Cztery oblicza cierpienia – Eric-Emmanuel Schmit „Intrygantki” - Recenzja




Będzie poetycko - takie myśli nasunęły się jej kiedy sięgnęła po "Intrygantki". Książki autora znała dobrze. Sięgnęła po znaczniki do książek, doskonale wiedząc, że na pewno się jej przydadzą.
- A więc, pora zacząć przygodę - pomyślała otwierając książkę i zanurzając się w świat dramatów... 

Cztery różne dramaty, cztery różne historie, jednak połączone ze sobą pewnymi tematami. Eric-Emmanuel Schmit po raz kolejny przedstawia złożone opowieści w sposób niezwykle przystępny. „Intrygantki”, bo o nich mowa są książką łączącą w sobie kilka zdarzeń, które wciągają i skłaniają do przemyśleń. 

„Noc w Valognes”

Kilka kobiet zostaje ściągniętych do podupadającej już posiadłości, przez Księżną de Vaubricourt. Żadna z nich nie wie, z jakiego powodu się tu znalazła, ani czego oczekuje od niej wysoko urodzona dama. Z czasem zagadka się wyjaśnia, a nić łącząca damy zostaje ujawniona. Pod przywództwem Księżnej postanawiają ukarać Don Juana, człowieka, który zranił każdą z nich i zmusić go do ustatkowania się u boku Małej, krewnej Księżnej. Jak to jednak bywa, serce nie sługa, a życie bywa przewrotne i okazuje się, że mimo cierpienia kobiety nadal ulegają czarowi uwodziciela i puszczają swoje krzywdy w niepamięć. Los mimo tego gotuje kobietom niespodziankę. Misternie ułożony plan legnie w gruzach, a damy będą w szoku metamorfozą, jaka zaszła w obiekcie ich westchnień. Czy Don Juan naprawdę się zmienił, czy po raz kolejny odegrał znakomicie swoją rolę w teatrze życia, przewidując wszystkie reakcje kobiet?

 Mocne charaktery bohaterów to niewątpliwa zaleta dramatu. Każda z niewiast bowiem inaczej reaguje na krzywdę, jakiej doznała i stara się poradzić sobie z cierpieniem na swój sposób. Hrabina de la Roche-Piquet staje się damską wersją Don Juana i bezpruderyjnie używa życia, Panna de la Tringle wyzwala swoje emocje w publikowanych książkach, Hotrensja de Hauteclaire staje się siostrą zakonną Bertylią od Ptaków i poświęca swoje życie Bogu, Pani Cassin zawiera związek małżeński, jednak czegoś w nim brak. Każda z nich nosi w sobie nieukojone rany wywołane oszustwem kobieciarza, dla którego nic nie znaczą poza anonimową zdobyczą odgrywanego po raz kolejny przedstawienia. Don Juan to bowiem cyniczny typ, który bez cienia współczucia wyjawia im, że niczym się od siebie nie różnią. By je zdobyć nie trzeba się było zbytnio wysilać, gdyż kobiety zawsze postępują w ten sam, niezmienny sposób. Teraz jednak sytuacja wygląda inaczej… Czy to co mówi i przeżył jest prawdą? Czy człowiek, który zdaje się nie mieć żadnych uczuć, może się zmienić? Czy miłość naprawdę przychodzi do każdego, gdy się tego nie spodziewamy? A może sprytny kochanek po raz kolejny usiłuje omamić kobiety, by wyjść cało z opresji?

„Noc w Valognes” to studium charakterów oraz ludzkiej psychiki. Autor doskonale pokazuje jak głęboko można skrywać marzenia i cierpienie oraz do czego prowadzą niezaleczone rany. Zakładanie masek oraz manipulowanie innymi to tylko niektóre z kwestii jakie porusza w swoim dramacie.

Kolejnym utworem jest „Gość”. Sztuka o psychoanalityku Zygmuncie Freudzie rozgrywa się w czasie, kiedy po ulicach Wiednia chodzą naziści a słynny lekarz i jego córka muszą podjąć decyzję dotyczącą ich przyszłego życia. Co prawda mają możliwość wyemigrowania, ale bohater nie chce podpisać lojalki, która jest przepustką do lepszego świata, podczas gdy inni giną i są traktowani przez Niemców jak zwierzęta. Momentem przełomowym okazuje się zabranie przez gestapo córki doktora. To właśnie po tym wydarzeniu pojawia się u niego tajemniczy człowiek – ni to uosobienie Boga ni szaleniec zbiegły z zakładu dla obłąkanych. Dość powiedzieć, że właśnie z tym tajemniczym jegomościem Freud prowadzi dysputę o samotności i cierpieniu każdego człowieka oraz istocie zła i istnieniu Boga, w którego trudno uwierzyć w przepełnionym niezrozumieniem, bólem czy alienacją świecie. A co dopiero w czasie, gdy niegodziwość pod przykrywką partii politycznej triumfuje i niszczy ludzkość. Odwieczne pytania o zło i Stwórcę oraz Jego interwencję pojawiają się na kartach dramatu i każą zastanowić się nad światem oraz sobą. Czytając „Gościa” do końca nie wiadomo, z kim tak naprawdę mamy do czynienia, czy to przez szaleńca przemawia Bóg, czy jest to jedynie próba czy Stwórca po raz kolejny schodzi na ziemię, by być blisko swoich dzieci.

