Podsumowanie kwietnia 2023


Czy Wam też kwiecień minął nie wiadomo kiedy? Przygotowania do świąt, potem Wielkanoc i nagle okazało się, że miesiąc śmignął z prędkością światła i nadszedł długi weekend. A z nim więcej czasu na czytanie, choć nie narzekam, kwiecień był całkiem dobry czytelniczo. A zatem kilka słów o książkach, które przeczytałam i przesłuchałam, bo było naprawdę dużo audiobooków. 

  • Miesiąc zaczęłam od audiobooka powieści, o której było niedawno naprawdę głośno. "Book Lovers" Emily Henry to historia, która jest idealna na wakacje czy odpoczynek. Dwójka ludzi z książkowego świata poznaje się na spotkaniu biznesowym. Wydaje się, że nie przypadli sobie do gustu, jakakolwiek przyszła forma współpracy jest raczej mało prawdopodobna. Nora zapomina o fatalnym spotkaniu do czasu aż spotyka Charliego w małym miasteczku opisanym przez jej autorkę. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie niechęć mężczyzny do książki ukazującej to miejsce. Tak rozpoczyna się pełna perypetii komedia romantyczna z trudną relacją rodzinną, miłością i książkami w roli głównej. Lekki styl, dużo autoironii wobec książkowych schematów, zabawne wydarzenia sprawiły, że "Book Lovers" słuchało mi się naprawdę dobrze i polecam ją z czystym sumieniem. Wiecie, taki cosy, comfort read. 
  • Potem sięgnęłam po kryminał (a było ich w ubiegłym miesiącu całkiem sporo). Wybór padł na najnowszy tytuł Izabeli Janiszewskiej "Ludzie z mgły", o którym słyszałam same dobre rzeczy. Małe miasteczko i jak się spodziewacie tajemnice, dziwne relacje, duszna atmosfera oraz niepokojące sekrety. A do tego wszystkiego mgła, która nie tylko spowija okolicę, ale zabiera ludzi. Zaginięcie studentki medycyny uruchamia cała lawinę wydarzeń. Śledztwo ujawnia wiele niepokojących zdarzeń związanych z Sinicami. Obnaża także miejscowe sekrety i animozje. Okazuje się bowiem, że idealna Alicja, wcale taka nie była, a jej zaginięcie nie jest pierwszym w okolicy. Nowością jest jednak to, że z mgły wychodzi zakrwawiony mężczyzna z amnezją. W międzyczasie czytelnik śledzi historię chorego chłopca, która przeraża i rozdziera serce. W powieści nie brak wydarzeń, zła przybierającego najróżniejsze oblicza i pokazywania ludzi, którzy zrobią wszystko, by osiągnąć cel. Rozwiązanie zagadki jest do odgadnięcia, ale całkiem dobrze słuchało mi się tej książki. 
  • Zachęcona tym, że audiobooki przynoszą mi wiele przyjemności, postanowiłam posłuchać kryminału, który wyskakiwał dosłownie z każdego miejsca w intrenecie. "Uśpiona" Alicji Sinickiej całkiem przypadła mi do gustu i bardzo długo zwodziła. Kiedy Weronika znajduje ciało swojej starszej uczennicy jej świat się rozpada. Kobieta nie wie, jak zmarła weszła do jej domu, ani co się stało, że straciła życie. Przespała to, co się wydarzyło i nie powinno to nikogo dziwić, bo choruje na narkolepsję. Żyje ustalonym rytmem, który pozwala jej na sprawne funkcjonowanie, choć musi podporządkowywać swoją codzienność chorobie. Gdy zasypia w ciągu dnia, ktoś ją odwiedza. Choć o tym nie wie, czuje, że coś jest nie tak. Najgorsze jednak, że znając swoje dolegliwości, nie potrafi ocenić, co jest prawdą a co rojeniem zmęczonego umysłu. Prowadzona z podwójnej perspektywy narracja świetnie buduje napięcie, które tylko wzmaga choroba Weroniki oraz niezrozumienie społeczne. Samo zakończenie mogłoby być nieco lepsze, ale do samego końca nie domyśliłam się, kim jest osoba, która ją odwiedza.
