Katarzyna Zyskowska "Alchemia" - recenzja


Wszyscy znamy smutne zdjęcie zmęczonej, podwójnej noblistki. Stateczna dama, o której uczymy się na lekcjach chemii i być może historii. W zasadzie do tego sprowadza się nasze pierwsze skojarzenie, gdy pada nazwisko Skłodowska-Curie.

"Jest Pani, droga Marie, ucieleśnieniem wszystkiego, czego ci mali duchem ludzie się obawiają: postępu, emancypacji i rewolucji społecznej. Dlatego oszczędzą Langevina, a całą winą będą próbowali obarczyć panią." - s. 48

Pamiętam, jak podczas wakacji, gdy chodziłam do liceum przeczytałam artykuł o Marii i okolicznościach śmierci jej męża. Zapamiętałam z niego bardzo dużo. Podobało mi się, jak opisana była ta tragiczna historia. Z reportażowym zacięciem. Wiele lat później czytałam Manię dziewczynę inną niż wszystkie, by zrecenzować ją w pracy. A w niedawno sięgnęłam po powieść Katarzyny Zyskowskiej, by przygotować sobie grunt pod lekturę książki Ewy Curie. 

Maria czy Mania?

Właśnie w takiej formie prowadzona jest narracja. Wydarzenia z życia młodej Manii przeplatają się z historią dorosłej już Marii, która jest wdową i matką dwójki dzieci. Manię czytelnik poznaje w momencie jej przyjazdu do dworu w Szczukach. To właśnie tam czeka na nią posada guwernantki, dzięki której jej siostra będzie mogła studiować we Francji. Ponieważ panny Skłodowskie nie są majętne, za to ogromnie dbające o wykształcenie i głodne wiedzy, zawiązują pakt, polegający na wspólnej pomocy. Gdy starsza podejmuje studia w Paryżu, młodsza pracuje na jej utrzymanie. Potem rolę się zmieniają i to Bronisława ma pomóc Marii w utrzymaniu się, gdy ta będzie pobierać nauki na Sorbonie. 

Początkowo wszystkie idzie dobrze. Dziewczyna zna swoje miejsce. Wie, że jej profesja nie jest zbyt szanowana. Staje się dobrym, cichym duchem domu, który rozbudza nieco naukowych nadziei w starszej córce państwa Żórawskich. Zaczyna nawet działać na rzecz edukacji chłopskich dzieci. Sytuację komplikuje pojawienie się Kazimierza. Racjonalna dotąd Mania, przestaje poznawać samą siebie. Noce spędzane na nauce, siedzenie w książkach, nie są już nagle takie fascynujące. Spotkania z młodym dziedzicem przemysłu cukrowniczego wywołują trzepot serca i nieznaną radość. Skrywany w tajemnicy związek rozwija się, choć to dziewczyna ma chłodniejszą głowę. Kiedy jednak prawda wychodzi na jaw, młodzi muszą ponieść konsekwencję swoich czynów. Mania wierzy w zapewnienia ukochanego, czy jednak okaże się on dostatecznie silny?

Lata później czytelnik obserwuje dorosłą już Marię. Wdowę, laureatkę nagrody Nobla. Kobietę, która znów namiętnie kocha. Jej związek z Paulem Langevinem przywraca ją do życia. Daje radość, której miała już nigdy nie doświadczyć. To nie tylko zaspokojenie ciała, ale szczęście bycia z drugą, bliską osobą. Maria wie, że sytuacja nie jest łatwa. Żona Paula nie należy do opanowanych kobiet, o czym mogła się już przekonać. Liczy jednak, że mężczyzna dotrzyma słowa i zakończy niszczące go małżeństwo. Kiedy jednak w prasie pojawia się artykuł o jej romansie, a następnie ukazuje się jej prywatna korespondencja z Paulem, którą wykradziono z ich garsoniery, Maria będzie musiała zmierzyć się z świętym wręcz oburzeniem opinii publicznej. 

