Podsumowanie lipca 2023
Chyba jeszcze nigdy nie udało mi się tyle przeczytać w ciągu miesiąca. Lipiec był pod tym względem wprost fenomenalny. Czytałam, słuchałam i poznałam wspaniałe i te bardziej prozaiczne historie. Były audiobooki, mangi, powieści, literatura dla dzieci. Zabrakło chyba tylko czegoś popularnonaukowego, choć w sumie książka o torebkach podpada pod ten typ. Poznałam 16 nowych tytułów, a oto one:
- W tym miesiącu przeczytałam 3 tomy "Wielkiego Strażnika Biblioteki" Mitsu Izumi. Piękna historia o tym, jak ważne są książki i życzliwość wobec drugiego człowieka oraz odkrywanie swojej drogi życia. Z zainteresowaniem śledziłam dalsze losy Theo, choć przyznam, że tom 4 był nieco nużący. Mnogość postaci, które trzeba było poznać i mało akcji sprawiły, że był to dla mnie najsłabszy z wszystkich. Serię jednak będę kontynuować, bo poza piękną kreską i dopracowanymi szczegółami, jest po prostu mądra i momentami wzruszająca.
- Po tę książkę sięgnęłam, ponieważ dochodziły do mnie słuchy, że jest całkiem inna - zarówno pod względem formy, jak i treści. Zgadzam się z tym. "Nikt o tym nie mówi" Particii Lockwood to jazda bez trzymanki i koszmarny obraz społeczeństwa. Nadal mam nadzieję, że to przerysowany, a nawet karykaturalny wizerunek, a jednak coś pesymistycznie mi szepcze, że niestety tak wyglądają rejony internetu, w które się nie zapuszczam. Jeśli tak jest, świadczy to o nas ekstremalnie źle.
- Co prawda nie załapałam się na akcję SQN, ale skorzystałam z kodu, który miał Pigout i kupiłam ebooka. "Reina Roja. Czerwona Królowa" miała rozłożyć mnie na łopatki. Nie powiem, by tak było, ale cenię i szanuję Juana Gomeza Jurado za to, że stworzył pełnokrwistych bohaterów, wymyślił skomplikowaną intrygę, zdobył się czasem na humor, a do tego kupił mnie pierwszym zdaniem. Nie było tak, bym nie mogła oderwać się od lektury, choć ze strony na stronę robiło się coraz ciekawiej. Fabuła jest dobrze skonstruowana, język dobry, bohaterów da się lubić. Interesująca lektura, która zachęciła mnie do sięgnięcia po kolejne tomy.
- Tę pozycję poznałam w formie audiobooka podczas prac domowych. Historia "Pisarki" jest prosta. Mamy dwie bohaterki, słynną i poczytną pisarkę Laurę Rutę oraz młodą adeptkę pisarstwa, która pragnie się wybić i ma fioła na punkcie tej pierwszej. Joanna jest postacią zakompleksioną i lekko przerażającą. Jeśli dodamy do tego zniknięcie autorki thrillerów to zapowiada się całkiem niezła, choć wydawać by się mogło przewidywalna fabuła. Nic bardziej mylnego. Magda Stachula buduje napięcie, ale ta historia kompletnie mnie nie kupiła. Nie polubiłam się z żadnym z bohaterów, nie czułam niepokoju podczas lektury, fabuła mnie nie porwała, a zakończenie było nie tylko słabe i nierealne, co rzekłabym od czapy. Jeden z najsłabszych tytułów, jakie poznałam w tym roku.
- Od czasu do czasu lubię sięgać po książki popularnonaukowe dla dzieci i młodzieży, bo można dowiedzieć się z nich mnóstwa ciekawych rzeczy, o których mi się nie śniło, gdy chodziłam do szkoły. Tym razem poszłam w stronę mody i przeczytałam "Jej wysokość torebka" Joanny Bojańczyk. Poznałam dzieje torebki, najsłynniejsze modele, ale zabrakło mi większej ilości treści. Zamiast wielkich stron zapełnionych rzeczami, które mogą znaleźć się w danej torebce, wolałabym przeczytać o sławnych ludziach, którzy je nosili albo o procesie ich powstawania. Pomysł dobry, szkoda tylko, że wykonanie nie obfitowało w więcej informacji.
- Ursula Vernon podbiła moje serce postacią Harriet Chomikowskiej. Królewna zupełnie inna niż wszystkie wywołuje uśmiech na mojej twarzy za każdym razem, gdy o niej pomyślę. Drugi tom "Królewna Chomik. Myszy i magia" to kolejna przygoda głównej bohaterki, która znudzona i żądna przygód postanawia pomóc mysim księżniczkom. Z wrodzoną sobie "subtelnością" i niewyparzonym językiem Harriet rusza do boju. Duża dawka humoru, ironii i kolejna reinterpretacja baśni, która zapewni Wam rozrywkę. Żałuję, że następne tomy nie zostały wydane po polsku.
- Kontynuując lekturę książek dziecięcych, sięgnęłam po drugi tom Strażników Zamku Penhallow, czyli "Zaginiony skarb" Holly Webb. Tym razem Pola budzi chińskiego psa i poznaje dzieje jego właścicielki. Tajemnica Zielonej Damy, brata Li-Mei oraz dawnych dziejów zamku po raz kolejny rozbudzają wyobraźnię dziewczynki.
