3 piękne historie miłosne na Walentynki
Święto Zakochanych - wszechobecne serduszka, pluszowe misie, czekoladki i czerwone róże. Z jednej strony trochę mnie to rozczula, z drugiej zastanawiam się, czy uczucie należy akcentować tylko w jeden dzień w roku? Jasne, dawanie sobie prezentów codziennie nie wchodzi w grę (chyba, że macie bardzo dużo kasy), ale o związek przecież dba się nieustannie. Małe, czułe gesty, pamięć o ważnych rocznicach, wspólny film wieczorem, wyjście od czasu do czasu, miłe słowo rano czy wysłuchanie się wieczorem. Nawet przy małej ilości wolnego czasu, da się celebrować chwile, które składają się na szczęście i dobre życie.
Dziś chciałabym opowiedzieć Wam o 3 różnych historiach, które skłaniają do myślenia o tym, co dla nas znaczy miłość.
1. Eric Segal "Love story" i "Opowieść Olivera" - czyli o miłości na smutno
Pisałam o nich w kontekście filmów, a dziś chciałabym opowiedzieć Wam o książkach. "Love story" ma dla mnie szczególne, sentymentalne znaczenie. Przepiękna muzyka, która czyni ten film niezapomnianym i udana gra aktorska. Chciałam zatem poznać literacki pierwowzór. Początkowo przyznam, że byłam lekko zawiedziona. Powieść jest nieco powierzchowna. Oto on - Oliver Barrett IV zakochuje się w w córce imigrantów Jenny Cavillieri. Wydaje się różnić ich wszystko. Pochodzenie społeczne, zapatrywania, sposób spędzania wolnego czasu. A jednak jest jak w myśl przysłowia, przeciwieństwa się przyciągają. Jest między nimi chemia, walka, docinanie sobie, To nieustanne ścieranie się, które świadczy również o uczuciu. Tylko na czym opiera się wybór bohatera? Czy to prawdziwa miłość, czy wyraz buntu wobec krytykowanych przez niego rodziców? Wbrew pozorom "Love story" nie jest jedynie o miłości romantycznej, to także opowieść o relacjach rodzinnych. Jej kontynuacja dała mi mocno do myślenia. Pokazała całkiem inne oblicze Olivera, który zmaga się z konsekwencjami pewnej sytuacji. To wgląd w życie człowieka, który szuka sensu, próbuje stworzyć siebie na nowo, przekonać się, kim jest naprawdę. To także obraz miłości pokazany od zupełnie innej strony niż w "Love story", a także spojrzenie na rodzinę zarówno tę prawdziwą, jak i przybraną.
Segal nie pisze wybitnym językiem. Książki czyta się szybko, dialogi często przypominają te, które znamy z życia. Poza bogactwem niektórych bohaterów i tym, na co mogą sobie pozwolić, książka jest bardzo życiowa. Zaskakują refleksje, szczególnie pojawiające się u kogoś, kto został wychowany w takim a nie innym środowisku. To nie jest wybitna literatura, ale zaskoczy Was właśnie postacią Olivera i refleksjami.
2. David Levithan "Każdego dnia" - czyli o uczuciu, dla którego oddajesz wszystko
To było jedno z największych zaskoczeń książkowych w moim życiu. Nie spotkałam jeszcze powieści dla młodzieży, która poruszałaby tyle tematów i to w sposób niezwykle szczery i inteligentny, przenikliwy nawet. Takie książki powinno się czytać w szkole, bo jest tu tyle rzeczy, o których można rozmawiać, że głowa mała. Wracajmy jednak do miłości. Jeśli ktoś z waszych znajomych zachowywał się dziwnie pewnego dnia, być może poznaliście A. Codziennie budzi się on w ciele innego równolatka. Nie narzuca się ludziom, których ciała zamieszkuje przez 24 godziny. Chce je spędzić, najlepiej jak potrafi, choć nieraz bywa to ogromnie trudne. Pewnego dnia coś się jednak zmienia. Poznaje Rhiannon, wobec której budzi się jego serce. Czy można żyć z kimś, kto codziennie fizycznie jest kimś innym? "Każdego dnia" to niebanalna powieść o odpowiedzialności za drugiego człowieka. Miłości, której się pragnie, która staje się swoistym zakotwiczeniem, dla której poświęciłoby się dosłownie wszystko. Jednocześnie to powieść o tym, czym jest relacja między dwójką ludzi. Na co stać drugiego człowieka. Trochę fantastyczna, ale głęboka i niezwykle wciągająca.
Nie przypuszczałabym, że tak dorosłe potraktowanie uczuć, strony fizycznej związku, szacunku do siebie i innych znajdę właśnie na kartach powieści młodzieżowej. Dość rzec, że jest znacznie lepsza i mądrzejsza niż wiele obyczajówek dla dorosłych, ba niż większość z nich.
3. Maria Paszyńska cykl "Cuda codzienności" - czyli naucz się doceniać to, co masz
Dwa tomy tej serii opowiadają o najzwyklejszych ludziach, którzy pokochali się od pierwszego wejrzenia i wyruszyli do wielkiego miasta, by zacząć tam wspólne życie. W ich codzienność wdziera się historia, która wiele zmienia, żyją wszak w momencie największej dziejowej zawieruchy. Ale nie o tym, chcę pisać. Ciszakowie są zwykłą rodziną, a jednak w małych gestach, znajomości reakcji drugiej osoby, w uśmiechach, codziennym poświęceniu widać prawdziwą miłość. To swoisty hołd oddany temu co wydaje się prozaiczne. Nie znajdziecie tu wielkich uniesień z kwiecistymi, wielostronicowymi opisami, ale poczytacie o codzienności, w której kryją się cuda. Te małe promyki szczęścia, czyniące życie niezwykłym, pięknym, a gdy jest ciężko znośnym. To miłość, w której można na sobie polegać. Piękna i dostępna dla każdego, o ile odnajdziemy właściwą osobę. A poza nią przeczytacie o związkach ich dzieci, dalekich od ideału, ale ważnych. Choć miłość głównych bohaterów uważam za najpiękniejszą.
A jakie są Wasze ulubione historie miłosne?
Komentarze
Prześlij komentarz