Anna Kamińska "Kotański. Bóg Ojciec. Konfrontacja. Opowieść o legendarnym twórcy Monaru" - recenzja
Słyszał o nim chyba każdy. Nie wiedziałam o nim jednak nic więcej ponad to, że stworzył Monar. Nie byłam świadoma, że zmarł, gdy byłam nastolatką. Nie obiły mi się o uszy jego głośne akcje, a może coś słyszałam, tylko nie pamiętam. Wszak interesowało mnie wówczas coś zupełnie innego. Nie czytałam wówczas jak moi niektórzy znajomi "Pamiętnika narkomanki", więc postać tego niezwykłego człowieka przeszła w moim życiu jakoś bez echa i pewnie tak by zostało, gdyby nie...
"Jestem niepewnym facetem, który chce się dowiedzieć, czy ludzie są z nim, czy nie - tak Kotański tłumaczy dziennikarzom, dlaczego zadaje ludziom swoje słynne pytanie" «Kochasz mnie». - Jestem samotny i niepewny w swoim działaniu. To jest pytanie o akceptację" - mówi wprost." - s. 520
Do lektury zmotywowało mnie spotkanie z autorką, które miałam zaszczyt prowadzić. Zabrałam się zatem za ogromnych rozmiarów książkę, z którą nie wiedziałam jak mi pójdzie. Zastanawiało mnie, co takiego zrobił w życiu, że opowieść o nim zajmuje tyle stron, a po lekturze mogę powiedzieć, jest nadal niewyczerpana, co zaznacza sama Anna Kamińska.
Człowiek na trudne czasy
Niełatwo opowiadać o legendzie. Sięgać do czasów, gdy z kolegami zgrywał się i wyprawiał różne głupoty, ale to właśnie w tym czasie wyraźnie zarysował się charakter bohatera książki. Niekończące się pomysły, to był znak rozpoznawczy Marka Kotańskiego. Był jak niewyczerpane źródło. Sypał kolejnymi zgrywami jak z rękawa i aż dziw brał, że ten niepozorny i lubujący się w dobrych ciuchach chłopak to syn poważanego profesora. Kotański dorastał w inteligenckim domu, w którym jednak czuł się niewystarczający. Wiecznie niezadowolona i neurotyczna matka, wymagający ojciec - autorytet, sprawiali, że syn zawsze wydawał się sobie za mały do roli ich potomka. Nie przeszkadzało mu to jednak starać się żyć pełnią życia i cieszyć codziennością. To właśnie za maską zgrywusa, równego kumpla, żartownisia kryła się natura wrażliwca zadającego sobie odwieczne pytanie, kochasz mnie?
Momentem przełomowym w jego życiu był wypadek tramwajowy. Wówczas z całą siłą poczuł, że trwanie przy drugim człowieku jest istotą życia. Wbrew niezadowoleniu rodziców wybrał studia psychologiczne, czym zdziwił wielu. Jego empatia była wprost nieograniczona. Na tyle, że musiał zrezygnować z pierwszej pracy, by nie popaść w obłęd. A gdy dowiedział się o sytuacji narkomanów, którym nikt nie był w stanie pomóc ze względu na brak terapii i wiedzy dotyczącej tego uzależnienia, wyprowadził pacjentów ze szpitala i zaczął szukać rozwiązania.
Społecznik
Kotański szukał gdzie tylko się dało. Czytał tłumaczone przez żonę zagraniczne publikacje, jeździł do różnych państw, ulepszał swoje pomysły, eksperymentował. Nie kopiował bezmyślnie zachodnich metod, ale brał z nich to, co najlepsze i wdrażał w smutną, szarą rzeczywistość PRL-u, w którym przecież zjawisko narkomanii nie istniało. Zakładał kolejne ośrodki, pomagał, uczył pracy, odpowiedzialności i życia. Na terapii rozkładał człowieka na czynniki pierwsze, pokazywał mu wszystko to, co zrobił i kim się stał, by potem pomóc mu się podnieść i powiedzieć, że może się zmienić, może stać się kimś lepszym. Jego metoda psychodramy i leczenie w społeczności wywoływały kontrowersje. Prowokował, ganił, szokował, ale był skuteczny. Gdy trzeba było rzucał inwektywami, przekleństwami, ochrzaniał, by potem stać się dobrym i troskliwym ojcem.
Jeździł od ośrodka do ośrodka, czuwając nad swoimi pacjentami. Nie ograniczał się jednak tylko do nich. Wyrzucał społeczeństwu egoizm, bierność, brak wrażliwości. Każdy kolejny happening dotyczył czegoś innego. To były już nie tylko akcje pokazujące, czym jest narkomania. Uderzał niezwykle celnie w każdy kolejny społeczny problem. Akcją "Kupą mości panowie" rozprawiał się z brudem, szczególnie tym w przestrzeni publicznej, sprzątając z wolontariuszami toalety. Zwracał uwagę konieczność dbania o przyrodę, sadząc drzewa na Śląsku. "Łańcuch Czystych Serc" łączył ludzi od morza do Tatr. Pokazywał im, że obok jest bliźni, na którego trzeba zwracać uwagę. Chciał zlikwidować znieczulicę, namawiając do sąsiedzkiej pomocy podczas "Zapukaj do sąsiada". Postulował o dwudniowy zakaz sprzedaży alkoholu. Zachęcając młodzież do pikietowania pod sklepami monopolowymi, zwracał uwagę na szerzący się alkoholizm. "Zupa na Hożej" przypominała ludziom o niedożywieniu bliźnich. Starał się edukować społeczeństwo i pomagać osobom z HIV i AIDS, choć była to prawdziwa orka na ugorze. W końcu zaś opuścił Monar dla Markotu - organizacji zajmującej się ludźmi bezdomnymi.
