O prozie Annie Ernaux
Przypisanie prozy noblistki do
jakiegokolwiek gatunku nastręcza pewnych trudności. Dwie wydane w 2022 roku
książki sytuują się na granicy prozy, wspomnień, biografii i próby
socjologicznego ujęcia społeczeństwa francuskiego oraz czasów dzieciństwa,
młodości i dorosłości autorki. To spojrzenie subiektywne, a jednak na tyle
szerokie, że pozwala wysnuć pewne wnioski o zachodzących zmianach, rewolucji
obyczajowej oraz pragnieniach części społeczeństwa. Czy można je nazwać
panoramą? Byłabym ostrożna z tak daleko idącymi określeniami. Ernaux jest
zakotwiczona w określonym miejscu, choć awansuje społecznie. Pisze z
perspektywy ludzi, którzy wywodzą się najpierw z małych miasteczek, gdzie
walczy się o przetrwanie, z robotników rolnych i fabrycznych, by wkroczyć w
świat inteligencji.
Kilka słów o „Latach”
W „Latach” daje się odczuć opis
upływającego czasu. Autorka nieco chaotycznie, za pomocą wycinków pewnych
sytuacji pisze o swoim dzieciństwie, nadal naznaczonym widmem II wojny
światowej, o której opowiadało się podczas spotkań. Doświadczona nieustającym
zagrożeniem i brakami ludność pamiętała, jakim wielkim szczęściem jest
dostatek. Annie Ernaux pisze o ciężkim losie rodziców, którzy pracowali od
świtu do nocy w sklepie i kawiarni, by zapewnić córce jak najlepsze warunki.
Dbali, by dostała wszystko, a jednocześnie nad opowieścią unosi się coś jeszcze,
co dokładniej wybrzmiewa w „Bliskich”. Widać różnice w edukacji i sposobie
postrzegania świata rodziców i córki.
Daje się odczuć bunt, który
narasta, walkę z poczuciem, by nie być gorszym od innych. Wkraczanie w zupełnie
nieznane rejony oddala autorkę od ojca i matki. Każe zupełnie inaczej spojrzeć
na dotychczasowe życie. Przed Annie Ernaux otwiera się nowy, fascynujący świat
kultury – filmów, muzyki, literatury. Zmienia się obyczajowość. To, co niegdyś
było piętnowane, powoli staje się zupełnie normalne. Rozluźnienie seksualne
pociąga za sobą konsekwencje. Wiele dziewcząt czeka na pigułki, chcą jak
mężczyźni bez lęku czerpać radość ze współżycia, pisze autorka. Polityka wpływa
na życie, ale zainteresowanie nią przypomina sinusoidę. Wzrasta i spada. Mówi
się o koloniach, wydarzeniach w Algierii. Pierwsze miłości przechodzą w
związek. Rozpoczyna się dorosłe życie, a w nim praca. Na świecie pojawiają się
dzieci. Rozpoczyna się nowy etap, w którym narratorka dostrzega rozbieżności w
swoim stylu życia i tym, co dla niej było ważne, a tym, czym żyją jej dzieci. Razi
ją brak doceniania życia i tego, o co walczyło i na co czekało jej pokolenie. Umierają
rodzice, trzeba budować świat na nowo. Czytając czuje się, że noblistka jest
jedynie jednostką – jej problemy są istotne, a jednocześnie nikną wobec
wydarzeń dziejących się we Francji.
„Lata” wydają się być spojrzeniem
na miniony czas. Próbą zdystansowania się wobec wszystkiego, co miało miejsce.
A może wyrosły z potrzeby przeanalizowania swoich czynów i wspomnień? Czy są
próbą uchwycenia upływającego czasu, zostawienia po sobie śladu dla potomnych?
Nie jestem w stanie odpowiedzieć na te pytania. Być może stanowią także próbę
stworzenia panoramy czasów, w których przyszło Ernaux żyć. Z jednej strony
pomagają zrozumieć przemiany zachodzące we Francji osobom, które nie
interesowały się polityką i nie śledziły życia społecznego, z drugiej mam nieodparte
przekonanie, że stanowią zaledwie część obrazu. Ich fragmentaryczność i
chaotyczność nieco niknie w bystrych obserwacjach autorki i dobrym języku, ale
dla mnie nadal pozostają po prostu dobrą relacją z życia.
Na kartach „Bliskich”
Nieco inną formę przyjmują
„Bliscy”. To bardziej intymna relacja, którą pisarka stworzyła w trzech etapach
– po śmierci ojca, matki i w 2010 roku. Każdy obraz przejmuje. Jest prywatnym
obrazkiem, który jednak pozwala wysnuć bardziej ogólne wnioski.
