Gabriel Tallent "Moja najdroższa" - Recenzja




"A jeśli czuję się skrzywdzona, to dlatego, że Martin mnie skrzywdził, ale prawie udaje mi się uwierzyć, że winna jest temu tamta tragedia, a nie jego okrucieństwo. Zaraz potem myśli: wykoślawiasz to, kim jesteś, i gdy raz zaczniesz kłamać, będziesz kłamać dalej i oglądać rzeczywistość tak, żeby ci było wygodnie, a jak raz się zacznie, trudno przestać. Dziadek zawsze to powtarza. Może jak się poprzekręca rzeczy, nie da się ich już odkręcić. Może to tak jak ze słuchem: już nie wraca, tylko z dnia na dzień go ubywa." - s. 127

Drewniany dom w lesie. W zaniedbanej kuchni, pełno brudnych naczyń, ślady po gryzoniach, ewidentnie widać, że nie dba się tu o czystość. W łazience na parapecie rosną grzyby a przy wannie mieszka czarna wdowa. Po ścianach pną się zdziczałe róże, wokół rozsiane wzrastają obok siebie chwasty, rośliny jadalne, drzewa. W tym dziwnym miejscu wychowuje się Julia, zwana Turtle. Dziewczyna jest niezwykle wysportowana, trochę zdziczała, doskonale posługuje się bronią, wie jak przetrwać w dziczy. W każdym calu jest inna od swoich rówieśniczek, o których nie myśli niczego dobrego i których kompletnie nie rozumie. Nie dla niej są różowe sukienki, kosmetyki, pogaduchy z koleżankami i dziewczęce śmiechy. Turtle nie radzi sobie z nauką, świat słów jest dla niej abstrakcyjny, podobnie jak sama szkoła. Oliwy do ognia dolewa jej ojciec. Sam bez krzty szacunku do instytucji, uczy ją po prostu, by tam przetrwała i nie wychylała się za bardzo. Martin i ona bowiem mają sekret, którego nikt nie powinien poznać. Lepiej więc siedzieć cicho, nie wychodzić przed szereg, nie zwracać na siebie uwagi. Ale cisza nie trwa zbyt długo. Po kilkunastu latach dzieje się coś, co zmienia życie w tym oddalonym od ludzi miejscu.

Ona skrajnie niepodobna do dziewczynek w swoim wieku. Tajemnicza, zagadkowa, butna. Nie wzbudza sympatii, nie jest podobna do nikogo, kogo znacie. Nawet myśli całkiem inaczej. Składa się z dziwnego splotu miłości i nienawiści, zahartowania i swoistej słabości, niepokorności i agresji. Jest zdecydowanie inna, tą innością o jaką nie podejrzewalibyście kilkunastolatki. Potrafi rzeczy, jakich nie powstydziłby się niejeden wojskowy. Umie sobie radzić w naprawdę ciężkich sytuacjach. Spokojnie wędruje po lesie i daje sobie radę bez jedzenia i GPS-u. Jest niezwykle wytrzymała, zachowuje zimną krew, a jednak pod tą skorupą pozostaje po prostu człowiekiem, ze swoimi słabymi stronami. Czasami ciężko było mi nadążyć za jej myślami, szokującymi, ciężkimi, momentami brutalnymi. Nie do końca wiem, co z tego co mówiła i myślała było prawdą, a co sposobem na przetrwanie. Łączy w sobie kompletny brak zrozumienia z czymś, co kojarzyło mi się z filozofią. Ot, taka osobliwa mieszanka przemyśleń. Jedno jest natomiast pewne, jest wewnętrznie okaleczona.

On połączenie brutala-filozofa. Człowiek, którego nie chciałabym nigdzie spotkać, nawet w najjaśniejszy dzień. Uciekałabym raczej, by nie spędzić ani chwili w jego pobliżu. Kocha ją, tak cały czas powtarza swojej kruszynce, choć ogromnie ciężko w to uwierzyć. Nie do końca rozumiem, co stało się z jego żoną, co stało się z nim samym, że jest takim, jakim poznaje go czytelnik. Wysoki, zahartowany, z przekonaniem, że świat chyli się ku upadkowi i przetrwają tylko najsilniejsi. Martin nie przechodzi przemiany w książce, co więcej, nie dziwi do końca jego zachowanie, ale pozostaje dzwoniące w uszach czytelnika pytanie, jak do tego doszło?