  •  Zrobiłam sobie mały oddech od audiobooków i przeczytałam "Ministerstwo Prawdy", które najchętniej wcisnęłabym dosłownie każdemu z kilku powodów. Po pierwsze to całkiem dobra i trzymająca w napięciu książka, Po drugie wykorzystuje motyw z "Roku 1984" Orwella i to w całkiem porządny sposób. Po trzecie i najważniejsze zmusza do zastanowienia się nad tym, ile informacji zostawiamy w internecie, jak z niego korzystamy, jakie ma dla nas znaczenie. Z powieści Carlosa Augusto Casasa wyłania się brzydki obraz całkowicie podporządkowanego społeczeństwa, które w imię wygody, egoizmu i hołdowania zachciankom oddało swoją wolność i możliwość decydowania o sobie. Przyklejone do ekranów pokolenie kompletnie nie zauważa, co się wokół niego rozgrywa. Starsi próbują jeszcze ratować sytuację, ale przegrywają nierówną walkę z Ministerstwem, które czuwa nad "dobrobytem" społeczeństwa. Do odkrycia prawdy bohaterkę mobilizuje śmierć jej ojca, która miała być samobójstwem, a okazała się kluczem do przejrzenia na oczy. Poraża ignorancja i bezmyślność młodych, manipulacja i sięganie po wszelkie dostępne narzędzia rządzących i budowanie świetlanej przyszłości opartej o bezwzględny reżim. Szersza recenzja TUTAJ
  • Choć poprzednia książka była naprawdę dobra, musiałam odpocząć od trudnych tematów. Przygotowując się do kolejnego numeru "Fiszki" sięgnęłam po "Poskramiaczkę ptaków" Karin Erlandsson - czyli drugi tom serii "Legenda o Źrenicy Oka". To był dobry powrót. Poznałam dalsze losy bohaterek, które wracają na północ i próbują ułożyć sobie życie na nowo. Miranda czując nieprzepartą niechęć do wody podejmuje się pracy drwala, a Syrsa uczy się tajników uzdrawiania. Dni mijają, miasto przygotowuje się do zimy i wszystko poza wewnętrznymi demonami bohaterek, zdaje się być w porządku. Spokój trwa do czasu. Kłopoty zwiastuje pojawienie się agresywnych ptaków, a potem przepełnionej nienawiścią kobiety o złotych włosach. Po raz kolejny autorka pokazuje, że niepełnosprawność wcale nie oznacza nieporadności. Mimo trudności bohaterki radzą sobie w życiu, choć ich psychika jest krucha i nadwątlona wydarzeniami z poprzedniego tomu. Choć to książka dla młodszej młodzieży, nie stroni od pokazywania wewnętrznych dylematów czy nagromadzonych emocji oraz sytuacji wymagających trudnych decyzji. 
  • I znów powrót do kryminału. Byłam ciekawa, co znajdę na stronach "Dnia gniewu" Bartosza Szczygielskiego. Zaczęło się intrygująco, a był to dopiero początek jazdy bez trzymanki. Lilianna nie pamięta niczego sprzed wypadku w centrum handlowym. Zagubiona próbuje dojść do siebie w szpitalu, ale tam dopada ją przerażająca przeszłość. Krok po kroku będzie próbowała dowiedzieć się, kim była, choć pozostaje pytanie, czy powinna. Na sprawie z centrum handlowego młodszy aspirant Krystian Betel będzie próbował awansować, o czym od dawna marzy. Coraz bardziej nieprzewidywalna sprawa zaprowadzi go jednak do miejsca, w którym nikt nie chciałby się znaleźć. Plus dla autora za poruszenie tematu potrzeby czułości, szczególnie wśród osób, które nie dostały miłości w domu rodzinnym oraz skomplikowaną zagadkę i dobrze zbudowane napięcie. Minus za zakończenie, które było najsłabszym elementem fabuły. Liczyłam na coś bardziej spektakularnego, zwłaszcza w porównaniu do całości. 
  • Pozostałam w klimacie thrillerów i kryminałów i postanowiłam przesłuchać "Dom bez wspomnień", choć czasami musiałam się cofać, bo przyznam, jest to tytuł, który wymaga skupienia. Myślę, że wyciągnęłabym więcej, gdybym go czytała. Donato Carrisi stworzył mroczną, niepokojącą fabułę, która sprawia, że włos jeży się na głowie. Gdy w Piekielnej Dolinie pojawia się mały chłopiec wszyscy zastanawiają się, co stało się z jego matką. Podejrzenia padają właśnie na niego. Sytuacja jest tym bardziej skomplikowana, że nie wygląda on jakby doznał krzywdy. W sprawę zostaje wprowadzony Pietro Gerber najsłynniejszy florencki hipnotyzer. To przed nim otwiera się Nico, ale ku zdumieniu mężczyzny opowiada mu dzieje kogoś zupełnie innego. Gerber podążając za wskazówkami stara się dociec prawdy. A ta po prostu powala. To była bardzo wciągająca, ale i straszna historia. Pełna niedopowiedzeń, domysłów, mroku. Nie wiadomo, co w niej jest prawdą, a co wymysłem. Dodatkowo tajemnica, która owiewa osobę opowiadającą swoje losy podbija klimat. A całość spajają wspomnienia ojca bohatera. Idealna dla lubiących mroczne historie i skomplikowane zagadki. 
