Klaudia Muniak "Nie zabiłam" - recenzja

PRZEDPREMIEROWO 



Rzut oka na zapowiedź i już wiedziałam, że ta książka może okazać się bardzo ciekawą lekturą. Pole do autorskich popisów było naprawdę szerokie. Temat już wziął mnie na haczyk. Poczułam się jak złowiona ryba i odpisałam, że chcę poznać tę historię. 

"Nowe środowisko zawsze działa na mnie w ten sam destabilizujący sposób, wręcz paraliżuje. Funkcjonowanie w grupie nieznanych mi osób jest dla mnie zwyczajnie trudne. Codzienne sytuacje stają się wyzwaniem, przyprawiają o drżenie rąk i kołatanie serca. Ręce pocą mi się tak, że czasem nie jestem w stanie utrzymać w nich przedmiotu, choćby własnej komórki. Z perspektywy kogoś, kto nigdy nie doświadczył tego typu trudności, brzmi to niedorzecznie, może nawet śmiesznie, ale moja blokada jest istnym koszmarem. A brak społecznego zrozumienia tylko umacnia te trudności, z czasem czyniąc je niemożliwymi do pokonania." - s. 32

Nie spodziewałam się, że będzie aż tak mrocznie. Autorka nie oszczędza czytelnika. Wrzuca go w świat niezwykle brutalny, pozbawiony nadziei, naznaczony wielkimi trudnościami. Powoli dopuszcza do prawdy o przeszłości bohaterki, którą przeplata teraźniejszymi wydarzeniami. Ze strony na stronę gęstnieje ciemność. 

Walka o siebie

Każdego dnia Sabina podejmuje nierówną walkę. Bierze leki, stara się znaleźć nową pracę, czeka na przelew i próbuje tak wydatkować zasiłek, by starczyło na wszystko. Spotyka się z psychiatrą, rozpoczyna terapię nowym lekiem. Choć wie, że jest bezpieczny, towarzyszy jej lęk. Lista skutków ubocznych wydaje się długa. Pacjenci, którzy z niego korzystają w ramach rządowego programu, objęci są specjalną opieką. Wszystko wygląda obiecująco, szczególnie, że lekarz prowadzący sam namawiał ją do udziału w programie, a dodatkowo koszty zarówno leku jak i wizyt u specjalisty pokrywa państwo. 

A jednak zawroty głowy, a potem podejrzenie o zabójstwo byłej kierowniczki, skłania dziewczynę do wiary w to, że coś jest nie tak. Program nagle wydaje się zbyt obiecujący, lek niesprawdzony, a lekkie trudności z pamięcią urastają do rangi dziur. Czy można wyprzeć z głowy to, co się zrobiło? A może farmakologia jest w stanie obudzić w człowieku demona, który może nim zawładnąć? Rojenia i przypuszczenia mnożą się w głowie Sabiny, wszak życie nauczyło ją jednego - może spodziewać się tylko czegoś złego. 

Jej przeszłość w końcu naznaczyła przemoc psychiczna i fizyczna. Ciągłe kłótnie, wydzieranie się, poniżanie, kolejne ciosy, agresja. W końcu tama pękła, a dziewczyna wyłączyła się. Czas spędzony w szpitalu spożytkowała na powrót do życia. Ale drżenie rąk nie ustaje, duszności są częste, nadmiar ludzi przeraża, szukanie pracy zadaje się ją przerastać, a sen często nie przychodzi. Wysunięte wobec niej podejrzenia nie tylko przywołują koszmarną przeszłość, ale kompletnie rozbijają psychikę Sabiny. Dziewczyna desperacko stara się zrozumieć, co się dzieje. Próbuje dojść do prawdy. Przekonać się, czy jej wątpliwości to jedynie rojenia przeciążonego i skrzywdzonego umysłu czy coś innego. Czy jedno wydarzenie z przeszłości, prowadzi do kolejnych? Co zrobić, gdy nie można ufać lekom, policji, lekarzom, a nawet samemu sobie?

Mechanizmy upadku

Zawodzi wszystko. Służby, które powinny stać na straży bezpieczeństwa, okazują się nieudolne. Słowo przeciw słowu. Brak działania, odpuszczanie, kierowanie się przeczuciami. Jeden błąd prowadzi do katastrofalnych skutków. Zawodzą lekarze, bo czy można ufać komuś, jeśli nie ma się pewności, że instytucja, którą reprezentuje ma czyste intencje? Wszystko jest ze sobą powiązane. Deficyt zaufania w jednej dziedzinie przenosi się na inną. Nawet najbliższe osoby, z czasem mogą wydawać się kimś innym niż początkowo się wydawało. 

