Tomasz Lipko "Cisza" - Recenzja



PRZEDPREMIEROWO

Sceny z filmów oglądanych w nastoletnim wieku, opowiadające o przyszłości, w której komputery zastępują ludzi w niemal każdej dziedzinie życia, to nadal wizja odległej rewolucji. Coraz więcej wiemy, budujemy inteligentniejsze maszyny, czy jednak wbrew zdrowemu rozsądkowi i futurystycznym wizjom, bylibyśmy w stanie oddać nasze życie we władanie sztucznej inteligencji? 

"- To było w tym samym czasie - odpowiedział. - Dwa tysiące dwudziesty drugi, mniej więcej połowa. Moment, kiedy algorytmy zaczęły zastępować dziennikarzy. Sztuczna inteligencja sama przygotowywała nie tylko teksty newsowe, ale także reportaże, opinie, analizy czy wywiady. Hologramy wirtualnych prowadzących zaczęły się pojawiać w programach telewizyjnych. Komputery zrozumiały potoczny ludzki język i zaczęły odczytywać emocje, które w końcu udało się przełożyć na ciąg zer i jedynek. Okazało się, że nasze uczucia to tylko obliczenia. Serotonina, dopamina, stężenie hormonów, bicie serca, ilość oddechów na minutę. Maszyny poznały, co to pożądanie, strach czy zawiść." - s. 258

Czy da się przełożyć nasz świat na język komputerowego kodu? Czy bezgraniczne zaufanie technice to dobry pomysł? Idziemy ku coraz to nowym wynalazkom. Nasze możliwości poszerzają się. Wiele rzeczy dzieje się gdzieś w tle. Nawet nie zauważamy pewnych zmian. Dzieci nie znają świata bez komputerów i komórek. Dla nas też wydaje się on coraz bardziej odległy. Pytanie, jednak co by było, gdybyśmy nagle utracili coś z naszych zdobyczy? Jak wówczas zachowałaby się ludzkość. 

Witajcie w zupełnie innym świecie

Niedaleka przyszłość. Ludzkość zaszła znacznie dalej niż jesteśmy dzisiaj. Portfele stały się zbędne, dostęp do informacji nieograniczony, rozrywki uległy znacznej przemianie. Ludzkość w zasadzie przeniosła się do sieci. Dowody osobiste, karty płatnicze, wszelkiego rodzaju dokumenty zastąpiły chipy. To one pozwalają sprawnie funkcjonować w społeczeństwie. Dzięki nim można przeżyć wirtualne przygody, otrzymać ogromne pakiety danych wyświetlanych tuż przed naszymi oczami. Wszystko jest łatwiejsze, wygodniejsze, działa sprawniej. Do czasu. Pewnego dnia, ot tak znika Internet i milkną telefony. Pozbawiona dostępu do najważniejszych informacji, które przechowywała w chmurze oraz pieniędzy ludzkość pogrąża się w chaosie. Cofa się do pierwotnych instynktów, które od tysięcy lat pomagały jej przeżyć. 

Pięć lat po tym wydarzeniu świat funkcjonuje zupełnie inaczej. Władzę sprawuje Sztuczna Inteligencja, bezpieczeństwo zapewnia system paralizatorów, broni i innych gadżetów, które idą w ruch, gdy osoba bez odpowiednich uprawnień zapisanych na czipie pojawia się w miejscu, w którym nie powinno jej być. W zasadzie rzeczywistość zakrawa nieco o orwellowski świat, w którym to maszyny spełniają funkcję Wielkiego Brata. O pewnych rzeczach nie można mówić otwarcie, bo nigdy nie wiadomo, gdzie i kiedy algorytmy dopadną niewiernych systemowi. Najlepiej wie o tym Igor Hanys, który jest funkcjonariuszem Policji Bankowej - nowego organu odpowiedzialnego za ściganie osób niewygodnych dla algorytmów. Poza złotą klatką, którą ludzkość zbudowała sobie sama, bo przecież to ona wymyśliła wszelkie programy, pozwoliła się zachipować, stworzyła system, który wymknął się jej z rąk, jest i drugi ból - funkcjonowanie i tęsknota za siecią. To na jej powrót czekają nawet najwięksi sceptycy. 