  • Ponieważ Diana z "Bardziej lubię książki niż ludzi" zachęcała w kwietniu do czytania Muminków, postanowiłam po nie sięgnąć, zwłaszcza że nigdy nie czytałam żadnej książki z tej serii. Wypożyczyłam zatem pierwszy tom "Małe trolle i duża powódź" i stwierdziłam, że kompletnie nic nie straciłam. Podróż Muminka, jego mamy i małego zwierzaczka (Ryjka, choć nie wiem, w którym tomie został tak nazwany) w poszukiwaniu Taty wiodła przez różne krainy. Była to jednak wyprawa dziwna, obfitująca w tak wiele zmian, że ciężko było się połapać, jak wygląda przedstawiony świat. Zaciekawiło mnie, że Tata Muminka po prostu poszedł sobie z Hatifnatami i słuch o nim zaginął, a torebka Mamy jest swoistą czarną dziurą, z której można wyciągnąć dosłownie wszystko. Nie wiedziałam także, czy nie okaże się ona Katarzyną Dowbor świata Muminków, bo przecież szukała miejsca na budowę domu. Nie zachwyciła mnie ta książka Tove Jansson. Powiem więcej rozczarowała, choć nie miałam wobec niej wysokich oczekiwań. 
  • To zdecydowanie najlepsza książka miesiąca i jak na razie roku. Prosta, klimatyczna, przepięknie napisana. Taka, w której czujecie Włochy całym sobą. Donatella Di Pietrantonio ma niepowtarzalny styl. Urzeka historią zwykłych ludzi z ich problemami rodzinnymi i językiem. Więcej o "Opowieści sióstr" pisałam w osobnym poście, więc polecam Wam TU zajrzeć. 
  • "Skarb" czyli pierwszy tom "Rodziny Monet" Weroniki Anny Marczak przesłuchałam specjalnie do "Fiszki". Zapoznałam się z nią, ponieważ bardzo wiele młodych czytelników (od 8 roku życia) o nią pyta. Zszokowało mnie to, że książka jest wydana tak, że sugeruje powieść dla 10-13 letnich dziewczynek, podczas gdy nie dałabym jej nikomu poniżej 16 roku życia. Historia Hailie, która traci mamę i babcię w wyniku wypadku samochodowego i przeprowadza się do Stanów, gdzie okazuje się mieszka jej pięciu braci, o których nigdy nie słyszała, jest naiwna. Ze skromnie żyjącej nastolatki, staje się jedną z niezwykle majętnych osób. Jednak zachowanie jej braci bardzo eufemistycznie mówiąc pozostawia wiele do życzenia. W powieści owszem dużo się dzieje i jest napisana całkiem poprawnie, ALE pełno w niej wulgaryzmów, podmiotowego traktowania kobiet (bo można przespać się z dziewczyną i potem kompletnie ją ignorować, ale siostra nie ma prawa założyć krótszej sukienki. Przecież bracia nie chcą, by ktoś traktował ją tak jak oni swoje dziewczyny), nonsensów, toksycznych relacji, przemocy, brutalnych wydarzeń, powierzchownych relacji, potocznego języka. Są problemy z odżywianiem rozwiązywane zmuszaniem do jedzenia i pilnowaniem oraz akcje z bronią. Najgorsze jednak, że ze względu na okładkę i popularność w internecie o książkę pytają 8 czy 9-latki, a kompletnie nie jest to lektura dla nich. Nie wiem, czy to celowy zabieg marketingowy, czy po prostu ktoś nie miał na nią pomysłu. Przyznam, że poza wieloma wydarzeniami, tajemnicą i nie najgorszym stylem (nie mylcie z dobrym) nic się w tej książce nie broni. Postaci są papierowe i mają aż jedną cechę. Do tego akcja jest nierealna, jakby bazująca na wyjątkowo naiwnych czytelnikach. Słowem - NIE! A szczególnie NIE za brak oznaczenia kategorii wiekowej i mylącą okładkę. 
  • Miesiąc zakończyłam krótką książką dla dzieci. "Wysypisko książek" Katarzyny Grzybek to historia o zmieniającej się rzeczywistości. Nowo otwarty salon gier sprawia, że lokalna biblioteka zostaje zamknięta, a książki wyrzucone do lasu. Pewnego dnia, gdy magiczne woluminy straciły już nadzieję na przyszłość pojawia się chłopiec, który nie tylko sprząta zanieczyszczone miejsce, ale i zaczyna czytać książki. Mądra historia o tym, co ważne z ekologiczną nutą. 

Czytaliście którąś ze wspomnianych książek? Jakiś tytuł Was zainteresował? Dajcie znać, jak Wasz kwiecień. 

Komentarze