Wojciech Werhun "W głąb i z powrotem. Rekolekcje ignacjańskie w życiu codziennym" - recenzja (Adwentownik 2023 #2)

 


To już drugi tydzień adwentu. Tym razem mam propozycję dla tych, którzy chcą przeżyć go w pełni i mają możliwość wygospodarowania większej ilości czasu. Warto to zrobić, ponieważ praca z tym tytułem to wielka przygoda. 

"Im bliżej Boga jesteś, tym bardziej odkrywasz twoją prawdziwą tożsamość. Zaczynasz się przekonywać do tego, że jesteś stworzony jako ktoś wyjątkowy, bardzo obdarowany, ukochany, z wielkim potencjałem i godnością syna lub córki Boga samego. To doświadczenie staje się dla ciebie ważniejsze niż świadomość twoich grzechów, ułomności oraz słabości i sprawia, że potrafisz akceptować siebie, cieszyć się sobą, rozwijać się dynamicznie i z wielką radością świadczyć o Jezusie." - s. 23

Jeśli mieliście już styczność z publikacjami autora, mniej więcej wiecie, czego się spodziewać. W przeciwieństwie do "Kwadransa uważności", potrzebujecie nieco więcej czasu. Same ćwiczenia też są bardziej wymagające, ale dają piękne efekty. 

Praca wewnętrzna

Jest wiele sposobów korzystania z rekolekcji ignacjańskich. Możecie odprawić całość w krótkim czasie albo rozplanować pracę na dłużej. Wszystko zależy od tego, jakie macie warunki. "W głąb i z powrotem" zawiera 10 etapów, a w każdym z nich 7 ćwiczeń. Jak zaznacza sam autor, etap można przejść w ciągu weekendu lub dłuższego czasu. Ważne, by nie przekraczać 4 ćwiczeń dziennie. Jeśli wolicie model weekendowy, spokojnie możecie z niego korzystać i pracować jedynie wtedy, dla innych lepszy będzie codzienny tryb. Wszystko zależy od Was. Mnie bardziej pasowała praca każdego dnia, ale były i okresy, gdy łatwiej było zrobić więcej w ciągu weekendu.

Pamiętajcie, że nic tu nie jest sztywno narzucone. Jeśli coś Wam nie podchodzi, nie musicie do tego wracać. Gdy zaś coś działa, warto wykonać ćwiczenie kilkukrotnie, aż wyciągniecie z niego wszystko, co możliwe. Możecie skorzystać z dodatkowych fragmentów czytań, które są podane i samodzielnie poprowadzić ćwiczenia. Nie martwcie się, w książce znajdziecie wskazówki, jak to zrobić. W końcu przecież rekolekcje się skończą i trzeba będzie działać bez ich pomocy. W pracy z nimi ważne jest odpowiednie miejsce, w którym będziecie się w stanie skupić. Pomocą jest prowadzenie duchowego dziennika i zapisywanie w nim najważniejszych przemyśleń, pytań, wątpliwości lub ktoś, z kim będziecie mogli przedyskutować swoje odczucia. 

No dobrze, ale jak to działa? Po pierwsze trzeba się wyciszyć, wsłuchać się w oddech, uspokoić myśli. Następnie warto poprosić o pomoc Ducha Świętego. Zaczynacie od fragmentu z Pisma Świętego. Po lekturze robicie kilka ćwiczeń, które opierają się na próbie odnalezienia się w danym tekście. Dotyczą realiów wydarzenia, patrzenia, czucia, słuchania, przypominania sobie sytuacji z naszego życia. Każde z nich to ważna refleksja, którą warto później zapisać w dzienniku duchowym. Kluczowy jest tu czas (autor proponuje 30-45 minut), szukanie bez pośpiechu i konieczności odhaczenia każdego punktu. Bądźmy szczerzy, jedne fragmenty przemówią do nas bardziej, inne mniej, czasami ciężko będzie się wczuć. Warto o tym pamiętać, by nie ulec zniechęceniu. Próbować, wracać do pewnych kwestii. Ćwiczenia kończymy modlitwą i znakiem krzyża. 

Jak już wspominałam Medytacje podzielone są na 10 etapów i dotyczą: miłości, wolności, grzechu, przebaczenia, poznania Jezusa, pokochania Go, naśladowania Mistrza, śmierci, życia i obecności. To naprawdę intensywny trening duchowych mięśni. 

"W głąb i z powrotem. Rekolekcje ignacjańskie w życiu codziennym" - moja opinia


Bardzo cenię Wojciecha Werhuna. Jego książki są nieocenioną pomocą we wzrastaniu. Co ważne, są pisane prostym językiem. Nie stwarzają bariery nie do pokonania. Autor kieruje je do każdego, kto ma czas i chce pogłębić więź z Bogiem. Klarowne wyjaśnienie dotyczące korzystania z publikacji, krótkie, ale treściwe ćwiczenia, podkreślanie tego, na co zwracać podczas nich uwagę i co robić. Wszystko to pozwala owocnie przejść przez kolejne etapy. 

Nie będę pisać, że to łatwe, bo tak nie jest. Samo znalezienie miejsca i czasu może być nie lada wyzwaniem, ale zdecydowanie warto to zrobić i wracać do ćwiczeń. Zawsze bowiem odkryje się coś nowego, dostrzeże jakiś element, który wcześniej nam umykał. Z czasem na pewno łatwiej będzie się otworzyć zarówno na Słowo, jak i własne przemyślenia, bo nie oszukujmy się, nieraz nie chcemy wiedzieć o własnych emocjach. Dlatego piszę o tym, że pomimo świetnie napisanego tekstu, rekolekcje ignacjańskie są wyzwaniem. Powodują radość, zaskoczenie, ale też i trudniejsze odczucia. Uświadamiają, co tak naprawdę myślimy, gdzie należy pracować. Ożywiają również Biblię. Otwierają czytającego na to, co działo się na kartach. Pokazują, że nie są to odległe historie, ale opowieści uniwersalne, w których możemy się odnaleźć. Na koniec dodam tylko, że "W głąb i z powrotem" to pięknie wydana książka, z przypominającą materiał okładką, złoceniami, zakładką, taśmą do założenia, ładną wyklejką. To dobry prezent dla kogoś, kto chce lepiej poznać Boga nie tylko w czasie adwentu. 

Wojciech Werhun, W głąb i z powrotem. Rekolekcje ignacjańskie w życiu codziennym, wyd. WAM, Kraków 2019. 

Komentarze