"A co, gdybyś nigdy więcej nikomu nie pozwoliła się pokonać? I myśli: potrzebujesz bardzo dużo odwagi, żeby przerosnąć to wyobrażenie Martina o tobie. Może nie muszę być taka, jaka według niego jestem, może on będzie mnie nienawidził i kochał, nieważne, co zrobię. Różnica polega na tym, że tym razem, jak nigdy wcześniej, uczyłam się i jestem gotowa, a samo bohaterstwo bez rzetelnej pracy nigdy nikogo daleko nie zaprowadziło." - s. 138-139

To jedna z najbardziej specyficznych powieści, jakie czytałam. Pochłania się ją z jakąś niezdrową ciekawością, co będzie się działo dalej, z niedowierzaniem, chwilami z oburzeniem i obrzydzeniem. Mieszanka wybuchowa narasta, wciąga człowieka niczym bagno do tego ciemnego świata, w którym szaleństwo miesza się z uczuciem, psychoza z nauką. Od atmosfery panującej w domu Turtle robi się duszno, słabo wręcz, niepokój nasila się, wiemy, że najgorsze dopiero przed nami, choć nie sposób przeczuć tego, co zdarzy się faktycznie. W czasie lektury zastanawiałam się, co ja właściwie czytam? Dlaczego to robię, skoro książka wywołuje we mnie tak wiele negatywnych emocji, bo faktycznie odnosi się wrażenie, że to jedna z książek zakazanych. A jednak przewracałam szybko kolejne kartki, chłonęłam rozdziały. Czekałam na coś więcej, nie w sensie następnej rzeczy, o której nie chciałam wiedzieć, ale czułam, że w tej dziewczynie, tak niejednoznacznej, pogubionej, łączącej w sobie ogromnie sprzeczne emocje i dywagacje, musi tlić się jakaś iskra. Chciałam czegoś więcej niż przykrej i wypełnionej ciemnością historii i faktycznie to dostałam. 

"Moja najdroższa" nie powaliła mnie, choć muszę przyznać, że autor naprawdę dobrze radzi sobie z językiem i budowaniem historii. Rzekłabym więcej, często zdania zatrzymują na dłużej, skłaniają do refleksji, nawet dziwią w kontekście tej historii. Nakreślone postaci są żywe, budzą szereg emocji, zapadają w pamięć. Chciałabym powiedzieć, że zabrakło mi głębszego wniknięcia w psychikę bohaterów, ale czy to możliwe? Czy dałoby się wejść głębiej w szaleństwo Martina i zagubienie Turtle? Gabriel Tallent świetnie zbudował napięcie, wprowadził epizody, które miały nieco uspokoić czytelnika, by potem mocno nim wstrząsnąć z kilku powodów. Zdecydowanie nie poleciłabym tej książki większości czytelników. Nie dlatego, że jest zła. To dobrze przemyślana i napisana powieść. Jednak sam temat, to co dzieje się między bohaterami jest toksyczne, złe, niemoralne. Dużo tu agresji, nienawiści, sytuacji, które nie powinny mieć miejsca. Szaleństwo, wypaczenia, okrucieństwo, bezduszność, tyrania wręcz przewija się przez karty. To nie zimny wychów, robienia z dziewczynki chłopaka, musztrowanie, to niezdrowa i odpychająca skrajność. Nie da się tej powieści czytać z przyjemnością. Ale nie da się jej również odłożyć, choć raz byłam tego bardzo bliska, bo wchodzenie w działania Marina i Turtle są o tyle mroczne, co wciągające. Obserwowanie tego wymyślonego przecież świata stawia największe pytanie o nas samych, dlaczego wkraczam w tę historię głębiej, co we mnie wywołuje, czy tak powinno być. Jest coś głęboko niepokojącego w tym, żeby przyznać się przed sobą, że opowieść o tych wszystkich zdarzeniach jest nieszablonowa, dobra w sensie wykonania, wciągająca. Zaznaczyć muszę, że osoby o słabych nerwach, mocnej wrażliwości, wyczulone na wszelkie odchylenia od normy i młodzi czytelnicy zdecydowanie nie powinni po nią sięgać. Ja przyznam, że nie żałuję, ale nie jest to książka do której kiedykolwiek wrócę. Aczkolwiek ciekawi mnie, co autor jeszcze napisze. 

Gabriel Tallent, Moja Najdroższa, przeł. Dariusz Żukowski, wyd. Agora, Warszawa 2018.

Komentarze

  1. Chyba jednak się nie skuszę. Choć pomysł naprawdę ciekawy. I trochę ciekawi mnie, jak bardzo wypaczone było zachowanie Martina.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Martin to iście wybuchowa i momentami mało zrozumiała mieszanka. A ciężar gatunkowy książki jest naprawdę konkretny. Mnie zaciekawiło, co znajdę w środku, ale nie sięgnęłabym po nią drugi raz.

      Usuń
  2. Dam chyba tej książce szansę, bo jednak mnie intryguje. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie zaintrygowała i dlatego postanowiłam przeczytać, ale to jedna z niewielu książek, które zdecydowanie są dla wąskiego, odpornego grona.

      Usuń

Prześlij komentarz