Kosmiczne wojaże - Remigiusz Mróz "Chór zapomnianych głosów" - Recenzja

z dedykacją dla Autora



Wyszła wraz z nimi na korytarz. Wszędzie było pełno rozbebeszonych ciał. Z przerażeniem obserwowała rozerwane ludzkie szczątki, które ciężko było zidentyfikować. 
Nagle poczuła gęsią skórkę jakby jej też ktoś mógł zrobić krzywdę. Kiedy usłyszała nieludzki głos, włosy zjeżyły się jej na głowie:
-Rah’ma’dul – przerażenie sięgnęło zenitu. – Już po ptokach – pomyślała czując dreszcze na plecach i zamykając książkę…

Powiem szczerze, że ostatni raz książkę spod znaku sci-fi czytałam mając naście lat i chodząc do gimnazjum. Potem jakoś nie ciągnęło mnie do tego gatunku. Jednak obok książek Remigiusza Mroza nie można przejść obojętnie, zwłaszcza, że spokojnie można kupować je w ciemno i na pewno będą to dobrze wydane pieniądze. 

Ludzkość od zawsze marzyła o przekraczaniu swoich granic. Począwszy od Dedala i Ikara, którzy zapragnęli latać, przez lądowanie na księżycu czy wysyłanie sond na inne planety, by zbadać na nich życie, aż po śmiałe marzenia kolonizacji kosmosu. Jednak większość kosmicznych książek i filmów nie jest optymistyczna. Za bohaterami albo biegają przerażająco i odstręczająco wyglądające kreatury, dyszące z nieraz niejasnych przyczyn chęcią mordu albo to sami ludzie wcielają się w rolę panów podbijających kosmos. Byłam ogromnie ciekawa, co zatem zaserwuje czytelnikom autor. 

Wyruszyłam więc w podróż kosmiczną z załogą a raczej niedobitkami załogi ISS Accipiter i muszę przyznać, że już od początku akcja powieści rusza pełną parą. Po przebudzeniu z kriogenicznego snu astrochemik Håkon Lindberg widzi nie piękną pielęgniarkę, ale dowódcę statku, którego ktoś lub coś pozbawiło życia. Po chwili poznaje jedyną osobę, która poza nim ocalała z kosmicznej rzezi, muzułmanina Diję Udina Alhassana. Przerażeni bohaterowie kierując się instynktem przetrwania postanawiają znaleźć sobie bezpieczne schronienie i przy okazji sprawdzić, co tak naprawdę się wydarzyło. Sytuacja jednak wygląda tragicznie, wszędzie stosy rozbebeszonych ciał i towarzyszące przeczucie, że w każdej chwili zza rogu może wyskoczyć na nich jakiś kosmiczny stwór, który przerobi ich na kaszankę. Mężczyznom udaje się jednak dotrzeć do mostka i nawiązać kontakt z inną jednostką, ISS Kennedy’m, który zostaje oddelegowany do pomocy Accipiterowi. Sęk jednak w tym, że od upragnionego ratunku załogę dzieli 50 lat hibernacji. Czy w tym czasie nieznana siła znów zaatakuje? A może Kennedy zdąży ich ocalić? Co dzieje się w kosmosie i jakie przygody czekają jeszcze na bohaterów?

Trzeba przyznać, że Remigiusz Mróz doskonale zbudował napięcie. Rozpoczął mocnym punktem i ani na chwilę nie pozwalał czytelnikowi odetchnąć, sukcesywnie budując napięcie, nie tylko zwrotami akcji, ale również przeskokami - początkowo między wydarzeniami na statkach, potem zaś pomiędzy grupami bohaterów. Tajemnicze, wywołujące dreszcze na plecach „Rah’ma’dul” ciągle zaprzątało mój umysł, który tworzył przeróżne teorie dotyczące jego znaczenia. Sami bohaterowie, doskonale skontrastowani ze sobą i niezwykle realni podbili moje serce, szczególnie zaś Dija Udin, którego charakter i odzywki wielokrotnie wywoływały uśmiech na mojej twarzy ;-). Akcja czasami przywodziła mi na myśl „Obcego” czy „Prometeusza”, zwłaszcza te wędrówki po statku, w którym czai się niezidentyfikowane zło. Podczas lektury czułam strach, gdy sytuacja rozwijała się, a ja miałam wrażenie, że zaraz skądś wyskoczy kosmita i zacznie kolejną rzeź. Schemat odwiecznej walki o byt osadzonej w kosmosie, starcia dwóch cywilizacji różniących się stopniem zaawansowania jest u Mroza nieco inny. „Chóru zapomnianych głosów” nie można określić jako kolażu czy kalki znanych już opowieści. Historia nie jest wtórna, to coś nowego osadzonego w popularnych ramach. Świetny język, wciągająca akcja, żywe dialogi, ciekawie opisane światy, o których chętnie dowiedziałabym się nieco więcej oraz zaskakujące wyjaśnienie zagadki, to niewątpliwe zalety tej książki. 

Smutno tylko, że jednak potwierdza się teoria, że kosmos jakoś nie sprzyja ludziom i nie jest specjalnie gościnnym miejscem. Że istnieje zakamuflowane zło, zdawać by się mogło w czystej postaci, którego obecności do końca nie jesteśmy świadomi. Trzeba się mieć na baczności, gdyż czyha ono ukryte… Nie ma jednak sytuacji beznadziejnych, z których nie dałoby się znaleźć wyjścia. 

Pomimo teorii czasoprzestrzennych, które ciężko mi było ogarnąć moim polonistycznym rozumem, ale pocieszam się, że bohaterom książki także sprawiały one problemy ;-) jestem pod ogromnym wrażeniem „Chóru zapomnianych głosów”, z którym spędziłam trzymające w napięciu chwile J. A na koniec, żeby równowaga w przyrodzie była, 
J   za poetycki tytuł książki 
L   za oczy zachodzące czarnym bielmem jakoś mi to nie grało.
   
Podsumowując, bez zdziwienia, książkę spokojnie polecam zarówno tym, którzy lubią kosmiczne opowieści, jak i tym którzy nie mieli z nimi jeszcze do czynienia. Naprawdę warto po nią sięgnąć!!! 


Remigiusz Mróz, Chór zapomnianych głosów, wyd. Genius Creations, wyd. I, Bydgoszcz 2014.

A na koniec mały bonus J






Komentarze

  1. I jaka jest ostateczna teoria Rah'ma'dul? I jak tu nie kochać Mroza? Już sie boję kolejnego uzależnienia, kiedy tylko ukaże się 'Kasacja'.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mogę powiedzieć, jak sprawa się wyjaśnia, bo nie chcę zabierać nikomu radości czytania, napomknę, że odpowiedź pada w tekście :).
    Co do uzależnienia od autora..., ja już jestem uzależniona :)))) i nie da się Go nie kochać, po prostu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz