Spacer z autorem – Joanna Sykat
Dziś zabieram
Was na spacer z Joanną Sykat, Autorką klimatycznych i wciągających książek,
matką, żoną, pisarką i przede wszystkim niesamowicie wnikliwą obserwatorką
świata. Osobą, która łapie ulotne chwile, ważne problemy, ciekawe historie i
tworzy z nich ogromnie plastyczne opowieści, które działają na wyobraźnię,
emocje, ducha i skłaniają do zadawania pytań i rozważania pewnych spraw. Zatem
zaparzcie herbatę, otulcie się ciepłym kocem i powędrujcie z nami J
Cenię
sobie spokój, kontakt z naturą i czas, kiedy nie muszę się spieszyć. Kiedy nie
poganiają terminy i niesprzątnięte mieszkanie. Kiedy mogę spokojnie usiąść na
trawie czy w fotelu i wiem, że umysł też siedzi, a nie wykonuje dziesięć zadań
na minutę. Uwielbiam wyjeżdżać z miasta; takie weekendowe wypady są dla mnie
największą nagrodą po całym tygodniu pracy i wdychania smrodliwego powietrza.
Jednak z takiego opisu wcale nie wynika obraz spokojnej osoby. Z tym bywa
różnie. Czasem cierpliwości mam na kilogramy, czasem wyprowadzi mnie z
równowagi byle co. Zdarza mi się też narzekać, ale szybko się pionizuję. Nie ma
co psuć sobie aury. Staram się cieszyć drobiazgami i widok jesiennego liścia
obok stopy potrafi „zrobić” mi dobry dzień.
2. Jest Pani niezwykle wnikliwą obserwatorką, czy
dostrzega Pani te wszystkie ulotne chwile, ważne tematy łatwo, czy to raczej wynik
zamiłowania do przyglądania się temu, co dzieje się dookoła?
Nie
wiem, ale zdaje mi się, że ja po prostu coraz bardziej lubię przyglądać się
światu; budynkom, przyrodzie, bo ludziom to już mniej koniecznie. Nie tropię
tematów czy drobnych detali, wokoło które potrafię potem obdziergać historią.
Ja po prostu zauważam mimowolnie. Ot, przykład z paru dni wstecz. Przechodzę
obok kapliczki, takiej kolumnowej z wnękami na figurki. Oglądam uważnie, bo
lubię. Ale to, co zapamiętuję, to bukiecik kwiatków włożony w kubeczek po
śmietanieJ.
Szczegół zachomikowany w pamięci i z pewnością odżyje w jakiejś książce.
3. Gdyby nie pisała Pani książek, co chciałaby Pani
robić?
Do
tej pory nie wiem, co chciałabym robić w życiu oprócz pisaniaJ Cały czas pracuję na
jakiś fragment etatu i pewnie będę tak jeszcze długo. A oprócz pracy to ja
dobrze wiem, co chciałabym robić. Nie ganiać codziennie jak wariatka, mieć
świadomość minut, a nie tylko godzin. Móc spokojnie pójść na codzienny,
godzinny spacer i pogapić się przez okno na góry. Więc, w sumie, ja nie mam
innych planów na życie. Kocham pisać i kocham po prostu żyć.
4. Czy mogłaby Pani opisać najbardziej wzruszające
zdarzenie związane z Pani twórczością?
Na
pewno wydanie pierwszej książki. Myślałam, że spadnę krzesła, gdy przeczytałam
maila na „tak”. Potem był moment, gdy wzięłam do ręki pierwszą książkę… Żadna
inna potem już tak nie smakuje. Poza tym uwielbiam momenty, gdy ludzie mi
piszą, że dzięki moim książkom coś sobie przemyśleli. Od jednej pani
usłyszałam, że gdyby wiedziała to, co wie teraz, a co ja opisałam we „Wszystko
dla ciebie”, nie rozwiodłaby się. Z kolei inna osoba, dzięki historii z „Tylko
przy mnie bądź” zdecydowała się na przedłużenie urlopu macierzyńskiego. Jeszcze
inna (czytelniczka z Targów Książki w Krakowie) podziękowała za literaturę nie
wymyśloną. Polską. Prawdziwą. Traktującą o problemach Polek. To są takie
największe highlighty. Przynajmniej dla mnie.
