Joan Samson "Aukcjoner" - recenzja
Spokojne miasteczko w Stanach Zjednoczonych, gdzie życie toczy się swoim biegiem, ustalonym przez rytm natury. Unoszący się w powietrzu zapach roślin. Szemrzący strumyk i dźwięk kołyszących się łanów zboża. Ludzie żyjący prosto i konkretnie. Tacy, którzy nie potrzebują wiele do szczęścia i są zahartowani twardym życiem.
"Dopóki nie staniesz się pionierem na własnym kawałku ziemi, dopóty nie będziesz wiedział, czym naprawdę jest życie. Nie poznasz prawdziwego życia, tego pulsowania w żyłach, które rodzi się z zapuszczania korzeni w ziemię. Nie poznasz poczucia mocy, która pojawia się, gdy masz coś swojego. I kiedy mówię o ziemi, nie mam na myśli ćwierci gołego akra na przedmieściach. Mam na myśli dziką ziemię, taką bez śladu człowieka, gdzie wciąż słyszy się godowe nawoływanie lisa, gdzie zgubisz się bez kompasu, na której jest ciemno w południe. To ziemia, gdzie wszystko może się wydarzyć - wszystko. Dopóki nie weźmiesz do ręki siekiery i nie pochylisz pleców, by naznaczyć pustkowie własnym imieniem i pracą, dopóty nie wiesz, jak to jest być mężczyzną. I nie zrozumiesz, co tak naprawdę uczyniło Amerykę wielką." - s. 145-146
To właśnie w takim wydawać by się mogło sennym miejscu dzieje się akcja powieści, która zainspirowała mistrza grozy i przetrwała lata, choć wiele innych zaginęło w morzu literatury. I czytając ją ze strony na stronę coraz lepiej rozumiałam, skąd ten fenomen. Dlaczego akurat ta książka pozostała aktualna.
Marzenie o pionierstwie
Codzienność Johna Moore'a i jego rodziny wyznaczał rytm natury. Wszystko było uporządkowane, proste, wypełnione pracą i pełne wspólnych chwil. Na ich ziemi nieczęsto pojawiali się goście. Rodzina raczej trzymała się z boku i oddaliła nieco od sąsiadów po narodzinach córeczki. Gdy na posesji pojawił się znajomy z prośbą o podarowanie jakiegoś fantu na aukcję dobroczynną, jedną ze zmian, jaka zaszła w okolicy, było pojawienie się nowego mieszkańca. Doroczna aukcja znana miejscowym była okazją do pomocy bardziej potrzebującym. Pozbywając się zbędnych rzeczy, spełniało się dobry uczynek.
Intrygujący okazał się także fakt rozrastającej się w tak spokojnym miejscu policji. Okazało się, że to nie jedyna rzecz, która powinna budzić podejrzenia. Pearly Dunsmore, choć urzekający powierzchownością krył w sobie coś, co sprawiało, że należało się go bać. Hipnotyzował i jednocześnie wzbudzał respekt. Pod płaszczykiem uśmiechów, grzeczności, prospołecznej postawy krył mrok, który w żonie Johna wywoływał dreszcze. I marzył on o tym, co miejscowy rolnik - pionierstwie, choć w nieco innej formie.
W matni
Kolejna aukcja nieco zdziwiła mieszkańców, ale któż nie skorzysta z okazji do pozbycia się zbędnych rupieci. Próśb i potrzeb jednak przybywało. Kolejne wyprzedaże ciągnęły się w nieskończoność. W końcu został osiągnięty punkt krytyczny. Zacisnęła się pętla na gardłach mieszkańców. Szerzyły się niewyjaśnione wydarzenia, a część społeczności dziwiła się zachowaniu pozostałych. John miotał się między niezgodą na postępowanie nowego mieszkańca a uleganiu żonie, która coraz bardziej lęka się przyszłości i marzyła o wyjeździe.
Plotki o tym, co dzieje się w miasteczku szerzyły się i domagały wyjaśnień. Zrezygnowani bohaterowie postanaowili się przekonać, co tak naprawdę się dzieje. Prawda jednak okaże się dużo gorsza niż mogliby przypuszczać. Czy uda im się znaleźć wyjście z patowej sytuacji?
