Peadar O'Guilin "The Call. Inwazja" - Recenzja
"My zmieniliśmy Sídhe w potwory, teraz oni robią potwory z nas. A to przecież ludzka rzecz, nieprawdaż? Zawsze tak było. Bombardujemy i niszczymy innych. Doprowadzamy ich dzieci do śmierci głodowej i dziwimy się, kiedy zwracają się przeciw nam z podobnym okrucieństwem." - s. 227
W przerażającej rzeczywistości, w której codzienność to oczekiwanie na zbliżające się nieuchronnie wezwanie dobre chwile są ogromnie pożądane. Nessa zwyciężyła. Przechytrzyła Sídhe, ocaliła życie, do tego zyskała zdumiewającą zdolność. Złożyła swoje świadectwo i wydawało się, że odtąd będzie mogła spokojnie żyć. Założy rodzinę z ukochanym Anto, do którego właśnie jechała. Przyszłość jawiła się naprawdę pięknie. Dziewczynie jednak nie dane było cieszyć się szczęściem. Została pojmana i oskarżona o współpracę z wrogiem. Jej niepełnosprawność stała się oczywistym dowodem na to, że przetrwała tylko dzięki układowi z Wróżym Ludem. Nie pomagają tłumaczenia, że nastolatka walczyła ze wszystkich sił i stosowała to, czego uczono ją w szkole. Nikt nie przyjmuje do wiadomości, że ktoś taki, mógł dać sobie radę w okrutnej krainie wroga. Kara dla niej może być tylko jedna, odesłanie do Szaroziemi, gdzie niechybnie zginie.
Anto niedługo cieszy się spokojem. Wprost z przystanku, na którym czeka na swoją ukochaną zostaje zabrany do specjalnej jednostki. Chłopiec, który brzydzi się przemocą i nie może pogodzić ze zdeformowaną ręką, którą przepełnia agresja, nie jest najlepszym kandydatem na żołnierza. Czasy są jednak nieubłagane i nie można wybrzydzać. Na nastolatka będzie czekać nie tylko wyzwanie pokonania samego siebie i własnych przekonań, ale również bolesnych opinii o ukochanej. Wśród zawirowań związanych z głównymi bohaterami pojawiają się Sídhe. Irlandia się zmienia. Czekają już nie tylko wezwania, ale inwazja ludu, pragnącego powrócić do świata, z którego został wygnany. Nikt nie łudzi się, że tak piękni jak okrutni mieszkańcy Szaroziemi odpuszczą. Nie cofną się przed niczym, by opuścić przerażające miejsce wygnania i powrócić na Zieloną Wyspę. Czy Irlandczykom uda się wygrać i ocalić swoją przyszłość? Jaki los spotka Nessę, dla które Wróży Lud ma specjalny plan.
Druga i ostatnia część książki Peadara O' Guilin'a zaskoczyła mnie nie tylko wartką akcją, ale przede wszystkim ogromem okrucieństwa i cierpienia. Wydaje się, że piękno Sídhe jest tak wielkie jak ich bezduszność. Zastanawiało mnie to, czy bezwzględność i krwiożerczość tego ludu jest wynikiem frustracji, złości, nienawiści do ludzi, którzy wygnali ich do Szaroziemi, czy tacy zawsze byli. Autor zarysowuje bowiem ogromny dysonans między tym, jak postępują względem człowieka a radością, jaką czują będąc w Irlandii. Wydaje się, że są wówczas całkiem inni. Sam Anto zadaje sobie pytania, kto tak naprawdę uczynił ich takimi, jakimi są. Ważną rolę odgrywa w książce również kwestia dotrzymywania obietnic, z czego słynie Wróży Lud. Peadar O'Guilin porusza szereg kwestii, które są ważne w życiu, jak prawdomówność i zaufanie do ukochanego człowieka. Wiara pokładana w innych ludziach, współpraca. Bohaterowie zmagają się z samotnością, bólem, strachem, cierpieniem, ale nie poddają się. Są zahartowani dzięki wieloletniemu treningowi. Wiedzą jak walczyć o życie. Rezygnacja nie jest częścią ich natury, nawet gdy są fałszywie oskarżani czy muszą przełamywać swoje słabości. Sympatia, miłość, nadzieja miesza się tu z nienawiścią, złością, chęcią przetrwania za wszelką cenę, altruizm z egoizmem.
Zdumiewają opisy potworów, które wyłaniają się z wyobraźni autora. Tworów ludzko-zwierzęcych, cierpiących i zmuszonych do zadawania cierpienia. Łaknących go i jednocześnie pragnących nie krzywdzić innych. Sídhe są mistrzami okrucieństwa, łącząc dążenie do mordu z pozostawieniem nieszczęśnikom ich prawdziwej natury, świadomości tego, co robią. Szaroziemia to kraina bólu, który zdaje się nie mieć końca. Piekielna, okrutna, atakująca powietrzem, wodą, roślinami, zwierzętami, tworami wroga i samymi mieszkańcami tej krainy. Mam wrażenie, że drugi a zarazem ostatni tom przygód Nessy jest mroczniejszy, bardziej wypełniony przemocą niż pierwsza książka autora. Jednocześnie pojawiają się w niej refleksje nad tym, co tak naprawdę się stało. Sama zastanawiałam się, czy ludzie nie mogli żyć w zgodzie z Sídhe. Choć zabrakło mi odpowiedzi na wiele pytań, to "The Call. Inwazja" podobało mi się. Nie gustuję w mrocznych, ociekających przemocą i cierpieniem historiach, ale odwołanie się do irlandzkiej mitologii, dobry język, wartka akcja, nietuzinkowi bohaterowie i sam pomysł na książkę, bardzo oryginalny w dzisiejszym świecie, w którym pojawia się tak wiele powielonych historii, sprawiły, że pochłaniałam szybko kolejne strony. Nawet zakończenie, choć wolałabym, by nie było tak owiane tajemnicą przypadło mi go gustu.
Zdecydowanie "The Call. Inwazja" nie jest dla młodszych czytelników. Za dużo tu mroku, bólu, przemocy, ciemności i bezwzględności. Wiele sytuacji jest wprost przerażających, starszym jednak może dać do myślenia. Książka stawia bowiem ważne pytania, czy wygląd czasami nie bywa złudny? Czy nie jest tak, że nieraz sami przyczyniamy się do tego, że inni stają się źli? Czy potrafimy uwierzyć drugiemu człowiekowi, nawet jeśli wydaje nam się, że logika mówi coś innego? W końcu, jak wielkie zaufanie pokładamy w drogich nam ludziach? Powieść Peadar'a O'Guilin'a jest zdecydowanie frapująca, dobrze napisana, z charakterystycznym autorowi rozmachem, wielką wyobraźnią. Wciąga i nie pozwala się oderwać do ostatniej strony. Jeśli szukacie dobrej młodzieżówki, która dostarczy wam wielu wrażeń, polecam.
A na koniec mała dygresja. Podczas targów miałam okazję rozmawiać z autorem i przede wszystkim to bardzo miły człowiek, szczerze zainteresowany językami, próbował wielu słów. Nasza dyskusja dotyczyła akurat mrocznej wyobraźni Peadar'a oraz leworęczności, gdyż oboje jesteśmy właśnie leworęczni. Ucieszyła mnie ogromnie dedykacja, taka w pewnym sensie osobista i fakt, że pisarz próbował mnie nauczyć słowa "leworęczny" po irlandzku :). Takie spotkania są właśnie najlepsze :).
Peadar O'Guilin, The Call. Inwazja, przeł. Agnieszka Kalus, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2018.
Komentarze
Prześlij komentarz