Natalia Sońska "Paragraf na miłość" - recenzja

 


Prawnik musi mieć gadane i być sprytny. Widzieć więcej, by dobrze rozegrać sprawę. To nie jest łatwy zawód. To nie jest praca dla miękkich ludzi. Trzeba być odpornym na stres, przemoc, dużo szokujących rzeczy i trochę też na ludzi. Najlepiej jeszcze, gdyby było się pracoholikiem, bo nie ma tu sztywnych ram godzinowych. Telefon dzwoni o każdej porze dnia i nocy, każdy jest najważniejszy, a przeglądanie akt, wycieczki w sprawie widzenia i przygotowywanie linii obrony są czasochłonne.

"Serce łomotało mi teraz w piersi tak, jakbym przebiegła maraton. Albo przynajmniej trasę jego porannego joggingu. Dlaczego zaczęliśmy nagle uprawiać grę słów, zamiast skupić się na omówieniu sprawy? Owszem, był przystojny, ale przecież... no chyba nie byłam tak powierzchowna. Polubiłam go, to fakt, ale już dawno żaden mężczyzna tak mnie nie omotał." - s. 210

Wymagająca praca nie gra z jednoznacznymi myślami oraz buzującymi w ciele hormonami. Nie jest dobrze, gdy przyciąganie jest trudne do opanowania, a słowna gra rozpoczyna się i staje preludium do konkretniejszych kroków. 

Gdzie iskry lecą

Dla Judyty praca prawnika to chleb powszedni. Choć często irytuje ją wiele rzeczy, nie zmieniłaby ścieżki zawodowej i nie oddała swojej luksusowej i dopieszczonej do granic możliwości kancelarii. Sądowe potyczki to dla bohaterki pestka. Zwłaszcza, że nie da sobie w kaszę dmuchać. Temperament pani adwokat i jej niewyparzony język, co prawda przysporzyły jej już nieraz kłopotów, ale w tym zawodzie trzeba być twardym. Są jednak kwestie, wobec których mięknie, szczególnie jeśli idzie o pomoc rodzinie i przyjaciołom. To właśnie przez to wikła się w sprawę przyrodniego brata – lekkoducha, który sprytnie wykorzystuje bogatego ojca i sprawnie manipuluje wszystkimi. Zgadza się również pomóc mężowi kuzynki, który popada w poważne tarapaty.

Piotr to zupełne przeciwieństwo młodej pani adwokat. Cierpliwy, o niemal stalowych nerwach (przynajmniej na pozór), wie jak radzić sobie z trudnymi przypadkami i nie dawać sobie wejść na głowę. Doskonale wykształcony buduje swoją pozycję, pracując dla dużych klientów, dzięki którym prowadzi wygodne życie. Ciężko jednak stwierdzić, że często korzysta z dobrych zarobków, bo podobnie jak Judyta jest pracoholikiem.

Łączy ich wspólna sprawa. Mecenas od prawa gospodarczego i jego koleżanka po fachu od spraw karnych. Od początku widać, że łatwo nie będzie. Nieufność klienta wobec Judyty, która pojawia się na prośbę jego żony, jest rażąca. Przekonanie, że wszystko, co padnie w sprawie zostanie przekazane małżonce wpływa na sytuację i sprawia, że od początku współpraca z klientem i współobrońcą nie układa się najlepiej.

Sytuację gmatwa również to, że Piotr okazuje się niezwykle przystojnym mężczyzną, który jest elokwentny, pociągający i inteligentny. Ma w sobie to, coś, co wywołuje w Judycie kosmate myśli, choć i ona nie jest obojętna panu mecenasowi. Iskry lecą jak wióry w tartaku i choć oboje opierają się chemii, jaka między nimi jest, ciężko im nie rzucać podtekstami i nie dawać się podejść własnym żądzom. Czytając, zastanawiałam się, czy porzucą w końcu konwenanse i dadzą się porwać chwili? Czy będą w stanie zapomnieć o wszelkich uprzedzeniach? Jak skończy się coraz bardziej pogmatwana i nieciekawa sprawa?

„Paragraf na miłość” – moja opinia

Dwoje ludzi po przejściach. Ona sparzyła się i nie chce wchodzić w kolejny związek z kimś z branży, bo wie czym to skutkuje. Ploteczki, uśmieszki i problemy, gdy wybranek znajdzie się po drugiej stronie sali sądowej. On raczej luźno traktuje relacje damsko-męskie. Od razu mówi, na czym mu zależy, żeby nie było niedomówień. A jednak podczas lektury gdzieś w tle drga coś, co każe myśleć, że chodzi im o coś więcej niż tylko dobra chemia i przyjemność. Bo przecież nie mogą być aż takimi cynikami, prawda?

Prawnicza powieść Natalii Sońskiej pokazuje nieco inne oblicze twórczości autorki. Jest pikantniej, bardziej konkretnie. To już nie zwiewna, romantyczna historia, ale całkiem dosadna opowieść o ludziach, których życie nie głaska po głowie. Potrafią zakląć, rzucić niezłą porcją mięsa, gdy trzeba obchodzić się z wiecznie niezadowolonymi klientami. Umieją gasić pożary i wiedzą, czego chcą od życia. A jednak czasem zachowują się jak nastolatkowie, którzy po raz pierwszy przeżywają zauroczenie, popełniając kolejne gafy, zapominając języka w gębie czy rzucając infantylne teksty.

Z drugiej strony znają się na miłosnej grze. Czarują i uwodzą, choć w moim przekonaniu Piotrowi idzie to zdecydowanie lepiej. Jest, jak mawiają na jednym z moich ulubionych kanałów YT, „szał uniesień”, są podteksty, wyobraźnia skierowana w bardzo konkretną stronę. Nie brak w tym wszystkim i humoru, a to istotne. Co najważniejsze, nie przewracałam oczami w trakcie lektury, ani nie czułam zażenowania, co jest częste przy scenach erotycznych. Choć jak zawsze w literaturze i filmie miłosny apetyt i umiejętności odbiegają od realności.

Bohaterowie są ładni i zdecydowanie mają charakterki. Judytę da się lubić za to, że czasami coś palnie, cięta riposta przyjdzie jej za późno, czy po prostu zrobi coś lekkomyślnego. Piotr zaś zyskuje tym, że potrafi odnaleźć się w sytuacji i nie ma przerośniętego ego. Jest akcja, która sprawnie przeplata się z życiem prywatnym i zawodowym bohaterów, pozwalając ich lepiej poznać oraz całkiem niezłe drugoplanowe postaci.

Jeśli szukacie lekkiej powieści o parze interesujących prawników, pomiędzy którymi iskrzy „Paragraf na miłość” powinien przypaść Wam do gustu. Będziecie się dobrze bawić, choć zakończenie da Wam popalić. Pani Natalio, w takich momentach się nie kończy! Dobrze, że kolejna część już wychodzi. 

Natalia Sońska, Paragraf na miłość, wyd. Czwarta Strona, Poznań 2023. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona.




Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Wydawnictwem Czwarta Strona. 

Komentarze

  1. Nie mogę sobie przypomnieć żadnej powieści prawniczej, którą bym czytała, więc to dla mnie bardzo świeża tematyka. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto. Poza książkami Natalii Sońskiej nasuwa mi się jeszcze seria z Chyłką Remigiusza Mroza. A ja już zacieram ręce na kolejny tom, który już do mnie dotarł :)

      Usuń

Prześlij komentarz