O maskach nienawiści - Agnieszka Pietrzyk "Śmierć kolekcjonera" - Recenzja
„Zabójstwo, nie mogło być żadnych wątpliwości, że tych dwoje zostało zamordowanych. Dziewczyna w stroju recepcjonistki leżała blisko drzwi. Nogi złączone, ręce wzdłuż ciała, głowa prosto jak przystało na grzeczną dziewczynkę, która kładzie się na podłodze i udaje, że śpi. Ona jednak nie spała. Ktoś ją udusił, wyraźna sina pręga biegła w poprzek szyi. Obok głowy denatki leżała czarna pończocha, prawdopodobnie narzędzie zbrodni. Dziewczyna miała otwarte oczy, usta lekko rozchylone, twarz spokojną, jeszcze bez oznak stężenia pośmiertnego. Drugą ofiarą był mężczyzna. Milena widziała go od tyłu. Górna część jego ciała leżała na łóżku, kolanami opierał się o podłogę. Ręce miał wyciągnięte przed siebie, jakby chciał wdrapać się na posłanie, ale sił wystarczyło mu jedynie na ściągnięcie prześcieradła. Na jego karku, między białym kołnierzykiem koszuli a siwymi włosami, widać było czarną opaskę”. – s. 53
Jedno miasto, dwie tragedie,
które łączy kilka punktów wspólnych, śmierć owiana mgłą tajemnicy, duet
komisarz-prokurator i śledztwo, które przyprawia o szybsze bicie serca. Elbląg,
zimny poranek Ester przerywa mrożące krew w żyłach odkrycie. Z okna dziewczyna
dostrzega parę staruszków, którzy się powiesili. Wezwana na miejsce policja jeszcze
nie wie, że to nie koniec nieszczęść na ten dzień. Rozpoczyna się dochodzenie.
Zafascynowana komisarzem Kamilem Soroką prokurator Milena Łempicka-Krol,
próbuje ustalić, co tak naprawdę się stało. Czy małżeństwo profesorów było już
zmęczone życiem i postanowiło je zakończyć, czy może ktoś zamordował parę i
upozorował samobójstwo? Pytania mnożą się w głowach śledczych, a testament Marianny
i Leona Szulc sprawi, że będzie ich jeszcze więcej. Gdy emocje związane z
poranną sprawą są jeszcze gorące, bohaterowie dostają kolejne wezwanie. W
hotelu „Pod lwem” została zabita recepcjonistka i starszy kolekcjoner papierów
wartościowych. Henryk Szymański, który poprzedniego wieczora kupił na aukcji
papiery zakładów Schichaua oraz walor Pierwszej Fabryki Lokomotyw w Polsce
został uduszony, a obok niego znaleziono ciało Ester Kucharczyk, która rankiem dostrzegła w oknie zmarłych państwa Szulc.
Komisarz Soroka i prokurator
Milena rozpoczynają przesłuchania, starając się dociec, kto z małego
kolekcjonerskiego świata, mógłby zabić dla zdobycia nowych walorów.
Podejrzanych jest kilku. Im bardziej zagłębiamy się w historię, tym więcej
pojawia się poszlak, pytań, podejrzeń. Nowe wątki komplikują sprawę, zachowania
bohaterów podsuwają coraz to inne wątpliwości. Przeszłość daje o sobie znać i skrywa
wiele ciemnych sekretów. Śledztwo prowadzi komisarza i panią prokurator coraz
to innymi ścieżkami. Do tego testamenty, które pozostawili po sobie zmarli, nakazują zadać policji kilka ważnych pytań. Czy obydwa zdarzenia są ze sobą
powiązane? Czyżby w Elblągu grasował seryjny morderca? Co stało się z akcjami,
które kupił denat? Czy jest jakiś klucz wspomnianych wydarzeń?
Ciekawostka: Fabryka w Elblągu została założona w 1837 roku przez Ferdynanda Schichaua. Jej celem była naprawa i budowa maszyn parowych, sprzętu rolniczego oraz pras hydraulicznych, w późniejszym zaś czasie zaczęła również zajmować się przemysłem okrętowym. Lata świetności przypadły na okres od 1877 do 1918 roku i były związane z zamówieniami niemieckiej marynarki. Zakłady Schichaua specjalizowały się w budowie niszczycieli i torpedowców. Po I wojnie światowej powrócono do zamówień cywilnych. Były one jednak dużo mniejsze. Fabryka produkowała jeszcze torpedowce podczas II wojny światowej, jednak jej istnienie zakończyła klęska Niemiec i odrodzenie się państwa polskiego.
