Magdalena Knedler "Narzeczone Chopina" - Recenzja



Wszyscy znają go jako genialnego twórcę. Jednego z największych Polaków i najsłynniejszych kompozytorów świata. Muzyka, którą tworzył jest niezwykła, pełna emocji, żywa. Jakim jednak był człowiekiem? Jak żył i w końcu jak kochał?

"Wciąż pamiętał włóczenie się po Warszawie śladami Chopina, czego nigdy wcześniej nie robił. Inaczej wyglądało to miasto, kiedy się na nie patrzyło cudzymi oczami. Patrzenie oczami Chopina było wyjątkowe. Krzysztof czuł, że ten człowiek rzeczywiście musiał mieć w sobie coś szczególnego. Wystarczyło zacząć o nim rozmawiać, wystarczyło spróbować poznać jego muzykę." - s. 16  

Miłość w wydaniu geniusza nie musi być łatwa. Bo czy zasadnym nie wydaje się pytanie, co jest na pierwszym miejscu? Prym wiedzie sztuka czy muza? W uszach tętni gorąca, rozpalona miłością krew, czy kolejne takty nowych utworów? W końcu czy ktoś, kto całego siebie oddaje pasji, potrafi stworzyć rodzinę? Czy jest w stanie myśleć o prozaicznych sprawach, jak utrzymanie bliskich, zajmowanie się dziećmi, gdy jego wyobraźnia podsuwa mu coraz to nowe utwory.

Pierwsza Miłość – Konstancja Gładkowska


Delikatna, rozmarzona a jednocześnie bardzo ciężko pracująca. Podskórnie wyczuwała, co w muzyce dobrego. Miała znakomity słuch i wielkie pragnienia. Włożyła mnóstwo trudu w to, by wyrwać się z nieciekawej sytuacji materialnej. Możliwość kształcenia głosu była nie tylko awansem społecznym i szansą na lepszą przyszłość, ale i jej wielkim marzeniem. Wiele wyrzeczeń i sił kosztowało ją zrealizowanie swojego pragnienia. Niewątpliwie pomógł w tym on – wybitny kompozytor, którego kochała cała Warszawa. Jego na pozór drobne gesty i podpowiedzi, tylko utwierdzały ją w tym, co wiedziała. Świat sceny stanął przed nią otworem.

Pierwsza miłość była delikatna, niewinna, ulotna, choć pełna młodzieńczych nadziei. Wielkie słowa, gorące pragnienia i marzenia o pięknej przyszłości. Ona skromna solistka i on sławny kompozytor. Wspólne spacery, momenty wykradane podczas akompaniowania śpiewaczce, gdy opiekunowie-przyzwoitki wychodzili z sali, stworzyły klimat tajemnego związku. Listy z przelanymi na papier zapewnieniami oraz uczuciami, przeplatały się z coraz trudniejszą sytuacją polityczną w Warszawie i zagranicznymi sukcesami pianisty. Trwała wierna, choć słowa blakły, wiadomości przychodziły coraz rzadziej, a w serce zakradała się niepewność. Słabnący wzrok i coraz gorsza sytuacja materialna dodatkowo utrudniały zawiłą już sytuację. Konstancja musiała dokonać niełatwego wyboru.

Odsłona druga – Maria Wodzińska


Panna z dobrego domu. Wykształcona, inteligentna, obracająca się w kręgu osób związanych ze sztuką. Była muzą Juliusza Słowackiego. Jego towarzyszką wypraw w góry. Bliską osobą, która wywarła na poecie niemałe wrażenie. Znajomość jednak zakończyła się dość niefortunnie. Opinia panny musiała być przecież nieposzlakowana, a przez pewien utwór plotek pojawiało się coraz więcej. Kilka słów w wierszu stworzonych na romantyczną modłę wywołało skandal. 

Fryderyka znała jeszcze jako dziecko. Ponowne spotkanie zaowocowało szybszym biciem serca. Zrozumienie dla jego talentu, pasji, wyróżniającej się muzyki, oczarowanie nimbem geniusza i wyglądem muzyka, znalazło odzwierciedlenie w uczuciu. Jako artystka rozumiała go lepiej niż inne, choć ich talenty były nieporównywalne. A jednak to jej portret stał się jednym z najsławniejszych obrazów przedstawiających Chopina. Snute na przyszłość plany pokrzyżowała nieprzychylność jej rodziców. Uznanie dla Chopina nie miało znaczenie, w końcu pochodził z niższej warstwy, a konwenanse obowiązywały. Nie wydawał się dobrą partią dla bogatej właścicielki ziemskiej. Warunek postawiony przez państwa Wodzińskich okazał się kluczowy. Muzyk pokazał, co liczy się dla niego bardziej.

