Podsumowanie czerwca 2023
Czerwiec minął mi bardzo szybko na różnorodnych lekturach. Było trochę książek dla dzieci, ale i literatury dla dorosłych. Nie zabrakło pierwszych lodów, świętowania, bo minął nam rok wspólnego życia i radości, choć narastające upały dały mi się we znaki. Lipiec okazuje się pod tym względem dużo intensywniejszy, ale mam nadzieję, że w końcu spuści trochę z tonu z dającymi w kość upałami. Wracając do książek udało mi się przeczytać:
- Lisa Aisato zachwyciła mnie swoimi ilustracjami już w "Śnieżnej siostrze", więc gdy Wydawnictwo Literackie miało promocję, skorzystałam i kupiłam, a potem zapoznałam się z "Życiem". Tekstu tam co prawda mało, ale i tak daje do myślenia, natomiast ilustracjami można napawać wzrok przez bardzo długi czas.
- Następnie zaintrygowała mnie książka neurologa Matteo Farinelli "Wycieczka po mózgu". Literatura popularnonaukowa dla dzieci jest po prostu wspaniała, bo w prosty i niezwykle ciekawy sposób tłumaczy wiele trudnych zagadnień. Tak było i tu. Mały neuron wybrał się na wycieczkę po mózgu, by świadomie zdecydować, w którym jego obszarze chce pracować. Krok po kroku poznawał kolejne funkcje najważniejszego organu. Autor klarownie i interesująco przedstawił zawiłe zagadnienia i urozmaicił wszystko swoimi ilustracjami. Świetna książka zarówno dla dzieci, jak i dorosłych.
- Kolejna lektura aktywowała moje pokłady zachwytu i wzruszenia. Komiks Bereniki Kołomyckiej "Malutki Lisek i Wielki Dzik. Tam" opowiadał o losach Liska, którego samotność została przerwana przez pojawienie się Dzika. Bohater nie był zadowolony z towarzystwa, zwłaszcza, że dziwny przybysz chciał się bawić i go naśladował. Gdy jednak pewnego dnia nie wrócił, Lisek z zaskoczeniem stwierdził, że mu go brakuje. To zaledwie jedna z przygód głównych bohaterów. Bardzo prosta treść i przepiękne, klimatyczne ilustracje, czego chcieć więcej.
- Do powrotu do mangi zachęciła mnie koleżanka z pracy, która czytała "Wielkiego Strażnika Biblioteki" Mitsu Izumi. Powiem Wam, że to niezwykle głęboka manga. Z mądrą treścią, o tym co ważne w życiu i wspaniałą grafiką. Dopracowane szczegóły, świetna kreska, a do tego świat, w którym książki to największe dobro, do którego każdy ma dostęp. Kiedy jednak coś jest nie tak, zjawiają się Kafny z Biblioteki Centralnej i robią porządek. Główny bohater Theo jest inny, z tego powodu społeczność go odrzuca, a on najbardziej pragnie poznawać nowe historie i marzy o bohaterze, który zmieni jego życie na lepsze. Dzięki spotkaniu z Kafnami zrozumie, że każdy jest kowalem własnego losu. A książka to dobro, którego nie można przecenić.
- O "Przędzy. W poszukiwaniu wewnętrznej wolności" Natalii de Barbaro słyszałam wiele. Oczywiście samych pochlebnych opinii, jaka to wspaniała książka, ile można z niej wynieść. Po wielkim sukcesie "Czułej przewodniczki", której nie byłam w stanie wysłuchać, przeczytałam "Przędzę" i nie rozumiem zachwytów. Ja wiem, że oczywiste rzeczy trzeba powtarzać, ale to co jest w tej książce to nie wiedza tajemna. Po lekturze kilku artykułów z najbardziej popularnych czasopism będziecie wiedzieli to samo. Ale tu ubarwione zostało to metaforami tkacza i łucznika. Poza tym wewnętrzną Królową Śniegu i jeszcze kilkoma postaciami, które już zdążyłam wyrzucić z głowy. Przewracałam oczami czytając tę lekturę i kompletnie nie rozumiem, skąd taka popularność, bo nic odkrywczego tu nie znajdziecie. Po prostu wszystkim znane rzeczy ubrane w jak dla mnie w kompletnie nieprzemawiającą do mnie metaforykę. Najgorsza książka tego miesiąca.
