O kraju skrajności - Paulina Wilk "Lalki w ogniu. Opowieści z Indii" - Recenzja
"Bywa, że cieszący się dobrym zdrowiem Hindusi figurują w dokumentach jako zmarli i latami próbują przed sądem dowieść swojego istnienia, aby założyć w domu licznik prądu albo kupić bilet miesięczny. Za to zmarli są według dokumentów żywi i ze swych emerytur utrzymują całe rodziny" - s. 10
Kiedy myślę o Indiach pierwsze, co przychodzi mi do głowy to kolory i zapachy. Wielobarwność strojów, dużo biżuterii, którą noszą na sobie kobiety. Silna woń przeróżnych przypraw, ostre jedzenie, dużo warzyw, wszystko mieniące się kolorami, spokój. Do tego filmy z Bollywood, w których każdy zna układ choreograficzny, nawet jeśli tańczą go z bohaterami przypadkowi przechodnie. Historie długie, pełne muzyki, wschodniego klimatu, delikatności oraz pewnej kiczowatości.
Kiedy więc w ramach Dyskusyjnego Klubu Książki, do którego należę dostałam do przeczytania "Lalki w ogniu", ucieszyłam się po pierwsze dlatego, że rzadko mam okazję czytać reportaże, po drugie ponieważ zawsze można dowiedzieć się czegoś nowego, choć powiem szczerze to, co wyczytałam przeszło moje najśmielsze wyobrażenia. Zmieniłam swój pogląd, zobaczyłam szerszą perspektywę. Nie tylko piękne Indie, słynące z feerii smaków, zapachów i barw, wschodniego skupienia czy pięknych budowli. Nie, takie Indie widać w filmach, folderach turystycznych, ale nie u Pauliny Wilk. Tutaj odnajdujemy obraz prawdziwego życia, tego które w kuszących reklamach jest przemilczane, a które drastycznie uderza przybywających. Widzimy Indie, o których istnieniu wolelibyśmy nie wiedzieć...
Świat, w którym toaleta to szczyt luksusu, w którym mycie się odbywa na ulicy, gdzie ludzie śpią i pracują w tym samym miejscu. Wszechobecna bieda, a właściwie ubóstwo. Codzienna walka o przetrwanie. Lejący się z nieba żar, który zdaje się nie ustawać, nawet w nocy. Spragnieni polepszenia warunków bytowania Hindusi. Społeczeństwo kastowe, w którym mimo zniesienia podziałów nadal istnieją niepisane zasady i mury społeczno-obyczajowe. Wielkie bogactwo i dojmująca nędza a pomiędzy nimi wiatr. Nieliczna klasa średnia istniejąca jedynie w niektórych miejscach kraju. Emigranci kurczowo trzymający się tradycji i rozsiani po całym świecie. Planowane małżeństwa, związki które są nauką życia z obcą osobą a nie dopełnieniem miłości, istniejącej w głośnych filmach. Kraj paradoksów, władzy o wielu martwych i niezrozumiałych prawach, które mają zamanifestować jej siłę. Miejsce, w którym kobieta bywa niczym, gdyż można na niej wyładować swoje frustracje, można ją zabić, jeśli nie wniesie do rodziny oczekiwanego majątku. Miejsce zaginięcia niezliczonej rzeszy dziewczynek, traktowania ich jako ciężaru obarczonego koniecznością wydania posagu. A jednocześnie ziemia, w której kobieta z wyższych sfer może pracować i osiągnąć sukces. Beznadziejny los wdów, mordowanie kobiet w cichym przyzwoleniu. To wszystko i wiele więcej składa się na obraz państwa pełnego sprzeczności ukazanego na kartach książki.
"W indyjskiej populacji jest wielka dziura - brakuje milionów dziewczynek. Znikają codziennie, w tajemnicy, hipokryzji i kłamstwie. Na wsiach są różne sposoby: podaje się im trujący miąższ oleandrów, koktajl z pestycydów, opium albo surowy ryż, który uszkadza delikatne narządy. Dziewczynki są duszone, zakopywane żywcem, wrzucane do studni. A czasem po prostu zostawiane samym sobie, by umarły z głodu". - s. 13
Wszechogarniający brud i smród unoszący się z fekaliów, które leżą nie tylko wzdłuż torów kolejowych, ale wylewają się z zamkniętych i zapchanych toalet kontrastuje z zapachem przypraw. Nadpalanie i wrzucanie zwłok do rzek narusza ich czystość. Kolorowe ubrania, mające nadać najuboższym nieco nadziei w pozbawionym otuchy świecie są jedynymi promieniami słońca biedoty. Nachalny handel to wynik niekończącej się, codziennej walki o przetrwanie, gdyż każdy klient to szansa na życie. Religijność i medytacja, której szukają przyjezdni ściera się z komercjalizacją życia i pośpiechem. Gwar, krzyki, prawdziwy bazar w podziemiach świątyń dziwi i nie przystaje do obrazu kontemplacji, której spodziewają się turyści. Wszechobecny pęd i ogólnikowe stwierdzenia wielu przewodników są na porządku dziennym. Podobnie jak analfabetyzm. Nauka jest tylko dla wybrańców. Inni z zazdrością patrzą na dzieci w mundurkach, którym szkoła zapewni przepustkę do lepszego życia, choć większe szanse mają na nie mężczyźni. Dla niektórych dziewczynek rozkwit kobiecości będzie często pożegnaniem z placówką. Astrologia i numerologia rządzą krajem. Wszystko musi być zgodne z wolą gwiazd bez względu na to, jaka by ona nie była. Zastane prawa i tradycja trwająca nieprzerwanie od tysięcy lat mieszają się z nowoczesnością, dążeniem do zagranicznych standardów, które nieśmiało torują sobie drogę ginąc jednak gdzieś w odmętach obyczajowości. Tak odmalowuje Indie autorka.
Z kart "Lalek w ogniu" wyłania się obraz, którego nie znajdzie się na okładkach czasopism turystycznych czy w przewodnikach. Obraz który poraża. Reportaż Pauliny Wilk jest prawdziwy, szczery do bólu i niezwykle sugestywny, gdyż niemal czuje się upał, odór ekskrementów, zmęczenie ciągłym zaczepianiem, niedowierzanie obcym i pozbawionym dla Europejczyków zrozumienia praktykom. To historia, która wywraca sielankowe myślenie o baśniowej krainie ze Wschodu, a jednocześnie pokazuje wielką pomysłowość i przedsiębiorczość jej mieszkańców i niekończącą się siłę w walce o przeżycie. Przyznam, że choć napisana bardzo ciekawie i przystępnie, sprawiła mi nieraz trudności, gdyż ciężko uwierzyć w pewne rzeczy, przyjąć je, pogodzić się z nimi, gdy znany medialny obraz tak bardzo odbiega od tego, co prezentowane jest na kartach. Trzeba jednak zaznaczyć, że reportażystka ukazała głównie właśnie ten przykry i trudny wycinek życia, głównie najuboższych, tych których jest najwięcej, o których warunkach bytowania zachód ma bardzo nikłe pojęcie.
Wszystkim lubującym się w reportażach, spragnionym podróży i pragnącym dowiedzieć się czegoś więcej na temat baśniowej krainy z Bollywoodzkich filmów gorąco polecam.
Paulina Wilk, Lalki w ogniu. Opowieści z Indii, wyd. Carta Blanca (Grupa Wydawnicza PWN), wyd. I, Warszawa 2011.
Bardzo ciekawie to zostało opisane.
OdpowiedzUsuń