„Knebel” krótki tekst o niezrozumieniu, inności, która jest niebezpieczna, cierpieniu i szukaniu wsparcia i akceptacji. Treść dramatu, nadpobudliwość i przerażenie bohatera, który boi się, że nie zdąży oczyścić się ze swoich lęków i obaw budzi w czytelniku współczucie. Poprzez historię zmarłego homoseksualisty, pragnącego miłości i zrozumienia ze strony rodziny, a zyskującego tylko odizolowanie od świata, podczas gdy najbliżsi czekają na jego śmierć Schmitt pokazuje, że nawet w obliczu odejścia bliscy nie zawsze są w stanie sprostać sytuacji, przebaczyć i kierować się sercem. Potrzeba wysłuchania i wyrzucenia z siebie emocji, które przez lata narastały w mężczyźnie i pozostały nieujarzmione splata się tu z pragnieniem zrozumienia, dlaczego został odrzucony przez rodziców, którzy nie potrafili go zaakceptować. Jego cierpienie spotęgowane jest bólem spowodowanym obawą o ukochanego, dla którego nie jest on w stanie być ostoją i ulgą w ostatnich chwilach życia. 

Tekstem dotykającym zła w świecie jest ostatni dramat „Szatańska filozofia”. Przedstawia on pogrążonego w depresji diabła, który nie może znaleźć sposobu na pognębienie ludzkości i rozszerzenie swoich wpływów. Kataklizmy, wojny, konflikty, bieda, nienawiść, zawiść oraz wszelkie inne pola jego działania nie są już wystarczające. Zło panuje, ale nie rozszerza się tak, jakby tego żądał szatan. Tymczasem przybywają do niego trzej poddani, którzy z radością stwierdzają, że znaleźli lek na jego bolączki. Rozwiązanie tak idealne, że nie może się nie przyjąć…

Eric-Emmanuel Schmitt w „Intrygantkach” nieraz w sposób humorystyczny czy za pomocą poetyckich metafor lub symboli ukazuje to, co w życiu najważniejsze. Odwołując się do religii oraz filozofii rozważa najistotniejsze zagadnienia ludzkiego życia. Pisze o potrzebie miłości, która nie zawsze jest rozumiana i akceptowana w swojej postaci. Rozważa problem cierpienia zarówno jednostkowego jak i powszechnego oraz jego wpływu na życie. Odwołuje się do zagadnienia istnienia zła na świecie oraz jego rozprzestrzeniania się. Na warsztat bierze również kwestię dotyczącą wolnej woli i reakcji Boga na totalitaryzm, tematów którymi zajmowała się większość literatury po Oświęcimiu. Pragnie dotrzeć również do samej istoty Boga, Jego miejsca i roli w życiu człowieka. 

Klarowny język, ciekawa fabuła, odwołania literacko-filozoficzne, złote myśli i cele puenty a nade wszystko stawianie pytań i wywoływanie refleksji u czytelnika to zalety ”Intrygantek”, które łączy wątek cierpienia i intrygujące tematy. Autor nie rości sobie prawa do jedynych poprawnych odpowiedzi. Zostawia swoich czytelników z zadaniem znalezienia własnych rozwiązań i snucia przemyśleń, co do przedstawionych problemów i tematów. Sygnalizuje pewne kwestie zostawiając resztę w rękach odbiorcy. Ten nienachlany, subtelny, momentami metaforyczny styl w połączeniu w głębokimi treściami, lekkim humorem i zachętą do podjęcia wysiłku intelektualnego stanowią to, co lubię w twórczości autora najbardziej. 


Eric-Emmanuel Schmitt, Intrygantki, tłum. Wawrzyniec Brzozowski, wyd. Znak litera nova, Kraków 2013.

Komentarze

  1. Uwielbiam Smitta. Na pewno przeczytam. Absolutnie zachęcająca recenzja.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za miłe słowa :) Ja też ogromnie lubię Schmitta. "Intrygantki" omawiałam na zebraniu Dyskusyjnego Klubu Książki i powiem, że było ciekawie :). Polecam też "Zapasy z życiem", recenzja jest na blogu :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz