Elena Ferrante "Zakłamane życie dorosłych" - Recenzja
Dorastanie nieodłącznie wiąże się z rozczarowaniem. Nagle okazuje się, że nasze otoczenie wcale nie jest takie duże jak nam się wydawało. Świat nie jest tylko jednowymiarowy. Oprócz dobrych i ciekawych miejsc, są te ciemne i niebezpieczne. Rodzice przestają być superbohaterami, którzy znają odpowiedź na każde pytanie. Zaczynamy zauważać ich wady. Powoli przekonujemy się, że jedni ranią i niszczą, podczas, gdy inni obdarowują miłością i budują. Dojrzewając zyskujemy i tracimy, poznajemy ból, ale i szczęście w całkiem innym wymiarze. Zaczynamy widzieć zupełnie inaczej.
"Sensem jego egzystencji były książki, idee, wzniosłe sprawy. Najwyraźniej czuł się nieszczęśliwy tylko wtedy, gdy nie miał czym zająć głowy, bo wówczas nie potrafił dłużej ukrywać przed sobą tego, co zrobił mnie i matce. Jeśli zaś poświęcał się istotnym tematom, wspieranym dodatkowo przez starannie opracowane księgi, ogarniała go radość, niczego więcej nie potrzebował." - s. 270
Ciepły, pełen książek i inspirujących zajęć dom. Kochająca się rodzina, w której wielką wagę przykłada się do wykształcenia. Wszystko układa się jak najlepiej do momentu, w którym pada jedno wypowiedziane szeptem zdanie. Zbitek słów, którego główna bohaterka nie powinna była usłyszeć. Po tym wydarzeniu między Giovanną a jej rodzicami powstaje przepaść. Na nic zapewnienia ojca, że stwierdzenie było bezmyślne i rzucone bez zastanowienia. Nie pomagają także tłumaczenia matki, że przecież każdemu zdarza się powiedzieć coś, czego tak naprawdę nie myśli.
Główna bohaterka pogrąża się coraz bardziej w smutku, goryczy, zadumie. Obsesyjnie przegląda się w lustrze, miałam nawet wrażenie, że niemal do niego przyrasta. Analizuje dokładnie każdy centymetr swojej twarzy. Szuka oznak tego, co można uznać za piękne. Rozdźwięk między tym, co słyszała od dzieciństwa a feralnym zdaniem wkrada się w jej życie i urasta do rangi katastrofy. Porównanie do okrytej złą sławą i ukazywanej w najgorszym świetle ciotki to cios w serce dziewczynki. To również początek podróży, która zmieni całe jej życie.
Krótka historia buntu
Naznaczona piętnem bohaterka postanawia przekonać się, co tak naprawdę jest z nią nie tak i poznać skrywaną przed światem ciotkę. Nie ustaje w swoim uporze, dzięki któremu przekonuje się, że piękno często miesza się z brzydotą, a świat ma wiele odcieni. Vittoria wydaje się zła, głośna, porywcza, nieznośna. Można ją obrazić dosłownie wszystkim, a jednak to ona odkrywa przed Gianniną całkiem nowe, nieznane dotąd oblicze Neapolu. Jej życie przestaje się ograniczać o szkoły, książek i spotkań z koleżankami z dobrego domu. Wkraczają w nie nowi ludzie, pełni pasji, żywiołowi, całkiem inni od znanych jej inteligentów. Wraz z nimi pojawia się dreszczyk ekscytacji i tego, co zakazane a także pierwsza miłość.
Im więcej faktów wychodzi na jaw, tym bardziej bunt nastolatki rośnie. Gorsze wyniki w nauce, wagary, odrzucenie tego, co do tej pory stanowiło treść jej codzienności. Nowi znajomi i fascynacja kolejnymi obszarami życia. To już nie uładzone, dopasowane do perfekcji małe życie bogatej dziewczynki z dobrego domu. Pod wpływem wydarzeń Giovanna zaczyna poszukiwać siebie. Eksperymentuje, próbuje zakazanego owocu, sama wybiera to, co od dziś będzie dla niej ważne. Co więcej odrzuca pewne rzeczy tylko dlatego, że kojarzą się jej z rodzicami. Rozdarta pomiędzy pełnym idei inteligenckim światem bogaczy i pracowników naukowych a prostymi, kierującymi się zupełnie innymi wartościami przyjaciółmi ciotki, szuka swojej tożsamości. Pomaga jej w tym na pewno zafascynowanie Robertem.
Kłamią wszyscy
Elena Ferrante snuje dość pesymistyczną tezę o tym, że wszyscy kłamiemy. Nie tylko dlatego, by nie zrobić komuś przykrości lub przetrwać. Mijamy się z prawdą, bo tak nam łatwiej, bo to daje nam przepustkę do lepszego świata, bo nieprawdą właśnie maskujemy to, jacy jesteśmy w rzeczywistości. Na kartach powieści kłamią wszyscy - od rodziców głównej bohaterki począwszy, przez nią na prostych mieszkańcach Neapolu, w tym ubóstwianym Robercie skończywszy. Wydaje się jakby życie bez kłamstwa, podstępów, mniejszych i większych grzechów nie istniało. Nieważne jacy jesteśmy, w każdym czai się jakaś fałszywa nuta. Pytanie tylko, kiedy na nią natrafimy.
Kolejnym problemem jest dojrzewanie i poszukiwanie własnej tożsamości. Autorka przedstawia je w dość drastyczny sposób, jako wyzbycie się niemal wszystkiego, co było dotychczasowym życiem. Zmiana ubioru, odrzucenie dziecinnych tematów rozmów, dawnych znajomych, inny język, pożegnanie z wizerunkiem grzecznej dziewczynki. Wydaje się, że Giovanna chce stworzyć siebie na nowo. Z utęsknieniem wyczekuje zmian fizycznych i psychicznych, pragnąc stać się kimś innym. Zostaje w niej jednak głęboko zakorzenione zamiłowanie do lektury i nauki. Teraz jednak sama wybiera i poszukuje tego, na czym oprze nowy światopogląd. Unika konwersacji i pytań, na które mogliby odpowiedzieć jej rodzice. Rozczarowuje ją również ciotka. Nawet historia miłosna bohaterki oraz opowieść o wielkiej miłości Vittorii okazują się być czymś innym, niżby się wydawało.
Ostatnia płaszczyzna, o której chciałabym napisać to rodzina. Jeśli początkowo mamy do czynienia z obrazem kochającej się rodziny to bardzo szybko się to zmienia. Relacje, które pokazuje pisarka są bardzo powierzchowne. Pod idylliczną historią kryje się pogarda, wstyd, niezrozumienie, nienawiść i brak przebaczenia. Rodzice Giovanny czują wyższość nad resztą rodziny. A jednocześnie widać, że jej ojciec cały czas żyje słowami innych. Otacza się ludźmi, którzy mają przydać mu inteligencji i prestiżu. Buduje swój świat na pozorach, podczas gdy w środku pozostaje zakompleksionym człowiekiem, małym obrażonym na świat dzieckiem. Pęd do wiedzy i miłość do książek, które ukazuje autorka są windą do lepszego świata, ale nie rzeczywistym pragnieniem i zamiłowaniem. Jedynie Giovanna zdaje się szukać w lekturach odpowiedzi na nurtujące ją pytania.
Elena Ferrante "Zakłamane życie dorosłych" - moja opinia
Moje pierwsze spotkanie z twórczością tajemniczej pisarki było nad wyraz udane. Świetny styl i język oraz ciekawa historia pochłonęły mnie od pierwszych stron. Co prawda "Zakłamane życie dorosłych" to pesymistyczna książka o bolesnych dla czytelnika wnioskach, ale nie znaczy to, że nie prowokuje dyskusji i nie rodzi licznych refleksji. Dla mnie była punktem wyjścia do namysłu nad tym, co tak naprawdę jest w mojej codzienności prawdziwe, a co jest maską. Czym powodowane są moje pragnienia. Pięknie ukazane fragmenty dotyczące kształcenia przeplatają się z ciemnymi zakamarkami duszy ludzkiej, tworząc ciekawą i kipiącą od emocji całość. Giannina często irytuje, ale jej bunt jest ważny. Gubi się w meandrach własnych odczuć, obsesyjnego myślenia o wyglądzie, wybierania wszystkiego na przekór rodzicom. Budzi jednak współczucie, bo tak naprawdę w jej świecie nie ma miłości i prawdy. Ważniejsze są pozory i zdanie obcych niż troska o własne dziecko. Nawet jej idealna pierwsza miłość okazuje się prozaiczna i rozbija o bruk szarości życia. A jednak wydaje się, że wszystko, z czym dziewczyna się styka, umacnia ją i czyni kimś lepszym niż jej rodzice.
Co prawda zakończenie historii jest dla mnie jej najsłabszym punktem, którego do końca nie rozumiem, ale zdecydowanie jest to powieść, która daje do myślenia. Wytyka słabości, błędy, niedostatki charakteru. To dość druzgocąca diagnoza dorosłego świata, w którym nic nie jest takie, jakie się wydaje. Warto ją jednak poznać, bo to przepełniona emocjami i gorzkimi wnioskami opowieść o tym, jacy są ludzie, jakimi my często sami się stajemy.
Elena Ferrante, Zakłamane życie dorosłych, przeł. Lucyna Rodziewicz-Doktór, wyd. Sonia Draga, Katowice 2020.
Dość pesymistyczna wizja świata. Osoby dorosłe mogą sobie porównać własne odczucia z rzeczywistością z książki.
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, czy to nie bardziej prawdziwa niż pesymistyczna wizja. Każdy z nas w czasie dorastania rozczarowuje się światem. Zauważa, że wcale nie jest tak kolorowo, prosto i wspaniale. Ale często też bywamy mile zaskoczeni, gdy okazuje się, że coś jest o wiele lepsze niż się nam wydawało. Giannina szukając siebie odkryła, że ludzie noszą maski, ale doceniła też wagę nauki i książek, dochodząc do tego sama. Nauczyła się również doceniać prostotę i uważnie obserwować ludzi. To trudna lekcja, ale wartościowa.
OdpowiedzUsuń