Richard Powers "Listowieść" - Recenzja
Nie zwracamy większej uwagi na roślinność, jeśli nie jesteśmy w górach lub innym miejscu wypoczynku. To, co dzieje się dookoła nas, umyka w zabieganej codzienności. Nie zatrzymujemy się, by popatrzeć na drzewo, zachwycić się tym, jak przyroda radzi sobie w coraz bardziej zabetonowanym świecie. A warto zastanowić się nad tym, dokąd zmierzają nasze czyny.
"Zaatakowane drzewa w walce o życie wydzielają substancje owadobójcze. To akurat nie budzi wątpliwości. Inne wyniki przyprawiają Patricię o gęsią skórkę: drzewa rosnące w pewnej odległości od zaatakowanych, nietknięte najeźdźczym rojem, mobilizują się do obrony, kiedy ofiarą napaści pada ich sąsiad. Coś je o s t r z e g a. Zawczasu dowiadują się o katastrofie, więc mogą się przygotować. Patricia sprawdza wszelkie możliwe czynniki, ale wynik jest za każdym razem ten sam. Tylko jeden wniosek wydaje się sensowny: zranione drzewo wysyła sygnały zapachowe, które inne drzewa wyczuwają. Jej klony nadają komunikaty. Łączy je napowietrzna sieć, a wspólny układ odpornościowy, obejmuje całe hektary lasu. Te bezmózgie, nieruchome pnie wzajemnie się chronią." - s. 159
Niesamowite, prawda? Zwykłe drzewa, których nie podejrzewamy o takie działania, okazują się bardziej zapobiegawcze i inteligentniejsze niż wielu ludzi.
Drzewo genealogiczne świata
Kilka historii osób ukazanych na tle przyrody. Opowieść o kasztanowcach, w tym jednym fotografowanym przez lata, przez kolejne pokolenia rodziny i artyście, który za tworzywo wybrał właśnie to, co daje natura. Smutne losy małego, hinduskiego chłopca z wielką inteligencją i ogromnie plastyczną wyobraźnią, stającego się jednym z twórców wirtualnego świata. A zarazem rzecz o spełnianiu się w życiu za szybką, gdy to prawdziwe pozbawione jest możliwości. Dzieje chińskiego rodu sprawującego pieczę nad niezwykle cennymi i starymi artefaktami, zmuszonego do ucieczki do zachodniej ziemi obiecanej, w której nikt nie zabierze im własności. To jednocześnie spojrzenie na los imigrantów i zmianę ich mentalności. Kronika wypadku, który przydarza się młodej dziewczynie i na zawsze diametralnie odmienia życie materialistki, czyniąc z niej niepoprawną i charyzmatyczną idealistkę. Historia zakochanej w przyrodzie dziewczynki, która nauczyła się wszystkiego od ojca i została panią od przyrody. Opowieść o zdystansowanym i niepasującym do grupy chłopu, odkrywającym w końcu swoje powołanie i sens życia. Koleje losu pewnego małżeństwa, ludzi uzupełniających się, choć żyjących obok siebie. Rzecz o młodym mężczyźnie biorącym udział w psychologicznym eksperymencie, walczącym w Wietnamie, w końcu zaś odnajdującym spokój w pracy przy sadzeniu drzew.
Każda z tych historii jest inna. W każdą autor z mistrzowską precyzją wplata elementy natury. Drzewa pojawiając się na pierwszym, drugim lub dalszym planie. Są delikatnie zarysowane, jedynie jako mało widoczny element rzeczywistości lub silniej zakorzeniają się w losach danego bohatera. Czasami stanowią sedno jego życia. Odgrywają mniejszą bądź większą rolę, ale są – majestatyczne i niezmienne. Sama fabuła osnuta jest wokół drzewa. Mamy korzenie, pień, koronę i nasiona – wokół tej osi rozgrywają się wydarzenia. Bohaterowie wyrastają, znajdują swoje miejsce na ziemi, następnie wzrastają w działaniu, stykają się ze sobą, tworzą, działają, by w końcu udać się w różne strony jak rozrastające się gałęzie i wydać owoce - puścić efekt swojej pracy w świat. To jednak nie tylko historia jednostkowa. Richard Powers pisze również o przemianach, jakie zachodzą w perspektywie wielu lat zarówno w kwestii społecznej, materialnej jak i mentalnej.
