Dawca miłości - Maria Miduch "Biografia Ducha Świętego" - Recenzja
z cyklu książki z duszą
„Taki jest właśnie Duch Święty – stwarzający, udzielający życia, rodzący do życia. Nie ma dla Niego rzeczy niemożliwych, Jemu posłuszne są wszelkie prawa natury. Nie przestał działać, nie zawiesił swojej mocy po stworzeniu świata, po zwiastowaniu, po nawiedzeniu; ciągle działa, ciągle stwarza, ciągle pozostaje w ruchu, ciągle ma misję do wypełnienia”. – s. 48
Na niektórych książkach powinno
być jakieś ostrzeżenie „Uwaga, ta książka może zmienić twoje życie, czytasz na
własną odpowiedzialność!”. Po lekturze „Biografii Boga Ojca” poprosiłam
Wydawnictwo WAM o egzemplarz recenzencki „Biografii Ducha Świętego”. Chciałam
bardziej, głębiej poznać Trójcę Świętą. Było we mnie poczucie niedosytu, głód wiedzy, doznań, pytania,
które kołatały się po głowie. Wątpliwości, co ja robiłam przez te wszystkie
lata? Brałam udział w rekolekcjach, czytałam religijne książki, wgryzałam się we wiarę, nie powiem mocno, bo zawsze czuję małość przed tym słowem, jeśli mowa o
wierze, ale nie byłam bierna. Zadawałam pytania i nie czekałam aż odpowiedzi
spadną z nieba, choć może czasami tak trzeba... Sięgałam do łatwiejszych i
trudniejszych lektur. Nie jestem jakimś znawcą, ciągle czegoś nie wiem, nie
rozumiem, często najprostsze rzeczy wydają mi się nie do ogarnięcia. Maria
Miduch jednak wprowadziła mnie w świat, który wydał mi się całkiem inny. Jej
książki oparte o kulturę judaistyczną zdały się powiedzieć wiele więcej niż
znalazłam przez wiele lat. Pokazały coś całkiem nowego.
Kim jest Duch Święty? Pamiętam
jak u Dominikanów pewien Ojciec opowiadał, że jeden ze współbraci zawsze uśmiechał
się, gdy ktoś miał mówić o Trzeciej Osobie Trójcy Świętej, bo jednak ciężko nam
pojąć Jej istotę, która kojarzy się z wiatrem lub gołębicą. Autorka jednak stanęła na wysokości zadania. W każdym z rozdziałów
opisuje nieco inny wymiar Miłości, bo Duch jest właśnie Miłością, osobową
Miłością. Jeśli w tym momencie ktoś przestał pojmować spokojnie, ja też. A może
wcale nie trzeba tego zrozumieć, tylko uwierzyć? Przyjąć na wiarę i iść dalej,
bo im więcej czytasz, tym robi się ciekawiej.
W każdym człowieku tkwi Boża
iskra, tchnienie, które Pan umieścił stwarzając nas. Bez względu na to, czego
byśmy nie zrobili, nie możemy usunąć z duszy i serca tego obrazu, daru, jaki
dostaliśmy na starcie. Duch jest w nas obecny i przychodzi, zsyła swoją łaskę,
napełnia nas jeśli tylko na to pozwolimy. Miłość, to właśnie nią pragnie nas
nasycić Pan. Chce uczucia, które zmieni nasze życie. Jest Oblubieńcem, na
którego czekamy, którego przyjścia nie możemy się doczekać, mimo naszej
niedoskonałości. Bo miłość uzdalnia, oczyszcza, stwarza na nowo. Autorka
podkreśla, że nie ma dla Boga rzeczy niemożliwych. Na przykładzie proroka
Ezechiela pokazuje, że może On ożywić kości i znaleźć człowieka nawet w
najciemniejszym miejscu, bo nie brakuje Go nigdzie.
Co mnie najbardziej urzekło? To,
że Bóg jest jak kobieta, trochę nieprzewidywalny, trochę niezrozumiały. To
pocieszające, że ma w sobie coś z mężczyzny i kobiety, a właściwie, że to my
mamy coś z Niego. Że nie podchodzi do świata i człowieka tak, jak my to
rozumiemy, jakbyśmy przewidywali. On przychodzi inaczej, Duch przybywa inaczej. Nic nie jest w stanie Go powstrzymać, ani grzech, ani niedociągnięcia.
Przychodzi nawet do nieobecnych, do tych, którzy ociągają się i są obcy.
