Nieudany powrót do przeszłości – Marta Fox „Paulina w orbicie kotów” - Recenzja


Powiem szczerze, że przy tej lekturze miałam skoki emocji ;-). Książka, o której piszę to kontynuacja „Magdy.doc” i „Pauliny.doc” - czyli jednych z moich ulubionych pozycji, gdy miałam te naście lat. Kiedyś na studiach z ciekawości zaglądnęłam do pierwszej części, by przekonać się, jak po kilku ładnych latach odbieram tę książkę i powiem szczerze, że nadal lubiłam ironię, inteligencję, oczytanie i charakterystyczne podejście do świata głównej bohaterki. Owszem, treść jawiła mi się inaczej, ale wciąż była to książka, którą darzyłam sympatią. Kiedy więc dowiedziałam się, że powstała kontynuacja losów Magdy, Pauliny i Łukasza zarówno Młodszego i Starszego, postanowiłam sięgnąć po nią, choć nastu lat już nie mam…

Akcja powieści toczy się w Katowicach, gdzie mieszka zwykła na pozór nastolatka. Paulina Madejska, uczennica gimnazjum pewnego dnia, po przeczytaniu artykułu o pozytywnym myśleniu o mężczyznach, postanawia podzielić się pod nim swoim małym sekretem. W komentarzu oznajmia, że ma "dwóch tatusiów" i czeka na reakcje, które okazują się nieco inne niż się spodziewała. Mobilizują ją jednak do walki o swoją godność. Dziewczyna zakłada zatem bloga, w którym przedstawia zawiłą historię dwóch ojców. Opowiada nie tylko o rodzinie, ale losach matki, które poznała z jej komputerowego dziennika, swoim zauroczeniu Pawłem, relacjach z koleżanką z klasy-Kaśką i paradzie kotów. Informacje ze swojego życia przeplata kocimi wiadomościami, z których dowiedziałam się o tych zwierzętach więcej niż przez całe moje życie ;-). 

Ponieważ ciężko mi myśleć o "Paulinie w orbicie kotów" jako oddzielnej całości cały czas kontrastowałam ją z poprzednimi tomami. Początkowo rozczarowałam się, potem nabrałam nadziei, by wykrzyknąć z oburzeniem, JAK TO??? Wszystko jakoś tak nie pasowało mi do klimatów, które znałam z poprzednich części. Autorka czyniąc narratorką Paulinę, nie mogła stworzyć kopii jej matki, musiała dostosować wiedzę i psychikę bohaterki do jej wieku, ale czegoś mi zabrakło… Rozumiem, że gimnazjalistka nawet najbardziej oczytana, musi być trochę nieobyta z życiem, bo w końcu długo po tym świecie nie chodzi, musi popełniać błędy, jednak postać Pauliny jest dla mnie nakreślona w sposób niespójny. Z jednej strony dziewczyna zna literaturę i kulturę, czyta rożne artykuły w internecie, ma wiedzę o imionach i wydaje się inteligentna i nieco nienowoczesna, odstająca od stereotypu nastolatki, z drugiej czasami zachowuje się jak małe dziecko. Zabrakło mi u niej tak znanych i lubianych cech matki, ale może z to z racji diametralnie różnego wychowania. Twarde i ironiczne podejście Magdy wynikało z samotności i braku uczuć w jej relacjach z matką. Paulina zaś ma wspaniały dom, ciepłych rodziców, z którymi może porozmawiać na każdy temat i nie musi przelewać wszystkiego na plik komputerowy. Brak jej jednak charakteru, pazura. To prawda, że jej tożsamość nadal się kształtuje, jednak poza trochę staroświeckimi jak na jej wiek zainteresowaniami kulturalnymi i sympatią do spędzania czasu z rodziną, nie ma w niej nic charakterystycznego. Ciężki los, który zahartował i ukształtował Magdę, uczynił z niej również ciekawą postać. Paulina wydaje mi się na tle matki nieco nijaka. 

Poza narratorką pozostałe postaci są dość schematyczne. Najbardziej wyrazisty okazuje się Ignac, dziadek Pawła, którego polubiłam za jego szarmanckie zachowanie i wiarę w młodzież. Natomiast Magda, Łukasz Starszy, Paweł, Kaśka są jedynie tłem powieści. Wiemy o nich naprawdę mało, nawet w kwestii wyglądu. Największy atut książki prowadzenie bloga, w którym główna bohaterka-narratorka wyjaśnia, że ma dwóch tatusiów, co mi wydawało się całkiem ciekawym pomysłem i zastanawiałam się, jak autorka to wszystko rozegra, nie ratuje całości. W zasadzie główny wątek jest moim zdaniem potraktowany po macoszemu. Sytuacja rodzinna Pauliny zostaje wytłumaczona odwiedzającym bloga, ale dzieje się to bardzo skrótowo, bez wnikania w szczegóły. Nie wiadomo jak wyglądają relacje Paulina-Łukasz Młodszy czy Magda-Łukasz Młodszy. Wiele wątków jest wprowadzonych i urwanych, np. pojawia się informacja, że Bartek (kolega licealny Magdy) poszedł na studia, ale potem słuch o nim zaginął i nie pada już ani jedno słowo o chłopaku, którego losu naprawdę byłam ciekawa. Samo życie w domu państwa Madejskich jest jedynie przybliżone czytelnikowi. Odnalezienie Dżordża i afera z fotomontażem, które miały nieco urozmaicić akcję kończą się dość mgliście i nie ożywiają lektury w znacznym stopniu. 

Co do kocich wiadomości i samego bloga. Wprowadzenie takiej formy książki to ciekawy pomysł, choć bardziej dla młodszych czytelników, ale tego czepiać się nie będę, bo do takich jest ona kierowana. Lekki, współczesny język, sprawia, że czyta się ją szybko i przyjemnie. Po prostu nie rozumiem, jak nawet ktoś z podstawówki poznając życie Pauliny bardziej zainteresowałby się kotami, a nie jej losami. Ale mam już swoje lata ;-). Wpisy, które pojawiają się na blogu, nie kojarzą mi się z młodzieżą, nie pasują do niej. Owszem głosy buntu, goryczy i żalu spowodowane brakiem zainteresowania czy surowym traktowaniem ze strony rodziców, są jak najbardziej zrozumiałe, jednak pozostałe komentarze wydają się nieco sztuczne. Zaciekawił mnie również brak reakcji rodziców Pauliny na to, że córka wpisuje konkretne dane swojej rodziny na bloga. 

W zasadzie mogę powiedzieć, że pomysłów w książce jest dużo, ale część jest jedynie zarysowana. Czytałam dużo książek Marty Fox i zawsze przypadały mi do gustu. W przypadku „Pauliny w orbicie kotów” mam wrażenie, jakby nie było to dzieło tej samej autorki. Schematyczne postaci, nierozwinięte wątki, słabe zakończenie rozczarowują. Właśnie te wszystkie rzeczy sprawiają, że tęsknię za klimatem „Magdy.doc” pełnym inteligentnych podsumowań, literackich odniesień, ironii, specyficznego humoru. Jednak powroty do przeszłości, nie zawsze bywają udane… Ale może to z racji wieku? 

Marta Fox, Paulina w orbicie kotów, wyd. Akapit Press, Łódź b.r.w. 

Komentarze