Arlette Cousture "Dzieci stamtąd" - Recenzja




"Jest pan bardzo miłym człowiekiem, panie Favreau, ale niech mnie pan nie rozczula odrobiną racjonowania żywności. Bo wojna to coś innego. Wojna to czujne spanie w dzień i nocne marsze. Wojna to nieustający strach. Wojna to śmierć z miłości, bo chciało się nazbierać truskawek dla żony. Wojna to taki ból, że nie odróżnia się dnia od nocy, nie czuje się upływu czasu i życia. Wojna to pragnienie śmierci, bo człowiek czuje się winny, że przeżył." - s. 233

Rok 1939. Czas wypełniony pracą, marzeniami, odpoczynkiem. Młodzi ludzie wkraczający w dojrzałość, pełni planów, przeżywający pierwsze miłości, rozpoczynający studia, podejmujący poważne decyzje. Dorośli przyglądający się z niedowierzaniem kolejnym poczynaniom Hitlera, ale nadal pewni, że to po prostu pieniacz, któremu świat nie pozwoli przekroczyć pewnej granicy. Koniec roku szkolnego. Upalne letnie dni zwieńczone tragedią Polski i świata. W życie bohaterów wkracza wojna, którą przewidział Tomasz, przenikliwy profesor historii, której obawiała się jego żona Zofia, w końcu z którą przyszło zmierzyć się również ich dzieciom. Codzienność nabiera gorzkiego smaku samotności, głodu, obawy o życie swoje i bliskich. Staje się swoistym teatrem, grą prowadzoną z Niemcami. Ale aktorów jest wielu. Nie brak oddanych ojczyźnie patriotów i konspiratorów, jak i uległych najeźdźcy donosicieli. W tym dualistycznym świecie inteligencka rodzina próbuje odnaleźć swój skrawek bezpiecznej przestrzeni, przetrwać zachowując człowieczeństwo i wrażliwość. Wojenne dni przepełnione są walką o byt. Lekcje muzyki przeplatają się ze zdobywaniem pożywienia, coraz wymyślniejszymi sposobami dorabiania, w końcu koniecznością uczenia się życia od nowa i znoszenia okupanta. Jedno wydarzenie rzuca się cieniem na przyszłość rodziny. Potem następuje ciemność, wymagająca i wyniszczająca przeprawa przez góry. Pełne czujności dni, noce spędzane na marszu, strach przed drugim człowiekiem, zwątpienie i miłość, w końcu zaś wyzwolenie. Czy jednak można ułożyć sobie szczęśliwe życie po tragediach, które się przeszło?


Arlette Cousutre kreśli historię rodzinną naznaczoną przez wojenne wydarzenia. Z jednej strony opowiada o inteligentach, którzy pragnęli ocalić polskość, zapewnić dzieciom nieco radości, choćby przez wspólne muzykowanie, z drugiej zaś pokazuje, że wojna nie zna litości. Niszczy wszystko i wszystkich, sprawia że rodzina się rozpada. Autorka nie oszczędza żadnego z bohaterów. Pokazuje jak inteligentny i wyciągający wnioski z dziejów świata Tomasz staje się ofiarą wojny, jak zmienia się w człowieka, którego nie poznają własne dzieci. Zofię stawia w trudnej sytuacji opiekowania się rodziną, zapewnienia jej bytu. Obala mit romantycznej walki o niepodległość, bohaterskich czynów na przykładzie Jerzego, który doświadcza prozy żołnierskiego życia, cieni wojny, która jest rozpędzoną machiną siejącą zniszczenie. Doznaje on lęku, bólu, poznaje stratę, beznadzieję. Jest pod wpływem tego, co przeżył nawet wtedy, gdy panuje pokój. Nie potrafi uwolnić się od przeszłości i zacząć żyć jak niegdyś, z nadzieją patrząc w przyszłość. Jana i Elżbietę rzuca najpierw w Krakowską konspirację, udział w kompletach, następnie zaś w wielką ucieczkę. Stawia ich przed licznymi wyzwaniami, codziennością, w której przeplata się marazm i strach.

Gdy kończy się wojna bohaterowie nie są już tymi samymi ludźmi, którymi byli wcześniej. Przeżyte wydarzenia odciskają na nich nieusuwalne piętno. Zmienia się ich sposób patrzenia na świat, charakter. Uczuciowo są nieco otępiali, podchodzą do życia z większą dozą pragmatyzmu, ale i rezygnacji. Marzą o szczęśliwej przyszłości, miłości, rodzinie, ale nie są to już piękne, jasne i czyste marzenia. To swoista proza życia, budowanie świata z elementów, które powinny się na niego składać, ale z ogromną ostrożnością. Rodzi się w nich jakieś przekonanie, że strata to nieodłączna część egzystencji. Każdą radość spowija lekka mgła utraty, przekonanie, że życie po raz kolejny może wyrwać im ich poczucie bezpieczeństwa, radość, szczęście. Czytelnik obserwuje jak z niefrasobliwych dzieci, zanurzonych w swojej rzeczywistości, wyrastają niemalże natychmiast mali dorośli. Jak Jan zmienia się z nieco zapatrzonego w siebie dziecka w mężczyznę, który musi wziąć odpowiedzialność za siostrę, bycie głową rodziny. Dziewczynka idzie inną drogą. Jej opiekuńczość na skutek doznanych tragedii niknie. Ela tkwi w marazmie, nie potrafi pogodzić się z przeżytymi tragediami, zapomnieć o wszystkich okropnościach wojny, stratach, których doznała. Odnajduje siebie w muzyce, ale jej życie nie jest usłane różami.