- Potem było na szczęście lepiej. Podczas wyjazdu czytałam nową powieść Joanny Szarańskiej. "Malarka wiosennych łąk" urzekła mnie klimatyczną okładką i treścią pełną wzruszeń, ale i psychologicznych spostrzeżeń oraz oczywiście Granicami, do których pojechałabym, rzucając wszystko. To historia o człowieczeństwie, ranach, błędach, ale i sztuce oraz pasji. Piękna, pełna emocji, ale i niepozbawiona humoru. Pisałam o niej TU.
- Potem diametralnie zmieniłam klimat. Było intensywnie, charakternie i trochę pikantnie. Prawnicza powieść Natalii Sońskiej była nieco inną odsłoną twórczości pisarki. Niebawem na blogu będę pisać więcej o "Paragrafie na miłość". Dwoje mecenasów pracujących przy jednej paskudnej sprawie, irytujący klient, niedomówienia, gra słowna, chemia i iskrzenie między bohaterami, a w tle morze. Z ciekawością czekam na kontynuację.
- Kolejny powrót do literatury dziecięcej zafundowała mi Anna Gibasiewicz za sprawą "Merwiny ze Srebrnej Góry". Mądra baśń o przykładnie i dobrze rządzonym królestwie Tesalii, ukazuje, że nawet najlepsi ludzie nie są wolni od trosk i problemów. Opowiada o chciwości, bezinteresowności, relacjach rodzinnych i poświęceniu, a także o tym, że najlepsze rozwiązania, nie zawsze są takie, jakbyśmy chcieli. Więcej o książce pisałam TUTAJ.
- Końcówka miesiąca upłynęła mi z kolejnym tomem Sagi Krynickiej czyli "Fantazjami niewinnych lat". Co tu się działo! Były radości i tragedie. Śluby i śmierci. Nieznośne dzieciaki i upragnione potomstwo. Rozbudowująca się Krynica, mąciciele i ludzie zaangażowani w swoją pracę. Skandale i awanse społeczne, ale więcej napiszę niebawem. A zakończenie..., chciałabym już wiedzieć, co Edyta Świętek zafunduje czytelnikom w kolejnym tomie.
- Zakończenie czerwca było z przytupem i to jakim! Kolejna lektura polecona mi przez koleżankę. Inteligentna, ironiczna, prześmiewcza, świetna! Choć to książka dla dzieci "Królewna chomik. Harriet niepokonana" Ursuli Vernon wbiła mnie w fotel. Bo to zupełnie inna fabuła niż możecie pomyśleć. Porzućcie zatem wyobrażenia o królewnach, które znacie i przygotujcie się na prawdziwą jazdę bez trzymanki, bo kogoś takiego jak Harriet jeszcze nie było!
A Wy co czytaliście w czerwcu? Podzielcie się swoimi lekturami.
Dla mnie "Czuła przewodniczka" też była wielkim rozczarowaniem i zupełnie nie rozumiem jej fenomenu. Chciałam sprawdzić "Przędzę", ale skoro tam też nie ma nic odkrywczego, daruję sobie.
OdpowiedzUsuń"Czułą przewodniczkę" zaczęłam słuchać w audiobooku i odbiłam się od niej po kilkudziesięciu minutach. Postanowiłam dać autorce jeszcze jedną szansę, ale to książka kompletnie nie dla mnie. Infantylna, złożona jakby z rad, które mogłyby ukazać się w prasie kobiecej. Przypomina to, co wszyscy wiedzą i to przypomnienie to jedyna dobra rzecz tutaj. Poza tym nie wnosi nic.
Usuń