Z cyklu książki z duszą
„»Boję się Boga przechodzącego obok«, inaczej mówiąc: nie chciałbym pozwolić, aby Bóg przeszedł koło mnie niezauważony. I po to jest rutynowa modlitwa – wyczekiwanie na ławce: umówiliśmy się z Bogiem, że na pewno będę na Niego czekał, zawsze o tej samej porze i zawsze w tym samym miejscu. I często się zdarza, że podczas oczekiwania nie myślę wyłącznie o Nim, że się rozpraszam, ale jeżeli już siedzę i czekam, to daję Mu sygnał: »Ja tu jestem, halo, można się przysiąść!«. Nie ma co grymasić, lepsza rutynowa modlitwa niż żadna”. – s. 127
Mówić o rzeczach trudnych
prostym, zrozumiałym i przyciągającym uwagę językiem to prawdziwa sztuka. Można
pięknie przekazywać pewne treści, ale co z tego jeśli kwiecisty wywód jest
niezrozumiały? Co jeśli zanudzi? Pamiętam pewne kazanie z rekolekcji
adwentowych, było charakterystyczne i niesamowicie interesujące. Rekolekcjonista
mówił o tym, czym mogła być gwiazda betlejemska i zaczął podawać różne
opcje. Początkowo bałam się, że nic z tego nie zrozumiem, bo daleko mi do
astronomii i generalnie fizyka nie była moją najmocniejszą stroną. Jednak on
mówił prosto, krótko, zwięźle, niesamowicie interesująco. Siedziałam jak
zaczarowana i naprawdę mi się podobało. Oczywiście przeszedł potem do innych
zagadnień, w tym samym stylu, co sprawiło, że do dziś są to jedne z najbardziej
owocnych rekolekcji, jakie przeżyłam. Podobnie powinno być z przekazywaniem
wszystkiego. W odpowiedniej formie, ciekawie i przede wszystkim zrozumiale. Nie
chodzi o żadne show, ale o przekaz, który dotrze do drugiego człowieka bez
względu na jego wykształcenie.
Przyznam, że lubię sięgać po różne
książki. Czytałam trochę trudniejsze dzieła, które zaliczają się do
teologicznych, ale spodobała mi się kiedyś prosta książeczka ks. Twardowskiego o
modlitwie. Kiedy przeczytałam „Jutro ma na imię Bóg” byłam urzeczona i nadal
pozostaję w tym stanie. O. Paweł Krupa podchodzi do tematu nie jak pies do
jeża, że posłużę się frazeologizmem, ale prosto i porywająco. Na początku
przyznaje, że nie czyta książek o modlitwie, ponieważ go nudzą. Szczerze i na
temat, a zatem co proponuje Dominikanin, który podjął się napisania książki z
serii tych których nie czyta?
Przede wszystkim wyjaśnia czym
jest modlitwa, jak mało o niej wiemy a z drugiej strony, intuicyjnie jak
czasami poruszamy się w dobrym kierunku. Ewangelia opiera się na paradoksach,
sam autor wskazuje w swojej książce wiele sprzeczności, których nie zawsze sposób
zrozumieć. Nie wystarczy podkreślić, że przecież Bóg nie jest z tego świata, że
nie wytłumaczymy Go, nie wyjaśnimy naszym językiem, słowami, terminami, bo najzwyczajniej
w świecie wymyka się spod naszego rozumowania i pojmowania, trzeba dodać, że
wiara to nie wiedza. Sprzeczności pojawiają też się odnośnie modlitwy, która
potrafi być bardzo prosta a zarazem niesamowicie trudna. Głowa może zaboleć od
tego wszystkiego, ale ze strony na stronę, powoli bez pośpiechu O. Krupa
wyjaśnia najważniejsze rzeczy. Rozprawia się z błędnym pojmowaniem pewnych
pojęć, które psują nasz obraz chrześcijaństwa, pokazuje drogi, wyjaśnia terminy.
