie wcale nie są w moim guście. No ale wszyscy je czytają, więc ja też powinnam. Jakbym dołączała do jakiegoś wyścigu czy rywalizacji nie wiadomo o co, odbierając sobie prawdziwą radość z czytania.
OdpowiedzUsuńWłaśnie sęk w tym, że nic nie musimy. To, co czytamy to wyłącznie nasza decyzja. Inspirowanie się jest dobre, dzięki temu w ubiegłym roku udało mi się poznać kilka tytułów, po które sama bym nie sięgnęła, ale nie ma co się zmuszać, bo wszyscy czytają. Nigdy nie przeczytałam ani jednej strony Harrego Pottera i nie mam póki co zamiaru tego zmieniać, nie mój typ literatury, a czytało go z 99% moich znajomych. Wybierajmy to, co albo nas ciekawi, albo czegoś nauczy, albo pasuje nam z innego powodu.
UsuńPowinno się znać podstawową klasykę, ale mówię to jako filolog i absolutnie nie zmuszam nikogo do jej czytania. Do pewnych książek się dojrzewa, po inne nigdy się nie sięgnie. Jeśli coś sprawia przyjemność - czytajmy. Zmuszanie się czy wpisywanie w schematy czytelnicze odbiera radość czytania. Presja jest, doskonale o tym wiem, ale wolę czytać to, co sama wybiorę niż to, co wyskakuje z lodówki.
Najlepszy jest zawsze złoty środek, bo i z tych głośnych pozycji można wyłowić prawdziwe perełki, ale nic na siłę. Owocnego wyczytywania biblioteczki :)
Dbanie o siebie najważniejsze :) A jeden tekst na tydzień na blogu jest jak najbardziej ok (sama praktykuję tę metodę, a bywa, że piszę o wiele rzadziej i jakoś mi nie jest z tym źle ;)). Jestem bardzo ciekawa Twoich decyzji i trzymam za wszystko kciuki <3 Mam nadzieję, że uchylisz rąbka tajemnicy :)
OdpowiedzUsuńTak, zgodnie z obietnicą dam znać, jak tylko to, co zamierzam wypali. Póki co, to jeszcze głębokie powijaki ;). Każdy z twórców ma chyba nieco inny model pracy. Ja na przykład lepiej działam rano, nie lubię zarywać nocy, bo doskonale wiem, że dam radę pracować, ale to nie będzie takie efektywne. A jak mam na ranną zmianę, to pobudka jest o 5, wcześniej chyba wstawać, żeby pisać bym nie chciała. Wykorzystuje więc wolne chwile, by tworzyć to moje miejsce. Czasami jest nieregularnie, ale nie mam własnej działalności, w której sama sobie szefuję i mogę dostosowywać grafik pod siebie. Chyba ciągle się uczę znajdywać złoty środek między tym, co chcę, a tym co mogę.
UsuńPoza tym jednak dużo czasu spędzam poza domem, no i mam w końcu moją małą rodzinę, a to jest ważniejsze od pasji. Uwielbiam pisać, ale małżeństwo ma pierwszeństwo :).