Podsumowanie października 2023
Październik urzekł mnie kolorami i piękną pogodą. Przyjemnymi, zimnymi porankami, błękitnym niebem, zupą dyniową, którą udoskonaliłam i aromatycznym leczo. Zapachem palonych świec, nielicznymi, powolnymi chwilami, które łapałam całą sobą. Był nacechowany polityczną gorączką, której nie udało mi się ustrzec, zakupami oraz klimatycznymi lekturami.
Choć czasu było mniej, bo przygotowanie do spotkania autorskiego z Grzegorzem Piątkiem i rozpoczęcie pewnego projektu pochłaniającego bardzo dużo chwil poza pracą, udało mi się przeczytać naprawdę dużo. Zatem, oto moje październikowe lektury.
- Miesiąc rozpoczęłam od przygotowania do spotkania. "Sanator. Kariera Stefana Starzyńskiego" Grzegorza Piątka, przybliżył mi postać prezydenta stolicy, który ze zwykłego urzędnika i doskonałego organizatora, stał się legendą. Rzadko czytam o politykach, ale książka laureata Paszportu Polityki 2023 podobała mi się i pozwoliła lepiej poznać Warszawę.
- Następnie sięgnęłam po książkę, która została wielokrotnie nagrodzona. "Gdynia obiecana. Miasto, modernizm, modernizacja 1920-1939" była wyjątkową lekturą. Grzegorz Piątek stworzył niezwykłą biografię miejsca, które miało być synonimem dostatku, szczęścia, bogactwa i nowego początku. Które mamiło wizją szklanych domów Żeromskiego, a tak naprawdę skazało ogromnie wiele istnień na nędzę, pracę w koszmarnych warunkach, brak dachu nad głową. To jedno oblicze, które boli i odrzuca. Jest jednak drugie - prężnie rozwijającego się miejsca, nowego punktu strategicznego odrodzonej Polski, raju dla sprytnych i wykształconych. To historia o dorabianiu się, mieście - żywym organizmie, ale też o ludziach z ich przywarami i zaletami.
- Następnie sięgnęłam po młodzieżowy horror. "Zabójcza gra" miała mnie wystraszyć i stanowić doskonałą rozrywkę. W istocie powieść Cynthii Murphy była przewidywalna, schematyczna, rozwleczona. Znajdziecie w niej trochę klimatu, ale nawet twist na koniec mnie nie przekonał i w zasadzie nawet nie wystraszył. Plus za trzy płaszczyzny akcji i gry. Minus za wykonanie - przeciągnięte sceny, mało akcji, bohaterów, których nie da się polubić. Do przeczytania dla rozrywki, dla kogoś kto nie lubi się bać ok, ale bez szału. O fabule krótko pisałam tutaj, możecie zajrzeć.
- Nie myślałam, że książka dla dzieci może być tak klimatyczna, ale Phil Hickes, zna się na rzeczy. "Aveline Jones i Duch z Malmoutch" to kwintesencja powieści grozy dla młodszych nastolatków. Owszem, dla starszych fabuła jest przewidywalna, ale te strachy na wróble, ten przenikający ziąb, porywisty wiatr, chłodny i nieprzystępny morski klimat, aż czułam go na sobie. Do tego miłośniczka książek, niemal wyludnione miasto, czego chcieć więcej? O powieści tutaj.
- Do dziś zastanawiam się czy bardziej mnie ta powieść zdenerwowała czy zadziwiła. Słuchałam jej w wersji audio podczas wykonywania obowiązków domowych i wciągnęłam się w historię. Chciałam wiedzieć, o co w niej chodzi. Od czego się zaczęło. "Dzikie serce" z jednej strony było opowieścią o surowym życiu na Alasce. O codziennych obowiązkach, marzeniach, współegzystowaniu z przyrodą. Z drugiej zaś w tę historię wpleciony został wątek fantastyczny, momentami niesmaczny. Chłodna relacja bohaterki z matką, jej osobliwe potrzeby, kierowanie się domysłami. Liczyłam na odpowiedzi, ale Jamey Bradbury ich poskąpiła. Osnuła wszystko mgłą tajemnicy i zostawiła czytelnika z niewiadomą i dość smutnym zakończeniem. W kilku słowach o fabule pisałam tu.
- Długo czekałam na "Szalik. O Wisławie Szymborskiej dla dzieci" Michała Rusinka i nie zawiodłam się. Z książki dowiedziałam się mnóstwa ciekawych rzeczy o noblistce. Ogromnie spodobały mi się fragmenty jej dziecięcych utworów oraz perypetie, które przeżywała. Sekretarz Szymborskiej w bardzo przystępny sposób przybliżył młodym czytelnikom poetkę. Ukazał ją jako miłą, ciekawą i pełną pomysłów osobę. Uzupełnieniem świetnego tekstu były fragmenty rękopisów, obrazków, kolaży artystki oraz ilustracje Joanny Rusinek.
