Nowa rzeczywistość - Robyn Schneider "Początek wszystkiego"
PRZEDPREMIEROWO
"Powiedz, co jeszcze należy zrobić?/ Przecież wszystko umiera zbyt prędko./ Powiedz, co ty zamierzasz zrobić/ Ze swoim życiem dzikim i cennym?" - s. 110
Gdy zobaczyłam okładkę myślałam, że to będzie jedna z tych prostych opowieści, które namiętnie pochłania się latem, odpoczywając przy nich. Taka niewymagająca historia o pierwszych miłościach, szkolnych niepowodzeniach i sukcesach, którymi zaczytywałam się, gdy sama chodziłam do gimnazjum i liceum. I po części tak było, jednak tylko po części.
Jedna nieudana impreza licealna, nerwowy wieczór, zawiedzione zaufanie i Ezra Faulkner musi wszystko zaczynać od nowa. Marzenia o stypendium sportowym, które miał otrzymać, bycie w składzie tenisowej drużyny, szkolna popularność okazują się przeszłością. Jest za to moc strasznych wspomnień z wypadku, pobytu w szpitalu, świadomość tego, co ominęło bohatera i samotność. Przyjaciele poza zdawkową kartką nie dają znaku życia, tkwiąc w swoim świecie, a chłopak sam musi radzić sobie z traumą, zaskoczeniem i poczuciem odrzucenia. Dla kogoś, kto był królem licealnego życia brak możliwości powrotu do sportu, jest bolesny. Ale gorsza jest świadomość tego, że będąc w nastoletnim wieku, trzeba używać laski, że ruchy ma się ograniczone, a zewsząd padają wymowne spojrzenia.
Pierwszy dzień w szkole na pewno nie należy do udanych. Chłopak zmaga się z własnymi, piętrzącymi się emocjami, ograniczeniami, musi przystosować się do nowej sytuacji i wielu zmian, które zaszły, gdy wracał do zdrowia. Dawni przyjaciele niby zachowują się tak jak zawsze, ale sam Ezra nie jest już tym samym chłopakiem, co poprzednio. Silnie odczuwa, że nie pasuje do swojej paczki. Na szczęście na horyzoncie pojawia się Toby, przyjaciel z dzieciństwa i jego grupa debatancka, która okazuje się całkiem interesująca. W szkole pojawia się także nowa dziewczyna Cassidy, jak się okazuje niektórym dobrze znana. Owiana legendą słynna królowa debat, która wygrywała wszystkie pojedynki a potem nagle zniknęła. Jej pojawienie się w Eastwood High to wielka zagadka, ale również szczęście dla byłego sportowca, któremu wpadła w oko, choć początek ich znajomości jest dość specyficzny. Ezra nie bez obaw wkracza do świata potyczek słownych, zyskuje nowych przyjaciół i szuka swojego miejsca a także pomysłu na to, co robić dalej. Przewodniczką po nieznanej fascynującej rzeczywistości okazuje się rudowłosa piękność, której cięty język i ostry jak brzytwa umysł nadają wszystkiemu całkiem innego wyrazu. Jak potoczą się losy chłopaka, który musi zacząć od nowa i dziewczyny z tajemnicą?
"Nigdy dotąd nie wyszedłem z lekcji z mózgiem na najwyższych obrotach dzięki temu, czego się właśnie nauczyłem, i chciałem delektować się tym uczuciem jak najdłużej. Jakby mój umysł nagle zyskał zdolność postrzegania świata na wyższym poziomie złożoności, jakbym właśnie uświadomił sobie, ile jeszcze jest do zobaczenia i do zrozumienia. Po raz pierwszy pomyślałem, że może studia wcale nie będą przypominać liceum, że może wykłady rzeczywiście będą coś warte (...)." - s. 106
"Początek wszystkiego" przyciągnął mnie okładką i obietnicą odpoczynku. Letni romans pomyślałam i postanowiłam przeczytać, bo potrzebowałam oddechu od cięższych historii. I faktycznie dostałam pozycję lekką, przyjemną, młodzieżową. Przypomniały mi się moje lata szkoły. Co mnie jednak zaskoczyło to fakt, że w niby banalnej fabule nagle pojawiają się przebłyski dydaktyki. Zafascynowanie wiedzą i tym, że edukacja jest ważna i może wciągać było dla mnie zaskoczeniem w tego typu książce, ale zostało to wplecione całkiem zgrabnie, wynikało z charakteru bohaterów, którzy żyją w świecie bardzo prostym, niemal dualnym. W Eastwood High panuje dość jasny podział na popularnych lekkoduchów, najczęściej związanych ze sportem, którzy nauką zbytnio się nie przejmują. Zajmują się byciem w