Nie ustawał w wysiłkach, by uczynić świat lepszym. Nawet kosztem swojej rodziny, zdrowia, snu. Nie potrafił przejść obok człowieka obojętnie. Jego niepohamowana wrażliwość i empatia pchały go do coraz to nowych działań, mających ulżyć potrzebującym. Kotański nie widział w ludziach narkomanów, alkoholików, krętaczy, ale bliźnich, którzy wymagali pomocy, byli w jakiś sposób bezbronni, pragnęli akceptacji i miłości. Szukali odpowiedzi na pytanie, które stale wybrzmiewało w nim: "Czy mnie kochasz?".
"Kotański. Bóg Ojciec. Konfrontacja. Opowieść o legendarnym twórcy Monaru" - moja opinia
Biografia Marka Kotańskiego autorstwa Anny Kamińskiej to zdecydowanie hołd oddany temu człowiekowi. Ale nie jest to cukierkowa laurka na cześć założyciela Monaru. Autorka wnikliwie analizuje wszelkie przedsięwzięcia człowieka-legendy. Pokazuje jego niewyczerpane zasoby siły, pomysłów, empatii. Umiejętność działania, doskonałe zdolności przywódcze i radzenie sobie z trudnymi sytuacjami, często poprzez kontrowersyjne metody i szokowanie. Kotański chciał wstrząsnąć ludźmi, choć nie zawsze mu się to udawało. Potrafił jednak zdobyć przychylność władz, Kościoła, sponsorów. Najbardziej liczyli się dla niego ludzie, choć nie był wolny od wad.
Mimo ekstremalnej wręcz empatii, był człowiekiem samotnym. Otoczony przez oddanych mu ludzi i zapatrzonych w niego pacjentów, stale szukał jednak akceptacji i miłości. Był egocentryczny i narcystyczny. Znano go z tego, że uwielbiał ubrania i ładne rzeczy. Miał ich w mnóstwo w domu. Jeśli nie był w centrum uwagi, a coś nie szło po jego myśli, stawał się porywczy i kipiał złością. Najpierw działał, często bez zezwoleń, w myśl zasady, jakoś to będzie, papierki załatwi się później i faktycznie często patrzono przez palce na wiele uchybień lub udzielano mu pomocy. Nie potrafił jednak przystosować się do zmieniającej się rzeczywistości. Wiara w drugiego człowieka pociągała za sobą falę złych decyzji, a on mimo nieuczciwości podopiecznych, nie potrafił ich odesłać. Jego żywiołem była psychodrama i szokowanie. Nie odnajdywał się w zinstytucjonalizowanych strukturach, choć działalność tego wymagała. Pod koniec życia miał wiele problemów z Markotem. Inni społecznicy usuwali go w cień. Gwiazdę Marka Kotańskiego zaczęli przyćmiewać Janina Ochojska czy Jurek Owsiak. A jednak to on był pierwszym, który zakasał rękawy i zaczął zmieniać podejście społeczeństwa do wielu problemów.
Anna Kamińska stworzyła niezwykle wciągającą i kompletną opowieść o Marku Kotańskim. Człowieku, który zapisał się w historii i z lepszej i gorszej strony. Jak każdy nie był bez wad, ale zdecydowanie jest człowiekiem godnym naśladowania. Choć pod koniec życia kłopoty piętrzyły się, a jego postępowanie wymagało rewizji, zszedł ze sceny niepokonany, jak śpiewa Perfekt. W drodze, do swoich podopiecznych, przejęty losem drugiego człowieka. Nie był kryształowo czysty, ale któż taki jest? "Kotański" to podróż do lat komunistycznych i późniejszych czasów. Gęsto okraszona wypowiedziami pacjentów i współpracowników bohatera opowieść pokazuje siłę człowieka i jego wielkość. Uzmysławia również, że nawet najbardziej przebojowi czy egocentryczni ludzie potrzebują naprawdę tylko jednego - uczucia człowieka, uwagi, akceptacji. Życie ludzkie jest wołaniem o miłość i bliskość i to najmocniej wybrzmiewa z książki Anny Kamińskiej. Gorąco polecam dla poznania nie tylko wyjątkowego człowieka, ale przede wszystkim uwrażliwienia się na sporo spraw. A świetny styl i język oraz znakomite opracowanie tematu to wartość dodana książki.
Anna Kamińska, Kotański. Bóg Ojciec. Konfrontacja. Opowieść o legendarnym twórcy Monaru, wyd. Literackie, Kraków 2021.
Komentarze
Prześlij komentarz