Autorka przypomina jak wielką drogę przeszli Apostołowie, którzy musieli zmagać
się z licznymi problemami, ustanawiać, jak powinno wyglądać przyjmowanie
chrześcijaństwa przez pogan. W tym wszystkim byli jednak posłuszni Duchowi,
który był z nimi i który jest z każdym z nas. Wyraźnie akcentuje, że nic nie
zmieniło się od pierwszych wieków. Duch Święty nadal działa z taką samą mocą.
Jest przy każdym z nas. Paraklet, nie rozumiałam tego słowa, było dla mnie
kolejnym imieniem Trzeciej Osoby Trójcy Świętej, ale coś się zmieniło. Maria
Miduch ukazała prawdziwe znaczenie tego terminu. Znaczenie, które mną
wstrząsnęło, gdyż okazało się, że to obrońca, ktoś, kto samą obecnością
przemawiał na korzyść oskarżonego. Kto jest i broni, podczas gdy wokół padają
oskarżenia. Kto nie odstępuje, mimo wszystko.
Przedziwna jest hojność, o której
pisze autorka. Hojność wolnej woli, wolności, którą czasami sami sobie
odbieramy, miłości przekraczającej wszelkie bariery i łaski. Jest w nas Duch
Boży, daje nam swoje błogosławieństwo i daje z obfitością, a nie wydziela. Obdarowuje
wszystkimi darami w równym stopniu, o czym rzadko się mówi. Zaskakuje, prowadzi
drogą, której człowiek się nie spodziewa, tak jak prowadził proroków. Ta
nieprzewidywalność, pociąga, zdumiewa, zwłaszcza że najpiękniejsze jest stale przed
człowiekiem.
„Biografia Ducha Świętego”
pozwala lepiej poznać Miłość, która rozlewa się w sercach. Która trwa przy
człowieku, w nim samym, która stoi w opozycji do oskarżyciela i nie zna granic.
Bo dla Boga nie ma nic niemożliwego, kości mogą znów ożyć, człowiek dostąpić
oczyszczenia a poganin prorokować. Maria Miduch wskazuje na wiele aspektów, które
często pozostają niejasne, nieporuszone. Odnosi się do kultury żydowskiej,
dzięki czemu łatwiej zrozumieć wiele staro i nowotestamentowych wydarzeń i
pojąć choć odrobinę, kim jest Duch Święty. Wszystko to prostym, zwięzłym
językiem, choć przyznam, że książkę trzeba czytać etapami. Dużo w niej
informacji, spraw wymagających przemyślenia, odniesienia się jeszcze raz do
słów Pisma, więc warto i trzeba dawkować sobie jej lekturę. A jednak wnika w
czytelnika, zachęca do poznawania, pozwala ujrzeć chrześcijaństwo w innym, być
może nieznanym dotąd świetle.
Za egzemplarz recenzencki
serdecznie dziękuję Wydawnictwu WAM
Maria Miduch, Biografia DuchaŚwiętego, wyd. WAM, Kraków 2015.
Chętnie sięgnę po taką "inną" książkę :)
OdpowiedzUsuńWarto bardzo, a potem serdecznie zachęcam do "Biografii Boga Ojca", która jest ogromnie ciekawa i którą czytało mi się lepiej, bo więcej w niej odniesień do historii i język jest moim zdaniem lepszy :). Pozdrawiam serdecznie i miłej lektury :).
UsuńSpodobał mi się zwrot "miłość uzdalnia" i zainteresowało to oparcie o kulturę judaistyczną. A jeśli ta książka ma taką siłę przemiany, to co powiedzieć po przeczytaniu Twojej recenzji? :) Taka głęboka i szczera. Widać, że "Biografia" naprawdę (ale tak naprawdę, naprawdę - a do tego często potrzeba odwagi) zrobiła na Tobie wrażenie i to mnie zupełnie przekonuje. Sama nie sięgam po książki religijne, ale nigdy nie wykluczam, że gdyby pojawiła się jakaś, która miałaby to "coś", to bym bez zastanowienia spróbowała. I może to taka książka?
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa :). Tak, przyznaje książka zrobiła na mnie wrażenie, szczególnie wyjaśnienie znaczenia Parakleta, ale znaczenie lepiej się ją czyta przed "Biografią Boga Ojca", ta jest mocniejsza. Jeśli kiedyś się skusisz szczerze polecam Marię Miduch i "Miłosierdzie to imię Boga" Papieża Franciszka, one naprawdę dużo przestawiają na lepsze i ogromnie zmieniają podejście.
Usuń