W końcu sam człowiek. Ile jest w stanie znieść jedna osoba? Czy po najgorszym można odbudować życie? Starać się ułożyć wszystko na nowo? Czy każde słowo, gest, rana nie wracają, kiedy jest się osłabionym? Patrząc na Sabinę czułam gniew i wielki żal. Widziałam skrajnie zniszczonego człowieka, który resztką sił stara się wyrwać życiu choćby namiastkę normalności. Poczuć zaledwie okruch szczęścia, którego pragnie, ale w które, nauczony doświadczeniami, nie wierzy. Patrzyłam na osobę pojmowaną przez stereotypy, której przykleja się etykietki bez żadnego zastanowienia. Skazywaną na ostracyzm, bez zadawania sobie pytania, czy właśnie nie zabija się człowieka. 



"Nie zabiłam" - moja opinia

Z pozoru to tylko mocny thriller. Książka o tym, czy można mieć zaufanie do medycyny, lekarzy, firm farmaceutycznych, które nie są wolne od skandali. Trochę teorii spiskowych podgrzewa jeszcze atmosferę, bo przecież zawsze ktoś coś ukrywa. Napięcie zdecydowanie rośnie tu ze strony na stronę. W moim umyśle mnożyły się kolejne przypuszczenia, kto stoi za kolejnymi wydarzeniami. Ale choć niemal do ostatnich stron umiejętnie prowadzona fabuła jest wciągająca i rozpalająca umysł czytelnika, nie to uderzyło mnie najmocniej po zakończeniu książki. 

Najbardziej wstrząsnął mną wątek niszczenia człowieka. Ogromnego okrucieństwa, jakie można okazywać dziecku, ale też osobie dorosłej. Krzywd, które nigdy nie znikną, przez które cierpi się całe życie. Na przykładzie bohaterki doskonale widać, jak trudno żyć po czymś takim. Jak dysfunkcyjny społecznie staje się człowiek. Opresyjność codzienności jest ogromna. Każde zdarzenie może wytrącić z równowagi, wywołać falę lęku, kłopoty z oddychaniem, drżenie ciała, brak snu, skrajne wycieńczenie. Potrzeba poczucia bezpieczeństwa - to kluczowe pojęcie, które pojawiają mi się w głowie, gdy myślę o problemach Sabiny. Co dziwne, myślę o niej jak o prawdziwym człowieku. Przeraźliwie skrzywdzonej dziewczynie, która zbiera nawet najmniejsze okruchy dobra, ale której niezwykle kruche poczucie stabilności może runąć w jednej sekundzie. 

Klaudia Muniak zaskakuje mnie. Porzucam rozwiązanie zagadki, którą trochę udało mi się odgadnąć. Lekko rozczarowana, bo mam odczucie, że można było to skończyć bardziej spektakularnie. Ale nie to jest najważniejsze. Rozumiem rozwiązanie, bo pokazuje ogrom krzywdy, którą można wyrządzić. Bezduszność i strach ludzi. Ich bezwolność i cichą zgodę na przemoc. Nieludzkie poglądy i przerażającą przemoc. To mroczny świat, o którym wolałabym nie myśleć. A jednak nie mogę się z niego wyrwać. Wszystko wydaje się nazbyt realne. Czuję się, jakby Sabina istniała naprawdę, jakbym chciała jej powiedzieć, życzę ci żeby teraz było już tylko lepiej. 

Doceniam pomysł, świetną umiejętność nakreślenia świata osoby skrzywdzonej, zaburzonej, zagubionej. Podoba mi się oddanie głosu dwóm narratorom, powroty do przeszłości, które wiele wyjaśniają, wybiegi mające odwrócić uwagę czytelnika od prawdziwego rozwiązania. Samo poddanie w wątpliwość zaufania do leków, które wydaje mi się, czasem towarzyszy każdemu, co doskonale pamiętamy z niedawnych zażartych dyskusji. A jednak wątek choroby, krzywdy, cierpienia - Sabina - właśnie ona będzie tym, co zawsze będzie mi się kojarzyć z "Nie zabiłam". Co każe mi myśleć o tym, ile razy można nie zareagować w ciągu dnia i jakie to może przynieść skutki. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Czwarta Strona Kryminału. Współpraca reklamowa z Wydawnictwem Czwarta Strona Kryminału. 

Klaudia Muniak, Nie zabiłam, wyd. Czwarta Strona Kryminału, Poznań 2023. 

Komentarze