Lidia Tkaczyńska "Kobieta z klasą. O wizerunku kobiety i kreowaniu własnego stylu. Praktyczny poradnik dla kobiet" - Recenzja
"Przez odpowiednie zestawienie fasonów, kolorów i deseni możemy optycznie wydłużać, skracać, wyszczuplać lub poszerzać elementy sylwetki. Zniwelujemy w ten sposób jej niedoskonałości i uzyskamy dużo korzystniejsze wrażenie całości. wyważona sylwetka zawsze będzie budziła pozytywne skojarzenia i będzie przyjemna dla oka." - s. 26
Sięgając po poradnik "Kobieta z klasą" myślałam, że dostanę garść rad, ciekawe treści, nie tylko dotyczące sposobu ubierania się, ale także zachowania. Coś, co będzie innym tytułem na blogu. Przyznam, że dużo myślałam o tej recenzji. Potrzebowałam trochę czasu, by emocje opadły a tekst zawierał to, co najważniejsze i co potencjalny czytelnik powinien wiedzieć.
Moda nieustannie się zmienia i faktem jest, że należy z niej wybierać to, co pasuje do danej osoby. Nie każdy będzie dobrze wyglądać w konkretnych fasonach, długościach, kolorach lub nawet ich odcieniach. Nie znaczy to jednak, że trzeba od razu iść pod prąd. Lidia Tkaczyńska przede wszystkim zachęca do określenia swojej sylwetki i dobierania ubrań, które podkreślą zalety i zamaskują słabe strony. W zależności od typu urody proponuje konkretne kolory mające za zadanie uwydatnić barwę oczu i odcień skóry. Pisze o tym, że każda okazja ma swój własny dress code czyli wytyczne dotyczące ubrań, dodatków oraz makijażu. Zachęca również do odpowiedzialnych zakupów, umiaru w rozbudowywaniu swojej szafy. Przybliża zasadę kupowania uniwersalnych rzeczy, które można łączyć w różnorodne zestawy, zyskując wiele stylizacji przy minimalnej liczbie ubrań. Zaznacza także, że moda jest ulotna, przemija bardzo szybko, często jest dość specyficzna, kreowana przez różne marki, podporządkowana wielu trendom. Warto więc kierować się zdrowym rozsądkiem i nie przeciążać własnej szafy i konta.
Jeśli chodzi o powyższe zagadnienia, choć są mi znane dla niektórych okażą się pomocne. Mądry dobór strojów, może nie minimalizm, ale przemyślane zakupy, dobieranie garderoby adekwatne do figury, urody i sytuacji. Umiar w noszeniu dodatków i makijażu, to wszystko za co mogę dać "Kobiecie z klasą" plusa. Są jednak rzeczy, z którymi stanowczo się nie zgadzam. Autorka lubi używać wykrzykników, często moim zdaniem niepotrzebnych, jakby chciała jeszcze bardziej podkreślić prezentowane treści. Nie zgadzam się również z wieloma poradami zawartymi na kartach książki dotyczącymi tego, jaka jest elegancka kobieta. Dobrą rzeczą jest zachęcanie do dbania o siebie nawet w domu, ale pomysł by koszula stała się zwykłym domowym ubiorem wydaje mi się co najmniej chybiony. Nie wyobrażam sobie tego szczególnie w sytuacji sprzątania czy gotowania. Nakłanianie kobiety do biegania po domu w dyskretnym makijażu również nie jest czymś, z czym mogłabym się zgodzić. Jeśli ktoś ma na to ochotę, jak najbardziej, ale mówienie, że kobieta powinna to robić, nie jest dla mnie akceptowalne. Jak wspominałam, odróżniam dbanie o siebie od przesadnego zwracania uwagi na swój wygląd. Nie uważam również, że kobiety, która nosi sukienki czy spódnicę przed kolano, nie można nazwać elegancką. Jestem przekorna, więc zwrócę jeszcze uwagę na dwie rzeczy.
"Nie ma kobiety, która przechodząc obok wystawy sklepowej nie spojrzałaby na nią, by poznać nową tendencję. Niemal każda z nas od czasu do czasu przegląda jakiś dobry magazyn o modzie, żeby dowiedzieć się, co się aktualnie nosi." - s. 143
I tu mam problem, gdyż autorka generalizuje. Czemu? Ponieważ ja tak nie mam i znam osoby, które również nie przejmują się sklepowymi wystawami i wcale nie jest ich mało. Są świadome tego, czego potrzebują i wystawy sklepowe nie są dla nich żadnym wabikiem. Co do magazynów jest podobnie, nie zaglądam, nie tylko ja. W końcu rzecz, która najbardziej mi się nie spodobała. Pani Tkaczyńska pisze o kształtowaniu poczucia smaku, indywidualności, gdyż człowiek ma swoją godność, jest niepowtarzalny i nie powinien się stawać częścią anonimowej masy. Otóż, tu głośno zaprotestuję, gdyż po pierwsze godność człowieka sprawia, że nawet będąc w bardzo dużej grupie, nie jest w masie (samo nazwanie zgrupowania ludzi masą jest nie tylko niegrzeczne, ale i nacechowane pejoratywnie), po drugie pisząc coś takiego autorka przeczy sama sobie. Ludzie mniej lub bardziej wpasowują się w środowisko, grupy rówieśnicze, zawodowe lub inne, ale na pewno nie są częścią masy.
Podsumowując. Jeśli chcecie dowiedzieć się, jak określić kształt swojej sylwetki, typ urody, co do was pasuje, znajdziecie tu porady dotyczące doboru stroju, fryzury, dodatków, ubierania się stosownie do okazji. Szczególnie jeśli jesteście dość restrykcyjni pod względem mody. Myślę jednak, że część kwestii w tej książce jest po prostu oderwanych od życia, niedzisiejszych, wyolbrzymionych. Zrąb jest całkiem dobry, jednak rozwinięcie kuleje i trudno mi się z nim zgodzić. Czy skorzystacie z rad autorki? Zdecydujcie sami. Ja pozostanę przy swoim stylu, w którym nie mam zamiaru robić niczego na siłę.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Pomoc
Lidia Tkaczyńska, Kobieta z klasą. O wizerunku kobiety i kreowaniu własnego stylu. Praktyczny poradnik dla kobiet, wyd. Pomoc, Częstochowa 2016.
Komentarze
Prześlij komentarz