Moje sam na sam z Bogiem - dzień pierwszy




Chyba dawno nie miałam tak dobrego dnia. A jeszcze kilka dni temu wydawało mi się, że jakoś wszystko idzie na opak. Niby dobrze, ale jak po grudzie. A tu od niedzieli jakoś tak zaczęło się układać. Czasem wystarczy zmienić punkt widzenia, wziąć sobie do serca jakieś słowa. A wtedy życie zaczyna nabierać wiatru w żagle. 

"Bo myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami" (Iz 55,8)

Za wiele rzeczy pragnę dziękować, ale dziś skupiam się głównie na jednym skarbie, jakim są przyjaciele. Myślę o tym, że radość i sukcesy dzielone z innymi, stają się większe, lepiej smakują, rozrastają się. Tak jakby dzieląc się nimi z innymi nagle z całą mocą docierało do nas to jak są wielkie, jak ważne, wspaniałe. Smutek czy porażka przegadana z przyjacielem nie jest taka dotkliwa. Jakoś łatwiej znieść to, co nie wyszło, odbić się od dna, przetrwać ciężki czas. Dziękuję za to, że będąc z ludźmi uczę się otwierać swoje serce, że niezmiennie zachwyca mnie to, że czasami przekazując komuś proste słowa, dzieje się coś pięknego. Stwarza się płaszczyzna, na której buduje się głębszą relację, wpuszcza się kogoś do swojego świata. 

Nie jestem ideałem i nigdy nie będę. Nie rozumiem tak wielu rzeczy, ale to nie ma znaczenia. Sama z siebie nie mogę niczego, "wszystko mogę w Tym, Który mnie umacnia". Chcę jeszcze raz przejść przez dzisiejszy dzień. "Przyjdź Duchu Święty, ja pragnę. Oto dziś błagam Cię. Przyjdź w swojej mocy i sile". 

Tak łatwo jest oceniać. Wystarczy jedno spojrzenie i już wszystko wiem, prawda? Ludzka zdolność do wyrabiania sobie opinii jest wprost zdumiewająca. Bez trudu można ulec pierwszemu wrażeniu, rzucić na kogoś okiem i stwierdzić, jaką jest osobą. Chyba wszyscy tego doświadczają. A tymczasem po jednej wrednej myśli na temat spódniczki mini mini, przypomniało mi się coś, co wyczytałam u ks. Twardowskiego. Opowiadał jak to panie chciały przegonić prostytutkę, która weszła do Kościoła. Ks. Jan wziął ją w obronę, zaprowadził do zakrystii. A ona szczerze wyznała, że chciała się wyspowiadać. Zobaczyła śnieg i przypomniała się jej sukienka, którą miała na Pierwszej Komunii. Drogi do serca bywają różne, tak łatwo kogoś skreślić, źle ocenić. Sama nie chcę, by ktoś mnie traktował protekcjonalnie, by wyrabiał sobie fałszywe przekonanie o mojej osobie, na podstawie jednej rzeczy lub złudnego wrażenia, bo to, że nie zawsze się uśmiecham, nie znaczy że jestem gburem, to że mam gorszy dzień, nie czyni ze mnie kogoś słabego. Naucz mnie Panie roztropności w podejściu do bliźniego. 

Jutro będzie nowy dzień, zacznę wszystko od początku. Zacznę od uśmiechu i wyrozumiałości dla drugiego człowieka, ale do tego potrzebuje łaski, siły i mądrości. Jestem tylko człowiekiem, bez Ciebie nie dam rady. W ciszy i w rozgardiaszu jutra chcę wsłuchiwać się w Twój głos. 

O Panie, uczyń z nas narzędzia Twego pokoju,
abyśmy siali miłość tam, gdzie panuje nienawiść;

wybaczenie, tam gdzie panuje krzywda;
jedność, tam gdzie panuje zwątpienie;
nadzieję, tam gdzie panuje rozpacz;
światło, tam gdzie panuje mrok;
radość, tam gdzie panuje smutek.
Spraw abyśmy mogli
nie tyle szukać pociechy, co pociechę dawać;
nie tyle szukać zrozumienia, co rozumieć;
nie tyle szukać miłości, co kochać;
albowiem dając ‑ otrzymujemy;
wybaczając ‑ zyskujemy przebaczenie;
a umierając, rodzimy się do wiecznego życia,
przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego.
          Amen.

Komentarze