Po jesieni przychodzi zima, niosąc ze sobą chłód, opady białego puchu, krótkie dni, mało światła. Z jednej strony to piękny czas przepełniony czystością śniegu skrzypiącego pod butami, z innej nieco męczący ciemnością i krótkością dnia. To miesiące, gdy chce się spać, grzać się pod kocem z książką i aromatyczną herbatą, spokojnie czekając na wiosnę. Ta pora roku przypomina nieco relacje rodzinne, które często potrafią łączyć w sobie jasność śniegu z zimnem ostrego mrozu.
"Gdzie wszyscy udają, że są kimś lub czymś innym - dodaje Lux. - A ty za nic w świecie nie jesteś w stanie odgadnąć, jak to się wszystko w końcu rozwiąże, bo to tak poplątana, zakręcona historia. To pierwsza sztuka, którą przeczytałam. Tak się składa, że z tego właśnie powodu chciałam w ogóle przyjechać do tego kraju na studia. Przeczytałam ją i pomyślałam: jeśli ten autor z tego miejsca na ziemi potrafi z tego szalonego, straszliwego galimatiasu stworzyć eleganckie zakończenie, gdzie przywrócona zostaje równowaga, wszystkie kłamstwa zostają zdemaskowane, wszystkie straty powetowane, i on pochodzi stąd, to miejsce go ukształtowało, w takim razie ja tam jadę, pojadę tam i zamieszkam." - s. 198
Kolejny tom cyklu "Pory roku" autorka rozpoczyna nawiązaniem do "Opowieści wigilijnej" Charlesa Dickensa. Jeśli jednak sądzicie, że będą tu bardzo skonkretyzowane, jednoznacznie dobre lub złe postaci, porzućcie te płonne nadzieje. Ali Smith traktuje czytelnika z szacunkiem i wiarą w jego inteligencję. Nic nie jest czarno-białe w jej książkach.
Komentarze
Prześlij komentarz