Anna Gibasiewicz "Merwina ze Srebrnej Góry" - recenzja

Literatura dziecięca nie jest mi obca ze względu na pracę. Dzięki niej od czasu do czasu sięgam po jakąś książkę dla najmłodszych lub nieco starszych. Baśnie jednak traktuję nieco inaczej. Lubię je czytać, bo pod pozornie prostą treścią przekazują dużo więcej niż się nam wydaje. Dlatego z radością objęłam patronatem kolejną książkę Anny Gibasiewicz. 

"- Czasami się boję, ale gdybym zatrzymywał się tylko na strachu i nie przezwyciężał go, nie byłbym tym, kim jestem. Każda chwila życia, nawet ta niebezpieczna albo trudna, jest cenna, bo jedyna, niepowtarzalna. Każda może czegoś nauczyć, jest darem, zdarzeniem, które już się nie powtórzy. Dlatego jeśli doceniamy to, czego doświadczamy, potrafimy pokonywać swoje lęki, a wtedy mamy w sobie radość serca." - s. 45

Kiedy można odnaleźć radość serca? Czy w ogóle można to zrobić? A co najważniejsze czym ona jest? Odpowiedzi na te pytania, znajdziecie w "Merwinie ze Srebrnej Góry". Zaprowadzi Was ona do miejsca, o którym marzy wielu.

Historia o niezwykłym królestwie

Wybierzcie się w podróż do Tesalii, pięknej krainy w której wszyscy są mile widzianymi gośćmi bez względu na ich stan majątkowy czy zajęcie. Z równą życzliwością traktuje się tu zarówno królewicza, jak i prostego malarza czy trubadura. Co więcej, królewna przyjaźni się z poddanymi i uczy dzieci czytać. Mali miłośnicy literatury mogą korzystać z zamkowej biblioteki, a rządzący nie tylko troszczą się o swoich poddanych, ale znają ich radości i smutki. 

Uciecha z dobrych rządów przeplata się z tą, którą wywołuje wspólne świętowanie, rozrywka dostarczana przez przybywających gości i panująca powszechnie dobroć względem drugiego człowieka. W takim królestwie nie ma miejsca na przygnębienie, ponieważ wszystko jest takie, jakie powinno być. Pewnego dnia jednak ukochana przez wszystkich królewna zapada na zdrowiu. 

Nie pomagają wspaniałe i zdrowe posiłki, różne leki przygotowywane przez nadwornych medyków. Merwina mimo usilnych starań i pogody ducha coraz bardziej traci siły. Na królestwo jak cień, pada smutek i lęk o życie ukochanej królewny. By uratować siostrę Adler wyrusza w długą i niebezpieczną podróż do największego medyka świata. W drodze po lek nie ominą go przeciwności losu, źli oraz niebezpieczni ludzie, ale i prawdziwi samarytanie. 

Czy jednak sława medyka odpowiada prawdzie? Czy nie lepiej czasem zaufać prostym, dobrodusznym ludziom? Czekając na powrót brata Merwina odwiedzi wujostwo. Spędzi tam niezapomniane chwile i pozna niezwykłego młodzieńca - Ewresa. Zrozumie również, że czasami życie układa się inaczej, niż tego pragniemy. A właściwe decyzje, wcale nie są prostą sprawą. 

"Merwina ze Srebrnej Góry" - moja opinia

Zawsze czuję radość po zakończeniu książki, która wywołuje liczne refleksje. Tak też było po lekturze baśni Anny Gibasiewicz, bo to głęboka historia nie tylko dla dzieci, ale i dla dorosłych. Taka, która pozwala zrozumieć, że nie wszystko można kupić, a nawet nie warto. Mądrze ukazuje, czym jest chciwość i sława i co może ona zrobić z człowiekiem. Z drugiej strony temu smutnemu obrazowi przeciwstawia się rzeczywistość królestwa Tesalii, w którym władców cechuje mądrość, dobro, życzliwość, hojność i miłość względem człowieka. 

To miejsce, gdzie każdy jest traktowany z równą wspaniałomyślnością i ciepłem. Jak jednak pokazuje baśń, nawet najpiękniejsze i najlepsze miejsce, nie jest wolne od trosk. Spacery na Srebrną Górę, wsłuchiwanie się w Gwiazdę Wschodu i kierowanie się dobrem bliźniego sprawiają, że Tesalia, jest królestwem, do którego chętnie byśmy się wybrali. Życie jej mieszkańców jest proste, właśnie dzięki temu potrafią cieszyć się tym, co mają i nie pragną więcej, niż potrzebują. Niezwykle ważna jest również bliskość z przyrodą, w której można znaleźć ukojenie, inspirację i piękno. 

"Merwina ze Srebrnej Góry" bardzo mądrze ukazuje, czym jest prawdziwa relacja między rodzeństwem. Adler pragnie pokonać swoje ograniczenia i nie zważa na niebezpieczeństwa, by pomóc siostrze. Jest gotowy oddać to, co ma najcenniejszego, by Merwina wróciła do zdrowia. Z kolei Ewres uczy młodą królewnę, że życie w strachu nigdy nie pozwala rozwinąć skrzydeł. Ważne jest działanie mimo niego, bo to ono prowadzi do rozwoju i pozwala nam stać się najpiękniejszą wersją samego siebie. Choroba nie jest łatwa, a odpowiedzi, które znajduje królewna proste, ale takie jest życie. Składa się z dobrych i gorszych chwil. A jak będziemy na nie reagować, zależy wyłącznie od nas. Zakończenie baśni jest niezwykle poruszające. Pozwala wytłumaczyć dzieciom bardzo trudne kwestie bez epatowania smutkiem i lękiem. Z jednej strony jest bowiem optymistyczne, z drugiej nieco melancholijne.

Jeśli szukacie dla dzieci dobrej i mądrej historii, szczerze polecam Wam "Merwinę ze Srebrnej Góry". Znajdziecie w niej wiele tematów do rozmów, które sprawią, że Wasze pociechy będą wiedziały, jak wybierać mądre rozwiązania i jak traktować innych. Wielowymiarowa treść wspaniale łączy się z delikatnymi ilustracjami, które przypadną dzieciom do gustu. Warto podkreślić, że książka jest starannie wydana. Twarda okładka, doskonałej jakości śliski papier, klimatyczne ilustracje łącznie ze wspaniałą i klasyczną treścią tworzą całość, która powinna zawitać na Waszych półkach. Wakacje to dobry czas na wspólną lekturę, a Merwina na pewno dostarczy Wam tematów do rozmów i piszę tak nie tylko dlatego, że to mój patronat. To, najkrócej rzecz ujmując, baśń z wysokiej półki, gdyż znajdziecie w niej wszystko to, co składa się na życie. 


Książkę możecie kupić TUTAJ.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Autorce. 

Anna Gibasiewicz, Merwina ze Srebrnej Góry, Inowrocław 2023.


Post powstał we współpracy reklamowej (barter) z Autorką. 

Komentarze