centrum uwagi, imprezowaniem, utrzymywaniem swojego statusu. Po drugiej stronie czytelnik odnajdzie bohaterów z zespołu debat, którzy mają specyficzne usposobienie, zainteresowania, są postrzegani jako kujoni i hipsterzy, ale ich wiedza jest imponująca i co bardzo mi się spodobało, potrafią świetnie władać słowem. W skrócie starcie pustych i próżnych jak Evan czy Charlotte z intelektualistami, którzy do czegoś dążą. Co charakterystyczne w narracji prowadzonej przez głównego bohatera to właśnie Luke, Toby, Phoebe są szerzej opisywani i ukazywani jako osoby naprawdę ciekawe i warte poznania, mimo że niektórych zna krócej. Najbardziej zachwyca Cassidy, która ma odwagę wyrażać się zarówno przez strój, zachowanie jak i naprawdę inteligentne i cięte riposty. Dziewczyna ma imponującą wiedzę, ale nosi w sobie coś, co kładzie się cieniem na jej radosnym i oryginalnym charakterze. To ona sprawia, że świat staje się ciekawy i otwarty. Ezra jest postacią bardzo specyficzną, jako sportowiec stara się wpasować w swoje środowisko, choć wyraźnie od niego odstaje inteligencją i sposobem patrzenia na świat. Wpadek przygniata go i wywołuje bunt, jednak mimo trudnej sytuacji potrafi on odnaleźć się w potyczkach słownych i nauce.
Powieść Robyn Schneider to lektura lekka, ale i pouczająca. Rzecz o dorastaniu, szukaniu siebie samego, wadze edukacji, która choć nie zawsze daje od razu przepustkę do świetlanej przyszłości, to czyni nas tym, kim jesteśmy. To powieść o miłości, która pochłania na całego i wywołuje trzęsienie ziemi, zauroczeniu, w którym druga osoba wydaje się kimś zupełnie wyjątkowym. Chwilami historia przypominała mi "Szukając Alaski" Jonha Greena, pewnie dlatego że mamy tu tajemnice i bardzo charakterystyczną i inteligentną bohaterkę. Jest to także rzecz o rozczarowaniach, pogłębionym spojrzeniu na rzeczywistość, marzeniach, które rodzą się z czasem i odwadze do stawiania poważnych kroków. To także rozprawa ze stereotypem kujona i pokazanie, że często pierwsze wrażenie bywa mylne. Część tajemnicy udało mi się przewidzieć, jednak zakończenie mnie zaskoczyło, co jest dla mnie wyznacznikiem dobrej powieści. Podoba mi się przewrotność historii, która wyłania się na ostatnich stronach i odniesienia do literatury oraz szeroko pojętej wiedzy, za co autorka ma u mnie dużego plusa. Jak dla mnie bardzo fajne połączenie letniej fabuły z inteligentnymi rozważaniami, które świetnie czyta się nie tylko w ciepłe wieczory :).
Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu Otwarte.
Robyn Schneider, Początek wszystkiego, tłum. Aga Zano, wyd. Moondrive, Kraków 2017.
Piękna recenzja ;) ostatnio co prawda przeczytałam zbyt wiele książek młodzieżowych wiec narazie zrobię sobie od nich przerwe, kiedyś jednak na pewno po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dziękuję. Ja ostatnio czytałam dość dużo książek dla dorosłych, więc to była miła odmiana :) A co młodzieżowego czytałaś ostatnio? Pozdrawiam.
UsuńMasz rację, że okładka czaruje :) Przyciąga i cieszy oczy :)
OdpowiedzUsuńHistoria takiej niebagatelnej przemiany, wynikającej raczej z przypadku i konieczności, oraz zderzenia się z nową rzeczywistością, może zaskoczyć czytelnika oczekującego lekkiej lektury. Tematyka ta bowiem nie jest do końca lekka, ale może też otworzyć oczy na innych ludzi, w jakiś sposób pogłębić zrozumienie. Z drugiej strony opowieść w jakiś sposób jest właśnie lekka, chociaż z pewnością nie należy do niezobowiązujących :)
Na pewno autorka ma umiejętność lekkiego przedstawiania tematów, które przecież dają do myślenia. Czy Ezra się zmienił? Myślę, że po prostu w pełni uświadomił sobie, jaki cały czas był. Trochę szybciej wydoroślał, właśnie przez to, co go spotkało. A okładka, piękna po prostu i klimatyczna :) Pozdrawiam :)
UsuńTa okładka taka śliczna <3 A samą książkę z chęcią przeczytam :D
OdpowiedzUsuńZabookowany świat Pauli
Polecam, fajna lektura :)
Usuń