Jozef Karika "Wiatr" - Recenzja

 




Cichy szum liści. Lekki orzeźwiający wietrzyk, chłodzący w upalny dzień. Silna wichura łamiąca drzewa i niszcząca budynki. Świszczący na górskich szlakach wiatr. Wywołujący niepokój i złe samopoczucie halny. A pośrodku tego ona…
"Kolejny błąd. Wszystko, co odbiera pan z obiektywnego uniwersum, dociera do pańskiej świadomości poprzez zmysły. Inaczej mówiąc, wszystko, co pan odbiera jest jedynie interpretacją bodźców zewnętrznych przekazywaną panu przez zmysły współpracujące z mózgiem. Jak przez filtr. Nie ma dostępu do obiektywnej rzeczywistości. Ta interpretacja bynajmniej nie jest wierna, nie odzwierciedla tego, co dzieje się wokół nas. Wszystko się wykrzywia, deformuje."


Ten dzień przypominał wszystkie inne. Długa trasa, by wykonać zlecenie, ta sama, dobrze znana bohaterowi droga. Obraz postkomunistycznej spuścizny przypominający trochę film. Obraz z gatunku tych apokaliptycznych, w których bohater podróżuje po zniszczonych i wyludnionych terenach. Wszystko byłoby tak samo, gdyby nie jeden mały szczegół – kamerka samochodowa porzucona na parkingu.

Pechowe znalezisko


Początkowy strach i stres wywołane zabraniem czyjejś zguby już wiele mówią o bohaterze. Ustępują one jednak rodzącej się ciekawości, która sięga zenitu, gdy narrator zaczyna przeglądać nagranie z samochodu właścicieli kamerki. To co widzi wymyka się logice i tylko nakręca mężczyznę, który pragnie dociec dziwnego zachowania kierowcy i pasażera.

Ponieważ nagranie dużo sugeruje, w sprawę postanawia zaangażować swoją przyjaciółkę Ninę – ratowniczkę medyczną oraz jej męża Gabriela, lokalnego policjanta. Trop jest dobry, bo mężczyźni musieli zostawić po sobie jakiś ślad. Stąd już tylko krok do ogólnego wniosku na temat zagrożeń na trasie, ale nikt nie spodziewa się tego, co uda się odkryć bohaterom. Podróż tropem dziwnego filmiku będzie miał niespodziewane zakończenie.

Psychologia grozy


To co u Kariki jest najważniejsze to wnikanie w psychikę postaci. Zwyczajni mieszkańcy prowincjonalnych miejsc z mniejszymi i większymi grzeszkami na sumieniu. Często nieprzystosowani, nudni, zakotwiczeni gdzieś między komunizmem a współczesnością, wydawać by się mogło nie są ciekawi pod żadnym względem. Tu jednak zaczyna się magia autora. Dzieje się coś, co nagle sprawia, że przestajemy patrzeć na zwyczajność bohaterów. Postawieni wobec ekstremalnych i ciężkich do zrozumienia sytuacji, stają się nieco nieobliczalni, a na pewno dają ciekawy wgląd w psychikę osoby poddanej stresowi, wyłamującej się z ogólnie przyjętych i pętających ją norm społecznych. Czytelnik dociera gdzieś do pierwotnych instynktów, zagrzebanych konfliktów, niekontrolowanych odruchów.

To nic, że autor zarysowuje postaci schematycznie. Nie wiemy za bardzo jak wyglądają, we „Wietrze” nie znamy nawet imienia głównego bohatera. Jest po prostu prowadzącym nudne życie, niepewnym siebie, o wiele za bardzo zestresowanym życiem szarym człowiekiem. Takim, którego mija się na ulicy nawet bez spoglądania na niego. O jego znajomych też nie wiadomo za wiele, to nie przeszkadza jednak czytelnikowi zżyć się z nimi i bacznie obserwować, co będzie się działo. A napięcie narasta z każdą stroną.

„Wiatr” – moja opinia


Smaczkiem tej powieści miał być Polski akcent, i faktycznie jest. Całkiem miły ukłon w stronę czytelników z naszego kraju. Czegoś jednak mi tutaj zabrakło. Pojawiła się jakaś schematyczność, która u osób znających twórczość pisarza jest łatwa do wychwycenia. Jozef Kairka osnuwa wszystko wobec jakiegoś niesamowitego zdarzenia. Stopniuje pojawiające się na pierwszych stronach napięcie, dorzuca kolejne tropy, w końcu zwroty akcji. Kończy albo mocnym tąpnięciem, albo lekko rozczarowującym finałem, zależy od książki.

Zacznę może od mocnych stron „Wiatru”. Podobnie jak w innych książkach na uwagę zasługują bohaterowie, w których psychikę wnikamy. Rodzące się pytania, narastający lęk, gmatwające się myśli – w tym pisarz jest prawdziwym wirtuozem. Pomysł fabularny również zasługuje na pochwałę. Odwołanie się do treści ludowych, czerpanie z legend to zawsze celny zabieg. Karika doskonale umie także budować napięcie, targać nerwami czytelnika, igrać z nim. Jest również bardzo sprawny językowo i ma rozpoznawalny styl. Za to wszystko go uwielbiam.

Po peanach przyszedł czas na rozczarowania. Przyznam, że najnowsza powieść jest akurat słabszą odsłoną Kariki. Nic jak do tej pory nie przebija genialnej „Szczeliny”, czy nie porusza jak mocno nieprzewidywalny „Strach”. Te książki są dla mnie kwintesencją autora. „Wiatr” wpisuje się w półkę, na którą odstawiłabym go z „Ciemnością” – ciekawych, ale słabszych powieści grozy. Mam poczucie, że zbyt szybko wszystko tu się zadziało. Odkrycie, co kryje się za szaleńczą jazdą, potem osobliwa rozmowa z pogranicza kultury i filozofii oraz samo zakończenie plasują się bardziej w gatunku fantastyki niż grozy. To zdecydowanie te mniej porywające aspekty powieści. Powiedziałabym, że najbardziej rozczarowuje zakończenie, choć nie nazwałabym „Wiatru” złą książką. Jest emocjonująca, podnosi ciśnienie i poziom adrenaliny, jednak nadal czekam na coś pokroju „Szczeliny” czyli Karikę w najlepszej formie.

Jozef Karika, Wiatr, przeł. Mirosław Śmigielski, wyd. Stara Szkoła, Kraków 2021.

Komentarze