7 książek na majówkę


Majówka już jutro! Przychodzę zatem z pomocą, bo wybór odpowiedniej lektury na długi weekend może być nieco kłopotliwy. Przy ilości wychodzących tytułów czasem trudno zdecydować, co warto przeczytać. Dlatego dziś krótko o kilku książkach dla zwolenników różnych gatunków. 


Dwójka ludzi pracujących w książkowym świecie. Ona - jest agentką literacką, która obowiązki względem rodziny przedkłada nad spełnianie swoich własnych marzeń. On - wydawcą niemal wrośniętym w krwiobieg wielkiego miasta. Wiele ich łączy, ale niemało dzieli. Kiepski początek znajomości, przypadkowe spotkanie w małym miasteczku, a potem szalona realizacja listy i wspólny czas. Czy dwójka ludzi, która nie widzi prawie niczego poza pracą i ma niełatwą przeszłość może poddać się chwili i chemii, która niewątpliwie między nimi jest?

"Book Lovers" to zdecydowanie pozycja dla tych którzy chcą odpocząć i lubią ironię oraz humor. Lekka, zabawna, choć niepozbawiona trudniejszych wstawek. Co ważniejsze dobrze napisana i przede wszystkim pokpiwająca z romansowych klisz, które znacie z wielu tytułów. Doskonale się przy niej bawiłam i odpoczywałam. Duży plus za autoironię!


Aurelia i Matylda. Ogień i woda. Pierwsza na własnej skórze przeżyła coś na kształt historii o Kopciuszku. Druga choć sympatyzuje z emancypantkami, marzy o posiadaniu potomka i daje się tłamsić mężczyznom. Połączy je Krynica oraz wspólnota dusz. To tam przyjdzie im odkryć dawne sekrety oraz zmierzyć się z ludzką zawiścią. 

Pierwszy tom "Sagi Krynickiej" przenosi czytelnika w czasie do malowniczego uzdrowiska. Jednocześnie mocno akcentuje sytuację kobiet pod koniec XIX wieku. Nie brak tu akcji, ale i tematów wartych przemyślenia. Dobry wybór dla lubiących dobrze napisane obyczajówki, salonowe gierki, wykwintne suknie i charakterne kobiety. 


Mgła - otula wszystko. Nadaje otoczeniu tajemniczy, a czasem senny charakter. Unosi się nas lasami i górami. Można się w niej zgubić, ale raczej nie wywołuje niepokoju. Ale nie w Sinicach. Tam mgła zabiera ludzi i już ich nie oddaje. Pojawia się, gdy znika Alicja - studentka medycyny. I nie jest to pierwsze takie wydarzenie. Tym razem jednak po pewnym czasie z mgły wyłania się mężczyzna bez pamięci. Co dziwniejsze ma przy sobie wisiorek zaginionej i krew na rękach. Powoli na jaw wychodzą brudne sekrety mieszkańców miasteczka. Fasada zaczyna pękać. Równolegle z prowadzonym śledztwem czytelnik śledzi historię małego, chorego chłopca, która od początku sugeruje, że coś jest mocno nie tak. 

"Ludzie z mgły" są kryminałem wielowarstwowym, bo zło ma tu niejedną twarz. Determinuje je mnóstwo rzeczy. Autorka doskonale pokazuje, jak łatwo zbudować iluzję przyjemnego miejsca i przyjaznych ludzi, którzy tak naprawdę skrywają wiele sekretów i są zdolni do czynów, o które byśmy ich nie podejrzewali. Akcja wciąga, w głowie mnożą się pytania i choć  jeszcze przed zakończeniem da się przewidzieć część rozwiązania zagadki, wcale nie odczuwa się rozczarowania. Bo nie jest to głównym celem czytającego. Przynajmniej ja bardziej skupiałam się na poznaniu losu bohaterów niż odkryciu, kto stoi za wszystkimi zbrodniami. 