Maria inna niż wszystkie


Poza naukowymi dokonaniami Maria nie kojarzyła mi się z niczym, co mogłoby fascynować. A jednak po lekturze "Alchemii" zapragnęłam lepiej poznać tę niezwykłą kobietę. Nie chodzi tylko o to, że dość impulsywna nastolatka, która postanawia uczyć najuboższych (choć może to przypłacić zsyłką na Sybir), zasługuje na szacunek. Podobały mi się jej trzeźwe oceny (często mające gorzki posmak), czy umiejętność udowodnienia, że nie ustępuje w niczym mężczyznom. Zachwycał mnie jej nieustający pociąg do wiedzy. Ogromna ciekawość świata, pragnienie zrozumienia tego, jak działają jego prawidła. Niezgoda na zakłamanie, wstręt do plotek. Podziwiałam siłę charakteru, która pozwoliła jej stać się niezwykle opanowaną damą. Taką, której nic nie jest w stanie złamać.

"Cały Paryż to jedno wielkie, skotłowane namiętnościami pozamałżeńskie łoże, chociaż kobiety i mężczyźni nie mają w nim równych praw. Oni mogą obnosić się z flamami niczym z orderami w klapie na wypiętej piersi, one powinny być dyskretne." - s. 70

Z drugiej strony najbardziej urzekła mnie Maria - dojrzała kobieta. Świadoma swoich potrzeb i czerpiąca radość ze zwykłego życia. Doceniająca bliskość, rodzinę, ale też zmysłowość. Maria, która jest całością. Matką, kochanką, kobietą, noblistką, uczoną. To właśnie połączenie tych wszystkich ról zyskało moją sympatię. Pokazało mi bohaterkę jako pełnokrwistą postać, której nijak nie widać w skąpych informacjach, jakie wynosimy z edukacji. 


"Alchemia" - moja opinia


To była niezwykła i pełna wrażeń literacka podróż. Rozpoczęta jak u Alfreda Hitchcocka trzęsieniem ziemi, które ze strony na stronę przybierało na sile. Bardzo przystępna w odbiorze, mająca swoją wewnętrzną melodię. Urzekająca i wciągająca. To nie tylko powieść, z której można dowiedzieć się czegoś o noblistce, ale opowieść o życiu kobiety, jej pragnieniach, marzeniach, prawie do decydowania o sobie. Zmaganiu się z przeciwnościami losu, budowaniu życia od nowa. 

Katarzyna Zyskowska ożywia na stronach mocno już dziś papierową postać. Dzięki niej Maria staje się realna, bliska, inspirująca. Bardzo współczesna, jeśli wziąć pod uwagę choćby jej podejście do kształcenia. Uważała bowiem, że nie należy zadręczać dzieci nauką tego, czego nie lubią, a zachęcać je do doskonalenia się w tym, co jest ich pasją, w czym są dobre. 

"Alchemia" zdecydowanie znalazła u mnie miejsce na półce książek, do których chciałabym wrócić za jakiś czas. Świetnie napisana i poprowadzona, konfrontująca czytelnika z dwoma obliczami bohaterki, była niezwykle satysfakcjonującą lekturą. Pozwoliła mi poznać kulisy obrony Marii, które niezwykle przypominają współczesne działania PR-owe oraz rozpoznać w postępowaniu prasy to, co dziś nazwalibyśmy hejtem. Maria była wyjątkową kobietą, nie tylko ze względu na swój intelekt, ale niezłomny charakter i bardzo postępowe poglądy. Bardzo chciałabym, żeby po "Alchemię" sięgnęli nie tylko dorośli czytelnicy, ale starsza młodzież, która w Marii może znajdzie coś inspirującego dla siebie. Mam nadzieję, że zachęci ich do tego również nagroda portalu Lubimy Czytać.

Katarzyna Zyskowska, Alchemia. Powieść biograficzna o Marii Skłodowskiej-Curie, wyd. Znak Literanova, Kraków 2024. 

Komentarze