Niepokojąca wizja przyszłości?

W świat opisany przez Tomasza Lipko wchodzimy frontowymi i tylnymi drzwiami. Poznajemy historię z dwóch różnych punktów widzenia. Pierwszym z nich jest opowieść, w której główną bohaterką jest Yaara Dikla Alex - geniusz komputerowy, która pracuje nad programowaniem maszyn. To właśnie ona opowiada o wydarzeniach, których nikt się nie spodziewał. Gdy dociera do Izraela, gdzie miała wziąć udział w turnieju Krav Magi, rozpoczyna się Armagedon. To właśnie w tym kraju przychodzi jej zmierzyć się z nową, pozbawioną Internetu rzeczywistością. Widzi rodzącą się w ludziach furię, wściekłość, bezradność, wrogość, zezwierzęcenie. Rozdział po rozdziale czytelnik obserwuje jak diametralnie i ekspresowo zmienia się świat, który został odcięty od sieci. Początkowo trudno w to uwierzyć, ale im lepiej poznaje się opisaną rzeczywistość, tym mniej dziwią ludzkie reakcje. Druga historia to opowieść o Igorze Hanysie, pracującym również jako prywatny detektyw. Za sprawą bohatera czytelnik zagłębia się w świat po Awarii. Poznaje rządzące nią prawa, zmiany struktury społecznej, obyczaje, miejsca, zawody. Rok 2030 to data przełomowa. Nie tylko mija 5 lat od utraty Internetu. Do bohatera i jego przyjaciół dociera pewna wiadomość, która zburzy ich spokój. 

Im bardziej wkraczałam w rzeczywistość opisaną w "Ciszy" tym mniej komfortowo się w niej czułam. Wykreowany świat nie był zdecydowanie miejscem, w którym chciałabym się znaleźć. Wiele rzeczy było dla mnie niezrozumiałych. Nie chodzi mi o znacznie bardziej zaawansowaną technologię, ale raczej o brak perspektywicznego myślenia, którym powinna wykazać się jednak ludzkość. W zasadzie człowiek sam sprowadził na siebie nieszczęście. Doprowadził do uzależnienia się od sieci zarówno w kwestii urzędowej, finansowej jak i psychicznej. Stał się spętany i krótkowzroczny. Nie zauważył nadchodzącego niebezpieczeństwa, jakim było uczenie się maszyn i ich coraz większa świadomość. Doszło do starcia, w którym nic nie jest pewne. Potem była już tylko ciemność, w której ocalali szprycowali się narkotykami, żeby zapomnieć, żałowali, że pamiątki po bliskich zostawili w chmurze, z uporem maniaka nosili przy sobie routery, które przecież któregoś dnia znów mogły zacząć spełniać swoje funkcje. Poddali się nostalgii, smutkowi, walce o przetrwanie. 

"Cisza" - moja opinia

Najnowsza książka Tomasza Lipko zaciekawiła mnie wysyłanym przez wydawcę fragmentem. Pomyślałam, że to coś nowego, więc warto spróbować się w gatunku, z którym nie miałam jeszcze do czynienia. Wkręciłam się od pierwszych stron, bo po pierwsze chciałam dowiedzieć się, skąd ten cały error. Co się zepsuło, zostało zaplanowane czy zaatakowało, że nagle puf, i nie ma Intrenetu i sieci komórkowej. Początkowo nie byłam w stanie uwierzyć, że zaledwie krótka chwila bez dostępu do sieci może wywołać niekontrolowaną agresję i odebrać ludziom rozum. Im jednak głębiej poznawałam świat sprzed posterroru, tym lepiej rozumiałam, dlaczego tak się stało. Wydawać by się mogło, że to tylko Internet, ale bez niego ludzkość po prostu przestała funkcjonować.  

