Spacerowe rozkminy #19




Chłodny jesienny poranek. Słońce za oknem. Na oknie wrzosy i wrzośce. W powietrzu czuć już wilgoć i zapach ziemi. Siadam do biurka z kawą i staram się wyciszyć. Uwielbiam te powolne jesienne poranki, gdy wszystko wydaje się takie spokojne, choć ostatnio moje życie przypomina bieganinę. W końcu mogę wyciągnąć z szafy kolorowe rajstopy, założyć sukienkę i długi sweter. Kosz z kocami przy kanapie jest już w użyciu w chłodniejsze dni. Niedługo zaczną się deszczowe wieczory, w czasie których zasiadam z herbatą do lektury. 
Staram się łapać każdą chwilę, choć stolica ciągle wymusza na mnie pośpiech. W kuchni królują już jesienne potrawy pełne kolorów i aromatycznych zapachów. Coraz bardziej lubię zwykłe domowe czynności, w których dobrze się zagłębiać. Mam swój mały świat domowych obowiązków i wielki świat literatury, który znów się zmienia. 

Sezonowość lektur to dla mnie standard. Jesień od lat jest czasem nostalgicznych, często smutnych i trudnych książek oraz poezji. Tym razem dołączają do nich jeszcze dzienniki. Brandstaetter już czeka na półce gotowy do lektury. Przygotowuję sobie mały plan czytelniczy, choć pewnie jak to zwykle bywa, zrealizuję go jedynie częściowo. Czytam kilka rzeczy jednocześnie. Część na Legimi, część w papierze. Literatura pozwala mi czuć się naprawdę dobrze w każdym położeniu.



Spoglądam na zdjęcie, które zrobiłam kilka lat temu i tęsknię za górami. Bieszczady niedługo będą pokryte kolorami. W Tatrach już widać odcienie rudości, brązu, żółci, pomarańczu. Oddycham powoli i myślę sobie, że pomimo wszystkich trudności świat jest piękny. Ten całkowicie nieidealny, pokręcony obecnie, często niełatwy w codzienności świat ma w sobie powab, czar i budzi zachwyt. Co prawda coraz bliższy jest mi kontakt z naturą, cisza i chęć przebywania w jakimś odludnym miejscu, jednak i tu w gwarnej stolicy staram się mieć swoje oazy, które pozwalają mi odetchnąć. Nie byłam i nigdy nie będę mieszczuchem, kochającym tętniące życiem miasto, nocne atrakcje i pęd za sukcesem. Im jestem starsza, tym bardziej cenię sobie prostotę rzeczy, ubioru, sztuki jak i miejsc. Jest we mnie jakaś nostalgia za przeszłością. 

Włączam sobie SDM. Mam ochotę sięgnąć po Stachurę. Do pisania ostatnio przygrywa mi jazz, odkopuję stare piosenki, sięgam po klasykę lub nowości, które pisane są bez petard. Nawet na YT szukam prostych przekazów, natury, wartości. Dobrze mi w zaciszu literackiego świata, który nie kusi młodych ludzi. Do starszej literatury trzeba dorosnąć. Przeżyć swoje, zatęsknić, pozwolić sobie na własne sądy, przeżywanie emocji, bycie sobą bez skrępowania oczekiwaniami i poglądami innych. Bycie niedzisiejszym jest niemodne, niezrozumiałe, dziwne. A ja lubię w sobie tę moją "starą duszę", która pozwala mi odkrywać małe radości w zwykłych rzeczach tak po prostu, bez żadnych filozofii minimalizmu czy trendów na przeszłość. Po prostu taka byłam i jestem. 



Kończę "Kobiety, które kochał Bóg" Marii Miduch. Uwielbiam jej styl opowiadania niemal powieściowym językiem o tym, co w Biblii. Przygotowuję sobie "Horyzont" i "Saturnina" Jakuba Małeckiego, "Białe morze" oraz "Oczy z Rigela" Roya Jacobsena tak cudownie poetyckie i szorstkie jednocześnie. Wracam do czytania Mirosławy Karety, bo chcę dokończyć jej sagę. Czekam na nową książkę Marii Paszyńskiej. W końcu czekają na mnie dwie książki o samej literaturze. Sięgam także po "Szkalny klosz" oraz dzienniki Sylvii Plath. Poezję będę po prostu wybierać zgodnie z nastrojem, ale na pewno nie zabraknie Brandstaettera. 

Podpatruję co u Luki z Przestrzeni tekstu. Widzę urządzony z miłością i ciepłem dom. Czekam na kolejne zdjęcia i jej magiczne teksty. Raczę się codzienną dawką poezji u Książkojadów. Podczytuję o literaturze popularnonaukowej u Diany z Bardziej lubię książki niż ludzi. Brakuje mi częstszych tekstów z Parapetu literackiego, który uwielbiam za sposób pisania. Zaglądam do Dropsa Książkowego, by poczytać o książkach, na które pewnie bym nie trafiła. Czasem zaglądam na YT, by odwiedzić Girl in calico. Zatapiam się w pięknie północy u Jonny Jinton. Szukam nowych miejsc, w których jest podobny klimat i ciekawych blogów i vlogów o tematyce religijnej. Jeśli jakieś znacie, dajcie znać, chętnie zapoznam się z czymś nowym. 

Na koniec małe pytanie, co lubicie w jesieni?

Komentarze