Do trzech razy sztuka - George Sand

Była całkiem inna od swoich poprzedniczek. Czy pociągała go jej odmienność czy śmiałość? Pisarka, wolna kobieta, emancypantka. Nosiła się po męsku, dokładnie wiedziała, czego chce. Głośno mówiła o swoich potrzebach. Nie miała problemu z wolną miłością. To on wydawał się przy niej pruderyjny i nieśmiały. Pełne samotności i trudów dzieciństwo ukształtowało jej silny charakter. Mimo cierpienia, jakiego doznała, nie uchroniła się przed powielaniem błędów swojej matki i babki. Dla Chopina była kochanką, opiekunką, przyjaciółką, pielęgniarką. Dzieliła czas między pracę i pielęgnowanie muzyka, który coraz bardziej podupadał na zdrowiu. 

Znała jego upodobania. Dokładnie wiedziała, co lubi i kiedy powinien to dostawać. Czasami wręcz mu matkowała. Lubił jej córkę, co czasami powodowało spięcia, ale nie cała jej rodzina przekonała się do niego. To nie była usiana różami relacja. Bywało lepiej, ale nie brakowało i niezrozumienia między nimi. Społeczeństwo również krzywo patrzyło na ten związek. Zarówno ona jak i on mieli trudne charaktery. Znali swoją wartość i nie zawsze byli skłonni do ustępstw. Napięcie narastało, pojawiały się kolejne problemy, aż w końcu czara goryczy się przelała. Warunek został postawiony. 

Nieodwzajemnione uczucie- Jane Stirling

Oddała mu dosłownie wszystko. Czuwała nad jego pracą, porządkowała i przepisywała utwory. Organizowała występy, dbała by miał to, czego potrzebuje. Nadzorowała wydatki muzyka, pomagała mu finansowo. Podporządkowała swoją codzienność zaspokajaniu jego potrzeb i zachcianek. Mimo plotek, śmieszków za jej plecami oraz nadszarpniętej reputacji nie przejmowała się opinią innych. Zrobiłaby dla niego wszystko. Z największą pieczołowitością zajęła się spuścizną po Chopinie, dbając o to, by wszystkie rzeczy trafiły w odpowiednie ręce. Pragnęła, by pamięć o nim nigdy nie zaginęła, a do rodziny trafiły najważniejsze pamiątki.

Pragnęła miłości, której nie mogła zyskać. Kochała go bezinteresownie i nie było rzeczy, której nie poświęciłaby dla człowieka, od którego nie doznała za wiele dobra. Gdy o niej myślę, ogarnia mnie smutek i podziw dla jej oddania. Niezłomny charakter tej kobiety wytrzymał nawet jego twierdzenie, że zanudzi go na śmierć. Wiedziała, że nie była nikim bliskim, mam nawet wrażenie, że nie była nawet mile widzianą. Jej przywiązanie przeszło do historii. Zapamiętano ją jako wdowę po Chopinie, choć nigdy nie otrzymała tego, czego pragnęła najbardziej. Czy zyskała choć trochę ciepła z jego strony? 

O muzyku słów kilka

Z każdej relacji wyłania się inny portret człowieka, którego sednem życia była muzyka i uznanie. Fryderyk Chopin lubił być w centrum uwagi. Pragnął najlepszych warunków życia, sławy i poklasku. Był złotym dzieckiem, które przywykło do specjalnego traktowania i potrafił wykorzystywać swoją pozycję, nie mówiąc wprost tego, czego potrzebuje. Znalazł wokół siebie dobrych ludzi. Rozpalał kobiece marzenia i to również zaważyło na jego stylu życia. Żył dzięki innym, kobietom, które godziły się na bycie pielęgniarkami, opiekunkami, sponsorkami.