Porusza temat, który chyba jest
najczęściej poddawany w wątpliwość, bo jeśli modlę się dobrze, to powinienem
coś czuć, powinna się we mnie otworzyć jakaś furtka, namiastka nieba. Ten nasz życiowy romantyzm, a właściwie jak to się mawiało, nasze romantyczne fatum. Czekamy
na doświadczenia, które mieli mistycy, zapominając, że nie jest to
wyznacznikiem dobrej rozmowy z Bogiem. Wystarczy wspomnieć bł. Matkę Teresę z
Kalkuty, która nie odczuwała niczego poza pustką i osamotnieniem. Czy źle się
modliła? Na pewno nie! Modlitwa nie jest tożsama z uczuciami, podkreśla mocno
autor, rozwiewając najczęstszy dylemat wiernych. To nie fruwanie pod sufitem,
ale ciężka praca, której towarzyszą trudności, rozproszenia, zawiedzione
nadzieje, niezrozumienie. Bywa bowiem, że traktujemy Boga jak złotą rybkę,
tymczasem niewysłuchane modlitwy nie wynikają z tego, że byliśmy źli, ale z
prostego faktu, że Bóg wybiera dla nas większe dobro.
Na kartach książki Dominikanina
czytelnik odkryje wiele starych-nowych prawd. Przypomni sobie lub dopiero uświadomi
różnice między poddaństwem i przywiązaniem, dowie się od czego tak naprawdę
powinna zacząć się dobra rozmowa z Panem, jak powinna przebiegać, czy lepsze są
spontaniczne słowa czy sięganie do znanych treści. Przeczyta o tym, czym jest modlitwa
nieustanna i czy jest ona osiągalna, jak bywa z obietnicami i naszymi prośbami. Autor rzuci nieco światła na modlitwę Pańską, która w swojej krótkiej formie, zawiera ogromnie wiele treści. Wypowie
się również na temat rutyny w modlitwie oraz wyłuszczy błędy, które popełniamy. Poruszy
temat ukręcania łebka wróbelkowi czy ascezy.
Wszystko to w pisanych prostym
językiem, niemal gawędziarskim stylem z domieszką lekkiego humoru, okraszonych
przykładami nie tylko z życia, ale i z historii, opowieści ojców pustyni rozdziałach,
które czyta się niemal jak felieton czy powieść. Jestem pod wielkim wrażeniem
nie tylko wyczucia tematu, człowieka który otwarcie mówi, że nie czyta tego
typu książek, ale i umiejętności prostego i pociągającego przekazywania treści
dotyczących, jakby nie było trudnego zagadnienia. Ojciec Paweł Krupa udowadnia, że o
modlitwie można mówić czy właściwie pisać tak, by czytelnik nie tylko chłonął
treść z zainteresowaniem, ale zatrzymywał się i odnosił ją do swojego życia.
Podczas lektury zazwyczaj zaznaczam fragmenty, które są dla mnie ważne. W
przypadku tej książki było coś więcej. Nie tylko używałam karteczek
indeksujących, rozmyślałam nad tematem, ale wynotowywałam zagadnienia,
które muszę przeanalizować i przemyśleć. A jak pisze autor, modlitwa to właśnie
wypowiadanie słów i zastanawianie się nad ich znaczeniem. Nie muszą to być
wielogodzinne dumania, które mogą przerodzić się w dywagacje, ale proste, nawet
krótkie pochylenie się nad treścią. Takie, które nie kończy się na wymówieniu
kilku słów, ale obejmuje choćby chwilową refleksję nad tym, co
wypowiadam, a co zbliży mnie do Boga i rozwinie duchowo. Modlitwa to nie
duchowe fajerwerki, ale żywa relacja, która nie zawsze
jest łatwa, ale na pewno owocna, choć czasem na owe owoce trzeba długo czekać, uświadamia Paweł Krupa.
Wszystkim, którzy chcieliby
dowiedzieć się czegoś nowego, uporządkować wiedzę i zadziwić się, gorąco
polecam!!!
Za egzemplarz recenzencki
serdecznie dziękuję Wydawnictwu WAM.
Paweł Krupa OP, Jutro ma na imię
Bóg. O modlitwie bardzo osobiście, wyd. WAM, Kraków 2015.
Komentarze
Prześlij komentarz