Wypadek samochodowy w centrum handlowym to początek drogi Krystiana Betela do kariery. Ścieżki, której by nie wybrał, gdyby tylko miał pojęcie, co spotka go u jej kresu. To także nowy rozdział dla pewnej dziewczyny, bo rozpoczyna z czystą kartą i to w znaczeniu dosłownym. A jednak żadne z tej dwójki nie może czuć się bezpieczne. On, bo szuka winnych tragedii, która się wydarzyła, ona bo jest naznaczona przeszłością. W tle tajemnice, pewna "organizacja" i misternie skonstruowana sieć. 

Jeśli lubicie łączyć poszczególne elementy układanki nowa książka Bartosza Szczygielskiego zdecydowanie dostarczy wam emocji i satysfakcji. Misterne śledztwo prowadzone przez młodszego aspiranta okaże się sprawą, która przerosłaby niejednego. Mnogość wydarzeń oraz połączeń, zagęszczająca się atmosfera, nieprzewidziane wydarzenia i dobry styl autora, sprawiają, że od "Dnia gniewu" trudno się oderwać. 


Włochy z nadmorskim klimatem, pachnącym jedzeniem oraz aromatem kawy roznoszącym się po całym domu. Dwie kompletnie różne bohaterki będące siostrami. Jedna niepokorna, pakująca się w kłopoty, wybierająca nieodpowiednich mężczyzn i pracująca fizycznie, druga spokojna i ambitna pracownica uniwersytetu. Niegdyś łączyła je silniejsza więź, obecnie żyją osobno, nie utrzymując częstych kontaktów. Jeden telefon zmienia jednak wszystko i jest bodźcem do snucia opowieści o relacjach między siostrami.

"Opowieść sióstr" przeniesie Was do klimatycznych Włoch z całym ich dobrodziejstwem. Przepięknie napisana powieść urzeka subtelnym językiem, perełkami, które zachwycają i aż proszą się o zapisanie. To niespieszna historia, w której warto się zanurzyć i delektować się każdym padającym słowem. Poczujecie ciepło słońca, zapach kawy, słony powiew morza i oderwiecie się dzięki niej od codzienności.


Kampanie medialne, kreowanie zagrożeń, opowieść o fabryce trolli, wycieku maili państwowych. Anna Mierzyńska opisuje kilka przypadków, które każą się zastanowić, jak działają media i jak wielką wagę powinniśmy przykładać do weryfikowania informacji. Pokazuje łatwość, z jaką można manipulować opinią publiczną i gotowość ludzi do rozpowszechniania fake newsów. Działanie tzw. trolli internetowych, zatrudnianie specjalistów do szerzenia dezinformacji to dzisiejsze zagrożenia, które mogą paraliżować działania nawet całych krajów. 

Choć nie zgadzam się z wszystkim, co znajduje się w tej książce, to uważam, że warto ją przeczytać, choćby po to, by przekonać się, jak ostrożnym trzeba być w kwestii wiary we wszystko, co pojawia się w internecie. Dzięki niej być może chętniej sięgniecie po narzędzia do fact checkingu, będziecie także zupełnie inaczej patrzeć na doniesienia i bezpieczeństwo w sieci. 


Tak wiem, pisałam już o "Każdego dnia", ale jeśli uciekł Wam ten post, to przypominam się. A (bohater książki) jest niezwykły. Codziennie staje się kimś innym, a właściwie to każdego dnia zmienia ciało, które zamieszkuje. Dzięki temu wydaje się nie tylko bardziej dojrzały i mądrzejszy, ale i empatyczny. Nauczył się nie ingerować w życie tych, którymi staje się na jeden dzień. Jeśli może pomaga, ale nie oczekuje od życia za wiele. Nie wchodzi w żadne związki, bo nigdy nie wie, gdzie się znajdzie. Do czasu. Spotyka bowiem dziewczynę, dla której będzie gotowy złamać wszystkie swoje zasady. 

David Levithan urzekł mnie nie tylko ciekawą historią, ale także tym, że stworzył jedną z najlepszych młodzieżówek, jakie czytałam. Taką, która niesamowicie wciąga, uczy empatii, traktuje czytelnika z dojrzałością i szacunkiem. Podejście A do życia i problemów innych jest niezwykłe. Zapada w pamięć i sprawia, że do "Każdego dnia" wraca się myślami długo po zakończeniu lektury. 

Komentarze