"Aukcjoner" - moja opinia
Czytałam tę książkę podczas "Dziadowskiego maratonu" czyli dłuższą chwilę temu, ale emocje nadal są we mnie żywe. Joan Samson genialnie oddała napięcie i gęstniejący ze strony na stronę mrok. To poczucie całkowitej klęski i oczekiwanie na zbliżającą się katastrofę. Początkowo nie rozumiałam dobrze motywacji bohaterów, dziwnym wydawało mi się uleganie przemocy i niechęć do podjęcia odpowiednich kroków. Decyzje Johna i jego żony wzajemnie się wykluczały. W głowie nie mieścił mi się marazm, jaki przed dłuższy czas trwał w powieści, mimo narastającego niebezpieczeństwa.
Z czasem jednak pojęłam szamotaninę głównego bohatera, to rozdarcie między przywiązaniem do ziemi, koniecznością bycia mężczyzną przez duże "M", a działaniami które miały zmierzać w zupełnie innym kierunku. Prostota bohaterów, ich niezdecydowanie oraz opóźnione reakcje również nabrały większego znaczenia. Dużą rolę w tym wszystkim odegrała matka Johna - kobieta, która nie bała się wyrażać swojego niezadowolenia i besztać zarówno syna jak i synowej.
Największym atutem książki jest bezapelacyjnie ciągle narastający niepokój. To, co czytelnik odkrywa napawa lękiem. Rozluźniające się sąsiedzkie więzi, uzależnienie od nowego mieszkańca Harlowe, zastraszanie, rosnące poczucie bezsilności - to wszystko tworzy niesamowitą atmosferę. Tym bardziej, że jest ona kontrastowana z sielskim obrazem miasteczka z początku powieści oraz pewnych obwieszczeń. Dwulicowość Perly'ego, jego doskonała umiejętność podporządkowywania sobie ludzi, wkupywania się w miejscową społeczność i przenikania do jej struktur z nieznaną dotąd skutecznością obnaża miejscowe animozje. Pokazuje niebywałą wręcz prostotę mieszkańców i nieumiejętność radzenia sobie ze złem, czy szukania pomocy. Miejscowe autorytety zawodzą, a wielki świat stanowi zagadkę, swoisty mur nie do przebycia.
Pisarka starannie odziera Harlowe z mitu idyllicznej miejscowości o zżytej społeczności. Pokazuje, że mimo sympatii każdy jest zdany na siebie, a mieszkańcy tak naprawdę niewiele wiedzą, a może nie chcą wiedzieć o sąsiadach. Wolą zamykać oczy i nie widzieć. A może są też tak zapatrzeni we własne sprawy, że nie dostrzegają nawet budzących grozę rzeczy. Nie wtrącanie się w nie swoje sprawy jest jednak elementem amerykańskiej kultury, co może nieco tłumaczyć pewne rzeczy w powieści. A jednak wydaje się, że w ówczesnych Stanach poczucie wspólnoty i sąsiedzka pomoc były jeszcze istotnymi elementami przetrwania. Jakkolwiek by nie oceniać postępowania bohaterów, nie da się zaprzeczyć, że misternie skonstruowana intryga wciąga i daje potężny zastrzyk adrenaliny.
"Aukcjoner" to klasyka, po którą warto sięgnąć nie tylko po to, by poznać źródła "Sklepiku z marzeniami" Stephena Kinga, ale by poznać kawał, dobrej, amerykańskiej literatury.
Joan Samson, Aukcjoner, tłum. Michał Zdancewicz, wyd. Vesper, Czerwonak 2022.
Polecam Wam również tekst Luki z Przestrzeni Tekstu, która pięknie pisze o "Aukcjonerze" - TU
Dziękuję Ci za polecenie <3 Ale Ty napisałaś o "Aukcjonerze" naprawdę wspaniale :) Przypomniał mi się ten czas, kiedy go czytałam. Pamiętam ten narastający niepokój... I ja również nie mogłam z początku zrozumieć bierności bohaterów. To wszystko złożyło się jednak na tak dobrą książkę!
OdpowiedzUsuńNie ma za co. Pamiętam, że przekonałam się do lektury tej książki właśnie po Twojej rekomendacji i to był bardzo dobry wybór. Ten bunt wobec wyborów bohaterów, zacieśniający się lęk i gęstniejąca ciemność.
Usuń