"Cisza" to jednak nie tylko książka o tym, że pewnego dnia sieć przestała działać. To opowieść o ludziach, którzy próbują żyć i dawać sobie radę z targającymi nimi emocjami. Tomasz Lipko kreuje wielką scenę teatralną, na której bohaterowie tacy jak Igor odgrywają swoją role, mając nadzieję na jeszcze trochę czasu. Obserwowani przez algorytmy starają się wypaść jak najbardziej przekonująco w nadziei na lepsze jutro. Jednocześnie tęsknią za utraconym światem. Zaawansowana technologia kontrastuje tu z przebojami Zenka Martyniuka, odwołaniami do PRL-u oraz szeroko pojętej kultury współczesnej. Futurystyczna wizja ściera się z przaśną przeszłością. Cyberpunkowa fabuła wzbogacona jest o wątek sensacyjny. Czytelnik wraz z bohaterami stara się odpowiedzieć, na pytanie, kto lub co jest odpowiedzialny za awarię. Choć rzeczywistość roku 2030 przeraża, ma w sobie też coś, co sprawia, że chce się o niej wiedzieć więcej. 

Trochę inaczej jest z bohaterami. Na podstawie fabuły mało o nich wiadomo. Igor to niemłody funkcjonariusz, dorabiający sobie na boku, który najbardziej boi się swojej nieprzydatności wobec systemu. Jego przyjaciele Radosław Bolesta - były prokurator, który w stanie spoczynku zajmuje się usuwaniem ciał i zarabia więcej niż na poprzedniej posadzie oraz ksiądz Bartłomiej Heller, pomagają mu w jego zmaganiach. Niewiele o nich wiadomo, nie wyjaśnia się również, skąd się znają, ani gdzie nabyli pewne umiejętności. Być może rozwiązaniem okazują się poprzednie książki autora - "Notebook" i "Login", których nie czytałam, a gdzie znajdziemy wspomniane postaci. O Yaarze również nie wiadomo wiele więcej poza tym, że ma twardy charakter, dość często rzuca mięsem, potrafi walczyć i jest komputerowym geniuszem i przenikliwą kobietą. Chciałoby się poznać lepiej ludzi, wokół których kręci się cała fabuła. 

Do plusów "Ciszy" na pewno zalicza się frapujący pomysł fabularny. Akcja jest wartka, świat ciekawy, bohaterów mimo skąpych informacji da się lubić. Choć świat powieści Tomasza Lipko jest mroczny, brudny, pesymistyczny i tchnący grozą, został odmalowany interesująco i plastycznie. Książkę dobrze się czyta, język jest żywy, choć jak dla mnie za dużo w nim wulgarności, ale to dobrze pasuje do opisywanej rzeczywistości. Zakończenie jest przemyślane, ale nie do końca wiem czy nazwałabym je otwartym czy zamkniętym. Niby wszystko wiadomo, ale gdzieś po głowie kołacze się jakaś wątpliwość, czy nie ma jakiejś furtki, czy aby nie poznamy dalszych losów bohaterów. Nie wiem, ale chciałabym, żeby wszystko inaczej się skończyło. Mam problem z niektórymi wątkami, które zostały porzucone gdzieś po drodze. Coś się rozpoczęło i nie wiadomo, co dalej. "Cisza" jest trochę za mało szczegółowa. To spójna całość, ale lekko uboga. Aż prosi się, by o pewnych rzeczach, miejscach, ludziach dowiedzieć się więcej, bo pisarz rozbudza ciekawość, a potem pozostawia czytelnika bez odpowiedzi. 

Dla fanów cyberpunka, zagadek kryminalnych, komputerowych smaczków i powieści akcji to będzie całkiem dobra książka. Mnie trochę zabrakło. Sama akcja nie wystarczyła. Pozostałam z niedosytem, pytaniami, miejscami do zapełnienia. 




Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Znak. 

Tomasz Lipko, Cisza, wyd. Znak, Kraków 2021. 

Komentarze