5. W „Jutro zaświeci słońce” przedstawiła Pani
bardzo złożoną i trudną historię, skąd pomysł na taki temat książki?
Akurat
ja nie lubię pytań, typu: skąd pomysł, skąd inspiracja. Zżymam się, bo nigdy
jakaś historia czy zdarzenie nie jest samo w sobie motorem do napisania
książki. Na to składają się bowiem przeróżne doświadczenia, sytuacje, relacje,
sny, dziwne zdarzenia. Potem jakoś się to ładnie składa „do kupy” i daje bogatą
całość. Także odpowiedzi na takie pytania trzeba szukać w moich książkach. Ja
na to odpowiedzieć nie potrafięJ
6. Anita ze wspomnianej wyżej pozycji ogromnie mnie
zaciekawiła. To niezwykła osoba naznaczona wieloma ranami. Jak tworzy się takie
postaci?
Na
pewno z doświadczeń cudzych i własnych. Na pewno z obserwacji, z umiejętności
wyciągania wniosków. U mnie często jest tak, że byle się zaczepić, a już
bohater ciągnie i historię i siebie jako osobę. Pozwalam się bohaterowi
prowadzić, bo wierzę, że ma mi coś ciekawego do pokazania i powiedzenia. Że w
odpowiedniej chwili podsunie taki pomysł na siebie, którego nie wymyśliłabym z
kartką w ręku. Bo ja nigdy nie planuję postaci. Czasem nawet imiona przychodzą
na samym końcu. Zwykle mam tylko ogólny zarys, który potem przepięknie tka się
w osobę.
7. Zastanawia mnie, dlaczego miłość Pawła nie
wystarczyła Anicie? Czy nie była na tyle mocna, by oprzeć się na niej i budować
nowy dom bez lęku?
Była
mocna, ale Anita umiała funkcjonować tylko w schemacie strachu, w czymś, co
dobrze znała, stąd każda nowa sytuacja napawała ją niepewnością i powodowała,
że dziewczyna chowała głowę w piasek. Bo umiała żyć tylko jako ofiara. Nikt nie
był w stanie jej pomóc, za wyjątkiem jej samej. Tylko od odwagi w zmienianiu
siebie zależy nasze przyszłe życie. Także i relacje z drugim człowiekiem. Mam
nadzieję, że Anita skutecznie ukręciła łeb swojemu potworowi i mogła wreszcie
docenić to, co ofiarował jej Paweł.
8. Przykłada Pani wielką wagę do strony
psychologicznej książek, z czego to wynika?
Szczerze
powiedziawszy, nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Od wielu osób słyszę, że
moje książki są mocno upsychologizowane. Ja widzę w nich głównie historię,
przesłanie, a wcale nie skupiam się na całej reszcie. Po prostu piszę i postaci
same wyciągają na wierzch to, co istotne.
9. Często jest tak, że w książkach szukamy mądrości,
złotych myśli, rad czy czegoś, co zmusi nas do refleksji. Czy pisząc stara się
Pani tworzyć aforyzmy czy pokazywać różne rozwiązania problemów?
Owszem,
sama lubię czerpać mądrości i trafne cytaty z książek. Wiem też, że w moich
książkach jest ich sporo. Akurat mogę zacytować coś z kolejnej, która czeka na
wydanie: „Takie to byłoby banalne i nie moim stylu, zakochać się na wiosnę. Czy
rzeczywiście absolutnie każdego, prędzej czy później, musiał dopaść taki
schemat? Zmusić do odrobienia zadania z wiosennej miłości? Jeżeli już, to ja
wolałbym wcześniej. Te przynajmniej piętnaście lat temu, kiedy mogłam do woli
całować się na parkowych ławkach, a ciało zgadzało się oporem na grawitację z
twarzą i poglądami na świat. Później, kiedy i jedno, i drugie, i to trzecie
obrasta tłuszczem schematów, doprawdy trudno już robić dyplomy i repetować
zaległe klasy.” I znowu: nie siedzę i nie biedzę się nad takimi
sformułowaniami. Po prostu przychodzą same pod pióro w odpowiednim czasie.