- O tej książce było głośno. Miałam ochotę na coś z dreszczykiem, więc wypożyczyłam z biblioteki "Szkołę aniołów" Toniego Hilla. Historia mocno mnie wciągnęła. Przeplatające się ze sobą trzy opowieści zazębiały się i tworzyły całkiem dobrą całość. Z wielką ciekawością śledziłam losy dziewcząt w Szkole aniołów, w której zaczęły dziać się naprawdę niepokojące rzeczy. Historia szpitala psychiatrycznego również intrygowała. Najmniej urzekł mnie wątek miłosny. Fabularnie jest naprawdę dobrze i klimatycznie. Językowo i stylistycznie również. Bohaterowie mogliby być mniej enigmatyczni, ale nie będę narzekać. Rozczarował mnie jedynie sam koniec. Domyśliłam się rozwiązania, ale coś co nazwałabym dodatkowym finałem, sprawiło, że to kolejna książka, którą zaliczam do świetnie napisanych, ale mających problemem z zakończeniem. Sądząc po tym, co autor serwuje przez całą powieść, mogło być dużo lepiej.
- Co to była za pokręcona książka! "Zawsze mieszkałyśmy w zamku" Shirley Jackson czytała jedna z bohaterek powieści młodzieżowej, która mocno mnie poruszyła. Dużo o niej myślałam i w końcu udało mi się po nią sięgnąć. Po "Nawiedzonym domu na wzgórzu" spodziewałam się grozy, ale to co dostałam było zupełnie inne. Dwie kobiety i jeden starzec mieszkający w domu. Tylko jedna osoba, która go opuszcza. Gęsta, nieprzyjazna atmosfera w miasteczku, niepokojące piosenki, słowa przesycone wrogością. Bohaterka, którą od samego początku podejrzewa się o najgorsze. Od pierwszego słowa czuć, że coś tu jest mocno nie tak. Wizyta kuzyna jest jedynie zapalnikiem wydarzeń, które pokazują ludzką nienawiść, głupotę, strach, efekt poczucia bezkarności i wcielania się w rolę sędziego. To książka dziwna, nieco odrealniona, fragmentaryczna, ironiczna, niepokojąca, duszna. Taka, której do końca nie jest się w stanie zrozumieć. A jednocześnie doskonale napisana i niezapomniana. To swoista gra z czytelnikiem, doskonała gra.
- Pozostałam w klimacie osaczającego niepokoju i przesłuchałam "Dom głosów" Donato Carissiego. Po raz kolejny się nie zawiodłam. Do Pietra Gerbera - psychologa dziecięcego pracującego za pomocą hipnozy zgłasza się dorosła kobieta, która twierdzi, że zabiła swojego brata. Opowiada o rodzinie z ogromnie niepokojącymi zasadami, które od razu każą myśleć, że coś mocno tu nie gra. Opowieść tajemniczej pacjentki oraz jej działanie stają się coraz bardziej przerażające. Zagrożona wydaje się rodzina lekarza i on sam. Jaki sekret skrywa Hanna? To, w jakim kierunku prowadzi czytelnika autor to prawdziwy majstersztyk. Wszystko w tej historii jest powiązane i prowadzi do doskonałego finału.
- Pochłaniam wszystko, co napisze Michał Książek, do którego zapałałam czytelniczą miłością od lektury "Drogi 816". Tym razem pisarz i przyrodnik mocno mnie zaskoczył "Atlasem dziur i szczelin" czyli opowieścią o niezłomnej przyrodzie w wielkim mieście. To niemal poetycki hołd oddany upartym i odważnym roślinom wyrastającym z każdej możliwej szczeliny oraz zwierzętom, które przełamały swój strach przed człowiekiem, zadomawiając się w najdziwniejszych miejscach stolicy i innych dużych miast. Wspaniała, pełna ciekawostek oraz terminów, które warto poznać. Napisana z pasją, miłością, szacunkiem i podziwem.
- Holly Webb wkręciła mnie na tyle mocno, że zapoznałam się z "Ukrytymi schodami" czyli trzecią odsłoną Strażników Zamku Penhallow. Poza zagadką niezwykle smutnego, pluszowego psa obserwujemy pierwsze dni Poli w nowej szkole i towarzyszący im stres. Zdobywanie przyjaciół, zajęcia pozalekcyjne, ścieranie się charakterów, a w tym wszystkim opowieść o dzieciach, które w czasie wojny znalazły się z dala od domu.
- O najnowszej powieści Zośki Papużanki "Żaden koniec" pisałam niedawno, więc odsyłam Was do tego tekstu. Znajdziecie go TUTAJ. Krótko - to trudna, bolesna, ale niepozbawiona ironii opowieść o ludziach powiązanych jedynie formalnie. Rodzinie, która jest nią tylko z nazwy, bo w zasadzie bohaterów można by nazwać grupą samotnych i pokrzywdzonych ludzi. Bawiąca się zarówno formą, jak i językiem, inteligentna, może nawet lekko brutalna, ale przemyślana i dopracowana.
- O Deanie Koontzu pisała ostatnio moja koleżanka. Opowiadała mi również o jego książce. Co prawda miałam zamiar zapoznać się z innym tytułem, ale w audiobooku znalazłam jedynie "Misterium". Autystyczny chłopiec, wybitnie inteligentny pies i człowiek, który nie zna granic i jest niczym drapieżnik, który musi zdobyć to, czego chce. Walka dobra ze złem z wątkiem paranormalnym w tle. Choć intrygująca, powieść nie do końca wpisuje się w moje klimaty. Chętnie poznam jednak inny dorobek autora.
Komentarze
Prześlij komentarz