Ojciec – prosty człowiek, który
wyrwał się z pracy na roli. Aspirował do czegoś więcej i osiągnął swój awans,
jako pierwszy posiadając na własność nieruchomość. Nie zawsze rozumiał córkę,
ale uważał, że nigdy nie musiała się go wstydzić. Jego zachowanie i sposób
wyrażania się, o który dbał, bo lękiem napawała go myśl, że może wyrwać się
przy obcych z językiem ze swojego rodzinnego środowiska, były zadowalające. Żył
prosto, dużo pracował, nie potrzebował wiele. Zaskoczeniem było dla niego to,
że można się długo uczyć, nie wzbudzając zgorszenia, choć zawsze tłumaczył Anne
przed innymi. Mimo awansu, zawsze ciągnęło go do ziemi. Realizował się
uprawiając ogród. Nieraz musiał wracać do pracy w fabryce, czy rafinerii, by
utrzymać podupadający sklep. A jednak podczas II wojny światowej pomagał innym
przeżyć. Stworzył relacje z sąsiadami, znalazł swoje miejsce na ziemi.
Matka – porywcza, silna,
zdecydowana, dominująca. Nie bała się przeciwstawić innym. Nosiła się modnie –
zarówno pod względem ubrań jak i fryzury. Znała swoją wartość, co wielokrotnie
powtarzała. Była dumna z pracy w fabryce, choć siostry męża traktowały ją
pogardliwie. Dbała o rozwój kulturalny córki oraz to, by nie odstawała od
innych. Nie bała się jak mąż próbować eksperymentów z językiem. Wydawała się
bardziej ciekawa świata oraz chętna do tego, by iść wyżej. Nigdy nie migała się
od pracy, przejęła nawet większość obowiązków. Dążyła do tego, by być obeznaną
z wydarzeniami i kulturą. Chciała móc dorównać innym.
Siostra – zawsze w opozycji do
niej. Długo była tajemnicą, zagadką, o której nie mówiono. Przedwcześnie zmarła
z powodu dyfterytu była tym, czym jej następczyni nigdy nie miała szansy się
stać – grzeczną dziewczynką, prawdziwą świętą. A jednak to nie ona zrealizowała
marzenie rodziców. Nie ona została nauczycielką, przeszła do innego, wyższego
świata. Była cieniem, tym o kim się nie mówi, do kogo nie żywi się nawet uczuć
czy wspomnień, bo jak można to robić wobec kogoś , kogo się nigdy nie poznało.
A jednak nad tekstem do niej unosi się jedna nieznośna myśl – gdyby nie
odejście poprzedniczki, nie byłoby jej - Annie.
„Bliscy” powtarzają pewne treści,
które pojawiają się w „Latach”. Zawarte w nich portrety wydają się być chłodne,
ale wywołują emocje. Rodzą się z potrzeby – pożegnania, zrozumienia, zachowania
w pamięci, wyrzucenia z siebie uczuć, które towarzyszą odejściu bliskich –
wydaje mi się, że wszystko po trochu. Znów, to dobra proza, ale intymna, czasami
nazbyt – jakbyśmy ukradkiem podglądali czyjeś życie, wiedząc, że robimy to bez
pozwolenia. Teksty zmuszają do refleksji, są przepełnione smutkiem,
melancholią.
Moja opinia o prozie Ernaux
Mam problem. Na podstawie lektury
tych dwóch książek nie nazwałabym twórczości Ernaux wybitną – wiem, że to
jedynie mała część tego, co napisała, ale nawet wobec „Lat” i „Bliskich” nie
użyłabym tego stwierdzenia. Autorka bez wątpienia potrafi pisać. Czy jednak
wybija się na tle innych, wartościowych pisarzy? Jak dla mnie nie. Nie można mówić
o pełnej panoramie, bo brak tu elementów, czytelnik ma do czynienia zaledwie z
dwoma, trzema grupami społecznymi. Czy wszystkich można wrzucić do jednego
światopoglądowego worka? Zdecydowanie nie.
Proza noblistki jest subiektywna,
częściowa, wspomnieniowa. To opowieść jednego człowieka na tle wydarzeń i życia
innych ludzi. Krótka, szczegółowa, ale obejmująca tylko wycinek tego, co się
działo. Inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, rodzinna wręcz. Czy zaskoczyła
mnie czymś? Nie. Nie wydała mi się również oryginalna.
Ernaux warto czytać, bo poszerza
perspektywę czytającego. Nie jest to jednak doświadczenie, które zostawia
czytelnika oniemiałego, skłonnego do ponownego przemyślenia wielu kwestii. To,
jak wspomniałam teksty osobiste, które nie przekazują prawd egzystencjalnym
bardziej niż inne dobre powieści. Doceniam, jak najbardziej, ale do zachwytów
jeszcze bardzo daleko.
Komentarze
Prześlij komentarz