- O "Kobiecie w czerni" słyszałam wielokrotnie. Przygotowywanie kolejnego numeru bibliotecznego magazynu dało mi szansę, bym w końcu sięgnęła po powieść Susan Hill. Sielankowy, świąteczny początek nieco mnie zdziwił, lecz po nim nastała historia właściwa. Dzieje pewnego prawnika, który przybywa na pogrzeb klientki kancelarii i ma uporządkować jej sprawy. Dom znajduje się na odludziu i jest odcinany od lądu przypływem. Wzbudza także niewytłumaczalny lęk i niechęć miejscowych. Sytuację komplikuje pojawienie się wychudzonej kobiety w czerni. Niedomówienia mieszkańców, lekkomyślne zachowanie głównego bohatera oraz narastające napięcie, sprawiły, że czytałam tę książkę z dużym zainteresowaniem. To dobra powieść grozy, dla tych, którzy nie lubią bać się za bardzo.
- Uwielbiam czytać o książkach, bibliotekach i bibliotekarzach. Musiałam zatem sięgnąć po "Zaczarowaną Panią Bibliotekarkę" Elizy Mikulskiej i powiem szczerze, że nie rozumiem autorki. Stworzyła postać, która budziła lęk i odrazę. Kobietę z krwawymi paznokciami, odpychająco zimnymi oczami i rękami, która nie uśmiechała się, nie integrowała z ludźmi. Opis, jaki zaprezentowała po prostu mnie rozwalił. Ja rozumiem, że ideą powieści jest ukazanie transformacji kobiety dzięki przyjaźni z dziewczynką, przełamywanie lęków i fobii, ale naprawdę musiało to zostać zrobione w tak przerysowany i łopatologiczny sposób? Książka ma wiele niedociągnięć, jak choćby to, że ludzie nagle stwierdzili, że głos bibliotekarki jest ładny (wcześniej się nie odzywała?) czy fakt, że nikt poza dyrektorem nie pamiętał jej imienia (jemu też przyszło to z trudnością, więc mówił do niej po prostu pani?). Co prawda polubiłam bohaterki, ale boli mnie to, że nie ma tu cienia zaufania do dziecięcej inteligencji, a postać bibliotekarki, która i tak obrośnięta jest stereotypami (stara panna z kotem, kokiem i okularami uciszająca każdego i przerażająca, gdy spóźni się ze zwrotem książki), wypadła tutaj bardzo źle.
- Kolejnym moim wyborem był komiks Milesa Hymana na podstawie opowiadania Shirley Jackson. "Loteria" to jeden z najbardziej zaskakujących tekstów, jakie pojawił się na łamach "New Yorkera". Ciekawie było poznać jego graficzną interpretację i to w wersji krewniaka autorki. Ogromną wartością dodaną powieści graficznej jest przedmowa, odsłaniająca nieco tajemnice rodziny.
- To była bardzo pluszowa i potrzebna lektura. "Być jak kapibara" (no bo kto by nie chciał, prawda?) Micheli Fabbri to piękna dziecięca książka o tym uroczym zwierzątku. Przedstawia ono swoją filozofię, przynależność gatunkową, sposób życia. Krótki tekst dopełniają piękne ilustracje. Całość jest zabawna i pozytywna.
- Niecierpliwie czekałam na "Zabawy literackie" Wisławy Szymborskiej. Pochłonęłam je bardzo szybko, uśmiechając się i podziwiając talent, który widać już było w dzieciństwie poetki. Dzięki publikacji mogłam przeczytać więcej altruików, limeryków, lepiei, ale i poznać odwódki, kiziostychy, a nawet słownik wyrazów obelżywych. Pełną wersję recenzji znajdziecie tutaj.
- Zastanawiałam się, jak potoczą się losy mieszkańców Krynicy. Co będzie dalej z Aurelią, Matyldą, Teosią, Stanisławem i innymi. Z radością zabrałam się za lekturę "Porywów namiętnych serc". Edyta Świętek po raz kolejny zafundowała mi moc emocji i zaskakujących zdarzeń. Nie podejrzewałam, że wszystko pójdzie w tę stronę. Wojna znacząco wpłynęła na losy bohaterów, zmieniła ich diametralnie, sprawiła, że nic już nie było takie samo. Aż zacieram ręce na czwarty, ostatni już tom sagi.
Wpis, który zachęca do siegniecia po książkę i czytania :)
OdpowiedzUsuń