Ludzie kontra natura
Zastanawiam się, czy najmocniejszym punktem powieści jest zespolenie losów ludzi i drzew czy może ukazanie, jak bardzo skupiliśmy się na własnym gatunku. Zaślepieni chęcią posiadania więcej i więcej zaczęliśmy niszczyć świat, nie bacząc na konsekwencje. Straciliśmy szacunek dla przyrody. Przeliczyliśmy wszystko na pieniądze, produkty, nie zastanawiając się, czy potrzebujemy aż tyle. Walka o zdrową planetę i ocalenie wiekowych drzew, ekosystemów, domów dla licznych roślin i zwierząt, stała się polem bitwy między organizacjami ekologicznymi a firmami. Pokojowe protesty przybierają coraz wymyślniejsze formy. Zmienia się także reakcja policji – pojawia się brutalność, łamanie praw człowieka i obywatela, używanie nieuzasadnionej przemocy. Przemianę przechodzą również uczestnicy protestów. Sięgają po środki, które wcześniej nawet nie przychodziłyby im do głowy. Sytuacja staje na ostrzu noża. Pojawiają się dylematy, jak daleko można się posunąć, gdzie kończy się obrona a zaczyna walka. Które czyny można usprawiedliwić, a które nie. Wszystko to skrupulatnie opisuje autor.
Czyni to jednak w swój sposób, jakby z góry. Wiedząc, że w starciu z tysiącletnimi organizmami, drzewami, które przetrwały pokolenia, jesteśmy tylko małym pyłkiem. Wyrządzimy szkody, ale zniszczymy siebie, one zaś odrodzą się i pozostaną długo, długo po nas. Dbające o siebie i szczodre - zupełnie niepodobne do zachłannego i pozbawionego refleksji na temat przyszłości człowieka. Niewzruszone, majestatyczne, piękne, pełne mądrości.
„Listowieść” – moja opinia
„Listowieść” całkowicie mnie zaskoczyła. Jest świeża, inna, w jakiś sposób poetycka i filozoficzna. Nie pozostawia czytelnika obojętnym. Oddaje głos drzewom, w taki sposób, że to z nimi zżywa się Czytelnik. To o ich los drży, burzy się poczynaniami drwali, reakcją policji, ludzkim brakiem wrażliwości. Opisując działania ekologów i służb państwowych autor zachowuje obiektywizm. Nie zataja działalności, która wymyka się spod kontroli. Wypunktowuje kolejne błędy, niedopatrzenia i obojętność władz, zachłanność przedsiębiorców, czy ekstremizm obrońców przyrody. Potrafi pokazać równocześnie ludzkie oblicze drwali, którzy chcą zarobić i często zagrażają ekologom, ale umieją martwić się o okupujących drzewa. Język Richarda Powersa jest tak piękny, sugestywny i hipnotyzujący, że nie sposób się od niego oderwać. Czaruje, uwodzi, ale daje też głęboko do myślenia. Po lekturze nie można już patrzeć na niszczenie przyrody obojętnie. Co więcej, nawet jeśli prowadzi się ekologiczny styl życia, ma się wrażenie, że to jednak trochę za mało. Drzewa stają się bliskie, ważne, czuje się do nich jeszcze większą sympatię.
Autor zachęca do lepszego poznania otaczającego nas świata. Na półce już czekają przyrodnicze pozycje, po które chcę sięgnąć w wolnej chwili. Gdy myślę o „Listowieści” przychodzi mi na myśl wielkie słowo „klasyka”. To powieść genialna i fenomenalna – choć o końcówkę mogłabym się kłócić (ale nie jestem wybitnym pisarzem, więc pominę to milczeniem). Sam pomysł i jego wykonanie zasługują na najwyższe uznanie. Stworzenie tak misternej konstrukcji to wielka rzecz, oparcie jej o ekologię ryzykowna sprawa. A jednak całość po prostu zwala z nóg. Jeśli macie coś przeczytać tego roku, gorąco polecam tę książkę! Nie tylko ze względu na walory literackie, ale właśnie ekologiczne i humanistyczne, bo z niej możemy dowiedzieć się także dużo o nas samych. Czytajcie, może tak jak dla mnie, stanie się ona dla Was książką roku.
Richard Powers, Listowieść, tłum. Michał Kłobukowski, wyd. W.A.B., Warszawa 2021.
Komentarze
Prześlij komentarz