Był niecierpliwy i chłodny. Potrafił zapominać. Dystans robił swoje. Łatwo było go urazić, a gdy zamykał się w swoim świecie, nie istniało nic poza muzyką. Umiał być niedelikatny. Jako muzyk jawił się jako jednostka genialna, wrażliwa i wyjątkowa, jako człowiek bywał nieznośny, egoistyczny i porywczy. Z kart powieści wyłania się również jako niestały w uczuciach i zdystansowany kochanek. 

"Narzeczone Chopina" - moja opinia


Magdalena Knedler sięgnęła po temat, który ogromnie mnie zaciekawił. Przedstawiła nie tyle portret wybitnego kompozytora, ile kobiety, które darzyły go uczuciem. Pretekstem do snucia opowieści o wybrankach Chopina jest rozmowa dwóch dziennikarzy, z których jeden ruszył śladem kobiet muzyka. Każda z nich wywołuje w nim inne odczucia.

Z historii, których wysłuchuje, wyłania się obraz samych kobiet i ich miłości do Fryderyka Chopina. Pierwsze zachwyty, szybsze bicie serca, rozmowy, przeplatają się tu z trudnościami, zawiedzionymi marzeniami i przeświadczeniem, że kobieta zawsze pozostanie na drugim miejscu. Zaskakuje wyrozumiałość bohaterek, ich niesłabnący zachwyt nad obiektem miłości. Każda z nich mimo doznanego zawodu, tłumaczy Chopina. Nie ma pretensji, ani żywi urazy. Idealizuje swoje uczucie i tłumaczy, dlaczego jej historia miała właśnie takie zakończenie. Autorka tworzy portrety kobiet XIX wieku, ich marzeń, pragnień, nadziei, ale i ograniczeń oraz konwenansów. Wyłaniający się obraz jest miejscami przygnębiający. To albo opis kobiety walczącej o lepszą przyszłość czy przetrwanie albo salonowej lalki, którą tłamsi społeczeństwo i bezduszna obyczajowość. 

Pomimo różnego charakteru wszystkie bohaterki na pierwszym miejscu stawiają jego. To w stronę potrzeb Fryderyka wędrują ich myśli. Jedne poświęcają dla niego więcej, inne mniej, ale każda pozostaje pod ogromnym wrażeniem uwielbianego przez wszystkich muzyka. Największym smutkiem napawa historia Jane Stirling, kobiety, która ofiarowała mu wszystko, by nie dostać kompletnie niczego poza przykrymi słowami. Fryderyk Chopin to nie idealny obiekt uczuć, ale człowiek egoistyczny, stawiający siebie na pierwszym miejscu, zdający sobie sprawę z wrażenia, jakie robi na kobietach. Przypomina kapryśne dziecko, często impulsywne i zamknięte w sobie. Niestałe w uczuciach, zmienne, poszukujące nowych doznań, kochające życie. 

Jeśli myślicie, że otrzymacie gorący, pełen ploteczek romans, muszę Was rozczarować. Najnowsza powieść Magdaleny Knedler jest poważna, smutna, momentami ciężka. To opowieść o kobietach, które dają, ale nie dostają w zamian za wiele. Nie ma tu wielkich uniesień i westchnień, jest raczej proza życia przy chorym i ambitnym człowieku. "Narzeczone Chopina" to relacja problemów, zachcianek i sytuowania własnych uczuć na drugim miejscu. A jednocześnie to pełen szacunku zapis zakochania, szacunku i uwielbienia dla wybrańca. Boli to, że nawet opowiadając o swoich uczuciach, "narzeczone" schodzą na dalszy plan. Są mniej ważne, jak poboczni bohaterowie, choć to opowieść właśnie o nich. Dobry styl to niewątpliwa zaleta książki, ale nie dajcie się zwieść to nie lektura na dwa czy trzy popołudnia. Potrzeba czasu, by przejść przez historie, które dziś wywołują sprzeciw i gniew czytelnika i to wcale nie dlatego, że nie stawiają na świeczniku Chopina i nie ukazują go w różowych barwach, ale ze względu na jego stosunek do kobiet. To trudna i wymagająca lektura o zupełnie innym spojrzeniu na geniusza. Ciekawa, ale trudna.

Magdalena Knedler, Narzeczone Chopina, wyd. Mando, Kraków 2021.


Komentarze