Agnieszka Pietrzyk otwiera przed
czytelnikiem mało znany i dość zamknięty świat kolekcjonerów papierów
wartościowych. Kreśli obraz ludzi, którzy traktują owe dokumenty jak dzieła
sztuki. Uświadamia, że sensem jest nie tylko stworzenie wielkiej i wartościowej
kolekcji, ale sama walka podczas licytacji. Umiejętne podbijanie ceny,
zdobywanie szacunku pozostałych uczestników aukcji. Zwraca uwagę, że od poważania i uznania
do ośmieszenia jest bardzo krótka droga. Prestiż i pozycja kuszą wielu,
zwłaszcza, że sztuką jest kupić i nie przepłacić. „Śmierć kolekcjonera” to
jednak książka nie tylko o małej grupie osób, ale o zakamarkach ludzkiej duszy.
Tajemnicach skrywanych w mgłach przeszłości, występkach, o których chciałoby
się zapomnieć, niewyjaśnionych zdarzeniach, ludziach, którzy niszczą. To rzecz o nienawiści, na
którą zakłada się maskę przyzwoitości i normalności.
Autorka tworzy całą plejadę
ciekawych postaci, począwszy od nieco zagubionej, ale bardzo profesjonalnej
pani prokurator, która nie do końca poradziła sobie z tragedią, która wydarzyła
się kilka lat wcześniej, przez dociekliwego i nastawionego na awans komisarza,
z dość szczególnymi upodobaniami, który ma pewien mroczny sekret, po bezdusznego i
odczłowieczonego sędziego Lasockiego, którego nie można podejrzewać o żadne
ludzkie odruchy. Ciekawą osobowością jest również syn sędziego, Patryk który
nie tylko czuje się samotny i opuszczony oraz zaszczuty przez ojca, ale nosi w
sobie głębokie rany psychiczne. Myślę, że tę tragiczną postać można było ukazać
w szerszym kontekście, gdyż jest ciekawa. Intryguje również Rafał Lipiec całkowicie zdominowany
przez żonę i jej rodzinę dyrektor hotelu „Pod Lwem”. Wgłębiając się w lekturę
coraz lepiej widzimy relacje postaci i ich różne ujęcie. Odkrywamy maski,
skrywaną w głębi serca nienawiść, rozgoryczenie, złość, gniew, pragnienia.
„Śmierć kolekcjonera” porywa,
wciąga w poszukiwanie odpowiedzi na pytanie, kto zabił, co wcale nie jest łatwe.
Agnieszka Pietrzyk myli tropy, podsuwa nowe okoliczności, bawi się z
czytelnikiem, odwleka moment odnalezienia sprawcy. Przyznam, że do końca nie
wiedziałam, kto zamordował, pewne osoby wypadały z kręgu podejrzanych, ale nie
potrafiłam ustalić, kto jest winien. Rys psychologiczny bohaterów sprawiał, że podejrzana jawiła się większość, zwłaszcza, że nie mamy tu do czynienia z
papierowymi postaciami, ale targanymi często sprzecznymi emocjami ludźmi. Dużym
plusem powieści jest to, że nie jest ona jednowątkowa. Poza sprawą o zabójstwo
porusza również problem przeszłości bohaterki, kłopotów komisarza czy choćby
życia Patryka Lasockiego. Zakończenie nie jest jednoznaczne. Pozostawia
czytelnika z pytaniami, co dalej. Powieść czyta się szybko, choć jest bardzo
szczegółowa i pozwala lepiej poznać pracę prokuratora, co ogromnie mi się
spodobało. Stworzenie swoistego trójkąta Milena-Kamil-Beata było ciekawe, choć
przyznam, że wątek można było rozwinąć. Poza tym drobnym mankamentem powieść
Agnieszki Pietrzyk, to dobra i wciągająca lektura, w której warto się zagłębić.
Wszystkim, którzy lubią bohaterów
z przeszłością, sprawy o zabójstwo, tajemnice, świetnie sportretowane śledztwo,
wielowymiarowe postaci i zakończenia, które nie dopowiadają wszystkiego do
końca, gorąco polecam.
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.
Agnieszka Pietrzyk, Śmierć kolekcjonera, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2016.
Komentarze
Prześlij komentarz