Czasem się zastanawiam, kto za mnie te książki pisze…;)
10. W „Jutro zaświeci słońce” padają słowa, nad
którymi zatrzymałam się dłużej. Paweł pyta: „Dlaczego ty oceniasz ludzi według
siebie? Przecież oni są inni, nic im do twojej głowy”. Właśnie, oceniamy ludzi
według tego, co znamy, naszych doświadczeń, preferencji. Jak skomentowałaby
Pani ten fragment? Co powinien nam uzmysłowić?
To,
że to, co myślimy i co myślą inni, niekoniecznie jest zbieżne. Próbujemy ludzi
oceniać i upychać do szufladek własną miarą. Dodatkowo, z jakiegoś powodu,
często ludziom wydaje się, że to, co oni myślą o sobie, w jaki sposób siebie
postrzegają, rzutuje na sposób, w jaki odbierają ich inni. Niestety, sama
muszę mierzyć się z tym idiotyzmem. Zbyt często myślę, że inni odbierają mnie
tak samo jak ja siebie:D
11. Jakich 10 książek innych autorów poleciłaby Pani
swoim czytelnikom?
Dziesięciu
nie wymienię, bo pamięć mam jak sito. W każdym razie mało jest takich, które
robią na mnie wrażenie, w sensie: książka musi mną łupnąć tak, żebym
zapamiętała ją na długo. Jeśli przeleci przez głowę… to już wiadomo. Książka
musi wywoływać dreszcze lub naprawdę nieudawane wybuchy śmiechu. Wreszcie, musi
dać się ponownie przeczytać i pozwolić wyłuskać z siebie coś nowego. Na pewno:
„Owoc żywota twego”, „Przewrotność dobra”, po których już wiedziałam, że chcę
pisać podobnie. „Senność” za cudowną przejrzystość „Polkę”, za styl Manueli
Gretkowskiej, oczywiście „Pestkę”, za to, że mogę ją czytać wciąż i wciąż i
ciągle się dziwię, że autorka tak wnikliwie sportretowała bohaterów i ich
relacje.
12. Blogerzy ciepło wypowiadają się o „Jutro
zaświeci słońce”, a jak Pani zachęciłaby czytelników do sięgnięcia po tę
pozycję i Pani wcześniejsze dzieła?
Staram
się tak pisać, aby ludzie, dzięki moim książkom mogli sobie coś przemyśleć.
Żeby książka nie przeleciała im przez głowę w trakcie jednego popołudnia i żeby
kolejnego nie musieli się zastanawiać, o czym tak naprawdę była. Próbuję
pokazywać relacje międzyludzkie z różnych stron, motywować je, słowem, opisuję
prawdziwą rzeczywistość, która rzadko kiedy jest różowa. Ale, żeby nie było
smutno, pokazuję, jak z tej pozornej szarości wydobyć dla siebie promyczki. Bo
się daJ
13. Powiedziała Pani, że woli stać w cieniu. Jakie
emocje zatem wywołują w Pani spotkania z czytelnikami, dla których jest Pani
osobą szczególną, kimś ważnym, lubianym, podziwianym?
Spotkania
z czytelnikami czy te osobiste, czy na przykład via Internet są dla mnie ważne.
To jest informacja zwrotna. Wysyłam swoje książki w świat i potem czekam na to,
co do mnie powróci. Często słyszę, że piszę prawdziwie, że ktoś przeżył coś
podobnego, że moja książka w jakiś sposób komuś pomogła i to są dla mnie
najpiękniejsze, najistotniejsze słowa. Potwierdzające słuszność tego, co robię
i motywującego do pisania kolejnych książek.
Serdecznie
dziękuję za odpowiedzi i życzę dalszych sukcesów literackich.
Dziękuję za
zaproszenie do rozmowy i serdecznie pozdrawiam, życząc wszystkiego dobrego. A
czytelników zapraszam do swoich książek.
Komentarze
Prześlij komentarz