Bohaterowie mimo przerażających doświadczeń starają się znaleźć swoje miejsce na ziemi. Nie jest to jednak sielanka. Ich los naznaczony jest piętnem tragizmu, które zdaje się trwać. Nie są już dziećmi, które bezgranicznie się kochały. Wiele ważnych kwestii pozostaje nierozwiązanych, przemilczanych wręcz. Ich dorosłe decyzje mieszają się z dziecinnymi pretensjami, jakby z jednej strony szybko zmężniali, by przeżyć, ale nie dojrzali w pełnym tego słowa znaczeniu. Narastają między nimi konflikty i wzajemne niezrozumienie. Każde z nich wybiera własną drogę w bezpiecznej Kanadzie. Część bohaterów nie dojrzewa jednak do zrozumienia, że w życiu człowieka przychodzi moment, gdy wybiera on własną drogę oderwaną od reszty rodziny i nie jest to niczym złym. Czytelnik obserwuje jak postaci oceniają się wzajemnie, pragną własnego dobra, ale nie zawsze wyciągają właściwe wnioski.

Arlette Cousture stworzyła pełną emocji i obserwacji książkę, która pozostaje w czytelniku i skłania go do zadawania sobie pytań. Do tematu przedstawienia świata drugiej wojny światowej w Polsce przez kanadyjską pisarkę podchodziłam z lekkim sceptycyzmem. Nie wiedziałam, czego się spodziewać, ale szybko moje obawy zostały rozwiane. Autorka naprawdę dobrze odmalowała  obraz tamtych dni. Przygotowała się do podjętego zadania. Przede wszystkim jednak stworzyła ciekawą, pełną napięć i dobrze napisaną historię o ludzkich przeżyciach i emocjach. O tym, jak błyskawiczne dorastanie i doświadczenia wojenne naznaczają życie i prowadzą do konfliktów nie tylko wewnętrznych, ale również międzyludzkich. "Dzieci stamtąd" to refleksyjna powieść o tym, jak budować swój świat od nowa, jak stawiać pierwsze kroki na nowym lądzie, którym przecież może być inne miejsce życia, niekoniecznie oddalone o setki kilometrów. W końcu zaś to historia o zmaganiu się ze sobą, własnymi demonami, lękami, o wyborach, które nie zawsze podobają się innym, ale które trzeba podjąć. Dla mnie najważniejszy wniosek, jaki z niej płynie to fakt, że kluczowa jest wolność drugiego człowieka, bo to czego chcę ja, niekoniecznie jest najlepszym wyborem dla bliźniego. Na koniec króciutko o warstwie językowej powieści. Książkę czyta się naprawdę dobrze, jednak widać różnice w poszczególnych częściach i tu nie bardzo wiem czy jest to związane ze stylem autorki czy wynika z faktu, że mamy kilku tłumaczy. Najlepsza zdecydowanie jest dla mnie część pierwsza i ją czytało mi się najlepiej. Całość jest jednak naprawdę dobra i tylko niektóre sformułowania mogą nie przypaść wymagającym czytelnikom do gustu.

Jeśli lubicie historie, które budzą silne emocje, z którymi chcielibyście się momentami kłócić, ostro polemizować, które zostawiają was z wieloma pytaniami i rozterkami natury filozoficznej ;) to "Dzieci stamtąd" są zdecydowanie dobrym wyborem. Ja choć czytałam ją kilka tygodni temu nadal mam wiele do powiedzenia.

Fragment książki do przeczytania TU



Za egzemplarz recenzencki serdecznie dziękuję Wydawnictwu WAM.

Arlette Cousture, Dzieci stamtąd, przeł. Iwona Badowska, Grażyna Majcher, Katarzyna Chojnowska, wyd. WAM, Kraków 2017.

Komentarze

  1. Brzmi interesująco. Zaskoczyło mnie, że o tej tematyce pisze autorka nie Polka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie również, ale poradziła sobie całkiem dobrze :) Książka jest interesująca :). Zachęcam do lektury.

      Usuń
  2. Książka dla mnie. Zapisuję sobie tytuł, żeby nie przegapić. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się :) Dobrych książek nigdy za wiele. Pozdrawiam :)

      Usuń

Prześlij komentarz